KAYAH W HOLANDII- już 17 listopada!

 Kayah to wokalistka niezwykła. Wszechstronnie utalentowana, obdażona energią, która niczym wirus zaraża fanów na całym świecie. Nieobcy jest jej każdy gatunek muzyczny. Trochę folku, jazzu, popu, nawet bosa bova, techno…Wkrótce jej koncert w Holandii. Z tej okazji zamieszczamy kilka słów od niej samej, dzięki naszemu partnerowi z Holandii, portalowi www.polonus.nl

Mariusz Soltanifar : Twoje płyty są dość różnorodne, począwszy od konwencji jazzowych, poprzez pop, soul, disco folklor a nawet muzykę klasyczną. Z jakim gatunkiem muzyki się utożsamiasz?
Kayah: Żaden artysta nie chce być zaszufladkowany. Ja mam wewnętrznego wiercipiętę, nie mogę stać w miejscu i muszę wciąż poszukiwać. Mam przekonanie, że stagnacja artystyczna to śmierć. Wychodzę z założenia, że jeśli stoisz w miejscu, to tak naprawdę się cofasz. Dlatego nie przywiązuję się do żadnego gatunku muzycznego, ale ciągle poszukuję i odkrywam coś nowego.
Jak często koncertujesz za granicą?
Niestety nie tak często jak bym chciała i nie tak często jak na to polska muzyka zasługuje. Ale cieszy mnie coraz większe zainteresowanie polską sztuką za granicą. Ostatnio zostałam zaproszona na występ do czeskiej Pragi w ramach festiwalu Sen Letni Noci, gdzie miałam przyjemność występować z serbską orkiestrą Blak & White World, pod kierownictwem Dejana Pejovica. Bardzo miło wspominam także moją trasę koncertową w Wielkiej Brytanii, cztery koncerty w takich miastach jak: Londyn, Birmingham, Glasgow i Liverpool w tydzień. Bardzo fajna przygoda.
Sama nazywasz siebie „człowiekiem w drodze”. Dużo podróżujesz. Jaka wyprawa pozostanie Ci w pamięci na zawsze?
Nawet ten wywiad robię w drodze. Tym razem z Sopotu do Warszawy. Rzeczywiście mój zawód sprawia, że jestem nomadem. Cudownie wspominam moje podróże do miejsc egzotycznych: Maroka, Izraela, Senegalu, Dubaju… ale i Sopot wspaniale wspominam, bo moim największym szczęściem jest spotykanie cudownych ludzi, do których dociera moja muzyka. To oni czynią miejsce szczególnym.
Na liście Twoich podroży znalazły się już takie kraje jak Senegal, Algieria. Skąd wzięło się zamiłowanie do Zatoki Perskiej, nad którą jeździsz regularnie?
W Algierii grałam koncerty, w Senegalu miałam sesję zdjęciową i mam tam przyjaciół. Zatoka Perska to Dubaj. Lubię egzotyczne miejsca, muzykę, która stamtąd pochodzi, interesują mnie inne kultury, odmienność urody, tradycji i wierzeń. To bardzo inspirujące. Uwielbiam muzykę stamtąd, to niezwykłe poczucie estetyki, przepych, bizantyjskie bogactwo. No i niesmowitą wyobraźnię. Nie ukrywam też, że kusi mnie tajemnica.
Jak Ci się podoba idea wyborów Polaka Roku w Holandii (Polonusa Roku- przyp. redakcji), co myślisz o podobnych inicjatywach podejmowanych w różnych krajach Europy?
Cieszy fakt, że Polacy wpisali się na stałe w krajobraz Europy. Że bez kompleksów możemy celebrować naszą obecność za granicą. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że cały nasz świat to globalna wioska, za którą powinniśmy się wszyscy czuć odpowiedzialni. Jeśli tego rodzaju uroczystości wiążą się z moimi występami, tym jest mi milej. Nasza polska kultura i polska muzyka jest jedną z najlepszych wizytówek naszego kraju. Na podobnej imprezie, wystąpiliśmy również z Marcinem Wyrostkiem i Coloriage w tym roku, w Brukseli. Przyjęto nas tam bardzo gorąco, a płyty podpisywaliśmy jeszcze przez dwie godziny po koncercie, było wyśmienicie. Mam nadzieję, że w Holandii będzie równie wspaniale.
Czy znasz jakiegoś holenderskiego wykonawcę muzycznego, który jest lub był popularny w Polsce?
Proszę nie zapominać, że mój były mąż to “Amsterdamer”. Trochę orientacji mam. Jest mnóstwo klubowych artystów, którzy są z Holandii, ale funkcjonują nieraz jako lokalni DJ-e np. z Ibizy. Ostatnio byłam emocjonalnie związana z projektem Kayah i Transoriental Orchestra. Podczas festiwalu Warszawa Singera graliśmy żydowskie pieśni z kręgów sefaryjskich, aszkenazyjskich, sięgnęłam także po genialny utwór Amsterdamer Klezmer Band – “Geen Sores” i śpiewałam po holendersku. 
Przyjeżdża z Tobą Marcin Wyrostek. Co jeszcze planujecie w czasie swojego pobytu w Holandii? Czy zamierzasz odwiedzić Amsterdam, który uważasz za romantyczne miasto?
Marcin jest jednym z najbardziej fantastycznych muzyków , jakich znam, ale i jednym z najcieplejszych i serdecznych ludzi. Amsterdam jest symbolem liberalności, która może działać na rzecz i przeciw ludziom, ale z pewnością jest to bardzo urokliwe miasto, sprzyjające randkom, bardzo romantyczne… Uwielbiam tam być. Tym razem, nie będzie mi jednak dane zagościć tam na dłużej. Już następnego dnia gramy koncert we Wrocławiu.

Wywiad przeprowadził Mariusz Soltanifar

Zdjęcia: fanpage artystki