źródło: facebook

Dobro i zło w jaskini

Wzrasta pokolenie zwane „click”, wirtualne twory, którym grozi schizofrenia jak wyjdą ze swoich elektronicznych jaskiń. Istoty emocjonalnie wyzute z uczuć, szukające susbstytutów realnych wartości, uczuć i życia. Nie myślą bo nie muszą, nie analizują bo nie ma na to czasu, informacja biegnie tempem rakiety, a na szukanie autorytetów nie ma już miejsca. Zresztą gdzie one się podziały? Mam wrażenie, że wyginęły bezpowrotnie. Ludzką bowiem jest sprawą być niedoskonałym, ale coś, co kiedyś uważało się za wartość, dziś jest kwestią sporną. Otóż kiedyś wierzono na przykład, że złe jest cudzołożenie. Dziś jest to kwestia wyboru, a akceptacja zjawiska jest tak daleko posunięta, że nie wypada wręcz pozostawać wiernym a rozwiązłość deklarować należy. Seks jest kawa z mlekiem-  słodki, gorący i pobudza zmysły.

Kiedyś namawiano do miłości bliźniego. Dziś miłość a owszem, ale największym uczuciem należy dażyć siebie samego bowiem naturalne jest to, że drugi człowiek to tylko z facjaty dobry, a wnętrze ma skażone egoizmem. Zatem możesz liczyć tylko na siebie. Nawet bezdomnym nie można ufać. Szerzą się mafie, wykorzystują naiwnych do pomnażana fortuny za pomocą podstawionych aktorów.

Zawieszona kawa

Ostatnio w Polsce głośna stała się sprawa kawy. Nie za sprawą smaku, ani nawet jej wartości pobudzającej, a z powodu jej wartości altruistycznej. Sama idea pochodzi z Włoch i jest tak naprawdę świetną zabawą. Jeden kupuje „zawieszoną kawę”, drugi ją „odwiesza”. Bynajmniej pomysł nie był przeznaczony ani dla ubogich, ani bezdomnych. W Polsce ktoś wpadł na pomysł, że można kupować kawę dla ludzi, których na nią nie stać, co ma pozwolić potrzebującym napitek w razie konieczności. Chodzi np. o zabiedzonych ludzi bez dachu nad głową. Jednak i tym razem akcja okazała się chybiona. Po pierwsze bezdomny z zasady dostępu do internetu nie ma, a tam właśnie rozpowszechnia się masowo owa wiadomość, po drugie inwestygacja dziennikarska przyniosła negatywną odpowiedź- kawy za darmo nikt nie daje, nawet tam, gdzie rzekomo została już zapłacona z góry przez kogoś innego. Kłamstwem jednak karmi się teraz wszystkich niczym gęsi wstrętną paszą przez rurę, prosto do żołądka. Zatem wilk syty i owca cała. Idea krąży, kawiarnie zarabiają a naiwni za to płacą…w zawieszeniu.




Ideał sięgnął bruku

Poruszmy zatem kwestie obyczajowe. Co to symbol jest- każdy wie. Ideał, autorytet, przewodnik duchowy. Z przykrością stwierdzam, że postaci tego pokroju zanikają. Ot choćby Wałęsa. Wyzwoliciel, walczący z wilkami (komuchami), bohater narodowy nagle sięga bruku. Niczym szlachetna zabytkowa waza bije swoje oblicze o podłogę przy powiewie nieodpowiednich wiatrów. Spadł z piedestału, zapomniał się. Nie lubi gejów. Nie o taką Polskę walczyliśmy, o wolność naszą i waszą. Tak to było? Nie lubię określenia „homofob” bo mówi tak mało o człowieku. Nie wiemy bowiem czemu jeden człowiek boi się drugiego, nie znamy przyczyn strachu i paranoi. Nie każdy kto sprzeciwia się akceptacji związków jednopłciowych ma fobię. Czasami to zwykła, ludzka słabość i uleganie propagandzie środowiska, konieczność dostosowania się do otoczenia. Homofobia jest zbyt prosta, zbyt pejoratywna i uwłaczająca czującemu inaczej. Zaskakujące jest to, że ci sami ludzie, którzy w Polsce krzyczeli głośno, że gejów nie tolerują, znajdując się za granicą nagle nabierają wody w usta, dowiadując się, że kilkoro przyjaciół z ich otoczenia taką właśnie drogę na życie wybrało. Kiedyś uważano, że z homoseksualizmu należy ludzi leczyć. Ten dość archaiczny pogląd ma jednak swoje podstawy. Każdego bowiem człowieka trzeba z czegoś leczyć. Z egocentryzmu, poprzez narcyzm, wycofanie, niską samoocenę, zbyt wysoką, jąkanie, obgryzanie paznokci, traumę dzieciństwa, związku, rozwodu, aborcji, wykorzystywania seksualnego, gwałtu, problemy z nadwagą, niedowagą, anoreksją, bulimią, shopoholizm, alkoholizm, nihilizm, debilizm…

Każdy ma jakiś problem. Pokolenie chorych psychicznie kalek. Pogłębianie wiedzy dało nam jedynie smutną świadomość, że wszyscy z jakiegoś powodu jesteśmy wariatami. Jeśli czytałaś „Weronika postanawia umrzeć” Paulo Coehlo to dostałaś solidną dawkę samoświadomośći. Wiesz, że każda z nas nosi w sobie piętno przeszłośći i teraźniejszości. Pozornie szczęśliwi i poukładani ludzie nagle uświadamiają sobie, że nic w ich życiu nie wygląda tak, jak by chcieli. A skąd biorą się pragnienia, pomysły na życie, na samorealizację? Otóż z równie niedoskonałego otoczenia, ze schematów myślowych, rozpowszechnionych idei o szczęściu i dobrobycie lub dobrym bycie.


Alegoria jaskini Platona


Czy istnieje granica pomiędzy dobrem a złem?

Tak zamyka się koło życia. Z której strony by nie patrzeć- coraz trudniej znaleźć granicę, wręcz mam wrażenie, że powoli się zacierają. Coraz częściej łapię się na myśli, że sama nie wiem czy coś można nazwać zdecydowanie dobrym, coś złym. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Brakuje nam przełomowych filozofów, wszyscy dusz przywódcy jacyś tacy niezdecydowani. Kler także topi się w otchłani grzechów. Nic nie jest pewne. Klimat miał się globalnie ocieplać, a tymczasem mróz skuł Wielkanoc, śnieg pokrywa kwiaty wiosny. Ponoć to efekt ocieplenia…aż nie chce się w to wierzyć. Rzeczywistość współczesnych „clicków” jest zwyczajowo niedoskonała. „Klik” i nie ma zasad, „klik” i rodzi się związek, „klik”- uczucie umiera, „klik”- dobre jest to co nazbiera dużo lajków, zło to brak aparycji i mało wirtualnych przyjaciół. Nie ma cię w sieci, nie istniejesz. Nie ma cię w sieci, nie czujesz, nie podążasz za tym, co dziś jest modne, za tym co dziś jest dobre. W obliczu rewolucji technologicznej, nikt chyba nie przewidział, że umrze humanizm. Nikt nie przewidział, że poza jaskinią Platona umrze idea myśli ludzkiej. I co teraz? Gdzie mamy szukać drogowskazów? Gdzie szukać istoty życia? Życie kładzie się cieniem na naszym istnieniu.

Z filozoficznym pozdrowieniem,
Gosia