”Powiedzmy głośno, że chcemy być wolne.
Chcemy być niepodległe!
Chcemy odzyskać nasze siły, nasz czas i nasze ciała!
Jeszcze Polka nie zginęła!”
Chcemy być niepodległe!
Chcemy odzyskać nasze siły, nasz czas i nasze ciała!
Jeszcze Polka nie zginęła!”
Manifa 2013
Tyle, że my, kobiety, często nie mamy ani siły, ani czasu, żeby walczyć o siebie. Bo to my mamy ratować ZUS i PKB, zastępować podupadłą służbę zdrowia, radzić sobie bez żłobków i domów opieki. To my, kobiety, mamy pracować za grosze i nigdy się nie skarżyć.
Politykę robi się kosztem ciał kobiet, naszego życia i zdrowia. Każda sejmowa debata to słowo, które staje się ciałem, a dokładnie: słowo polityków staje się naszym ciałem. Gdzie jest nasza niepodległość?
W Polsce macica jest polityczna, ale żołądek prywatny, „życie poczęte” jest polityczne, ale narodzone jest już tylko twoim problemem. Rodzina z niepełnosprawnym dzieckiem to sprawa prywatna, ale już rodzina, w której ludzie homo- lub heteroseksualni chcą żyć w związku partnerskim to sprawa wagi państwowej – politycy wytoczą najcięższe działa, będą obrażać wszystkich „innych” i krzyczeć o zagrożeniu dla rodziny. Będą zaglądać nam do łóżek w imię chrześcijańskiej miłości, ale nie zajrzą do domów, w których mąż bije i/lub gwałci żonę. Walka z przemocą wobec kobiet to przecież atak na świętość polskiej rodziny.
Myślisz „Mam w nosie politykę, to mnie nie dotyczy”. Pomyśl jeszcze raz. Tu chodzi o ciebie, twoje życie, twoje ciało. Politykę robi się kosztem kobiet – my ponosimy jej koszty.
Chodź z nami, bądźmy razem, zmieńmy to razem. Jako kobiety, jako Polki, jako imigrantki, jako ludzie. Nie chcemy żyć w kraju, w którym koszty zmian i kryzysów spadają wciąż na barki kobiet, w którym politycy i Kościół próbują nas kontrolować i zastraszać, w którym daje się nam kwiaty nie jako wyraz szacunku, ale zamiast szacunku i równości.
Powiedzmy głośno, że chcemy być wolne. Chcemy być niepodległe! Chcemy odzyskać nasze siły, nasz czas i nasze ciała! Jeszcze Polka nie zginęła!