[columnize]
Od kilku lat nieustannie powraca temat sesji zdjęciowych, w których główną role odgrywają dzieci stylizowane na osoby dorosłe. I tu są możemy wyróżnić kilka typów owych stylizacji. Jedne bazują na garderobie, która z zasady projektowana jest dla dorosłych, tj. jak kapelusze, płaszcze, okulary przeciwsłoneczne, obcisłe, seksowne sukienki, a nawet bielizna. Inne to nawiązywanie do mody retro, stylizowanie szczególnie uroczych, małych dziewczynek na lolitki lat dwudziestych i trzydziestych, wyposażone w sznury pereł, walizeczki, torebeczki. Jeszcze inne naśladują bohaterki i celebrytki i w końcu istnieją też takie, które bez pardonu osadzają dzieci w sytuacjach dorosłych. Stąd pomysły na dziewczyneczki w pubach, gotujące obiad, pokładające się w seksownych pozach na wielkich łożach.
Obserwując ów trend nie można się oprzeć wrażeniu, że poniekąd pedofilia wychodzi z cienia i wkracza na salony, raczej ekrany każdego z nas. Oczywiście nie można odebrać dzieciom uroku, ale konsekwencje takich obrazów mogą być fatalne w skutkach. Kilka dni temu np. moja czteroletnia córeczka oświadczyła mi, że nie jest ładna. Na pytanie skąd takie wnioski stwierdziła, że ładnie wygląda jak ma na ustach szminkę, przypudrowany nos i cienie na oczach. Oczywiście nikt jej pełnego makijażu nie wykonuje zbyt często, chyba że tego wymaga akurat zabawa. Jednak patrząc na postaci z bajek, uroczą Śnieżkę np. czy Belle z „Pięknej i Bestii”, nie da się pominąć faktu, że owe panie mają całkiem mocny makijaż wpisany w swój sceniczny wizerunek. Dlaczego moja córka uważa, że jest ładniejsza jak ma na ustach pomadkę w odcieniu karminowym? Dlaczego zachwycając się zdjęciem uroczego bobaska, który pokazany jest jak go stworzono, nie potrafi widzieć naturalnego piękna także w sobie?
Seksualizacja wizerunku dzieci jest tak powszechna, że już od dawna nie budzi zgorszenia. Modzie na mini dorosłe ikony mody dotarła także do celebrytek, które z pasją stroją swoje pociechy w mini wersje swojej garderoby. Jedną z prekursorek owego stylu była Suri Cruise. Trudno powiedzieć kto stał się inspiracją dla jej mamy bowiem sama jest zwolenniczką naturalnego piękna, a jej garderoba jest dość konserwatywna, zwana klasyczną. Modowa biblia- „Vogue” w swojej francuskiej wersji także postawiła na urocze małe modelinki w 2011. Sesja z udziałem dziewczynek nie bardzo się jednak spodobała i szybko została uznana za niemoralną, wręcz niesmaczną.
Już w 2005 anonimowe badania psychologiczne przeprowadzone w UK pokazywały, że ponad 60% dziewczynek w wieku 15-19 lat marzy o zostaniu modelką, nie lekarką czy nauczycielką jak to było dawniej. Trend ten niestety rośnie. Czyżby niemodne było bycie mądrą i wykształconą?
Czy ładnym ludziom łatwiej w życiu?
Otóż badania psychologiczne dowodzą, że niestety tak. Może z potrzeby atrakcyjnego wyglądu, narodził się kult sztuki doskonalenia wizerunku na jedną modłę. Praktycznie każda bowiem „ładna mała dama” ma na ustach czerwoną pomadkę, powiększającą usta, czyniącą je wyjątkowo podatnymi na skojarzenia ze sztuką romansu. Do tego szpilki nieodłącznie kojarzące się z wyglądem kuszącego wampa. I tu zaznaczam, że nieistotne jest na ile stron świata wyginają się patyczkowate jeszcze nóżki małej pięknej. Każdy chłopak natomiast obowiązkowo ma spodnie typu chinos, marynarkę i nieodłączny atrybut męskości…okulary przeciwsłoneczne.Przecież za taką zasłoną z ciemnych okularów kryje się tajemniczy macho, niedostępny, seksowny, może nawet niebezpieczny. W końcu każdy niemal mafioso i bohater filmów akcji je posiada, więc coś musi być na rzeczy.
Po pierwsze: szacunek dla dzieciństwa
W Polsce na udział dzieci w reklamie musi, zgodnie z prawem, wyrazić zgodę psycholog. Tego typu działalność nie może być bowiem traktowana jako najważniejsze zajęcie dziecka i przede wszystkim ma być dla niego zabawą. Konwencja Praw Dziecka zakłada poszanowanie godności, prawa do edukacji, zabawy, czasu wolnego i opieki dorosłych, w pierwszej kolejności rodziców. Pytanie tylko czy rodzice zdają sobie sprawę z tego co robią uparcie stylizując swoje pociechy na dużo starsze osoby, na seksualne wampy, symbole seksu, filmowe lolitki, zalotne kociaki, czy na niebezpiecznych gangsterów?
Odzianie małej stópki w szpilki i obserwowanie jak dwuletnia Kasia się w nich przewraca, nagrywanie filmiku video i robienie sesji przypomina mi tzw. troll parenting. Dziecko w mniemaniu trolla jest jego własnością, przedmiotem, który można wystawić, pokazać, wyśmiać, bez jego zgody i aprobaty. Najgorsze jest to, że powstają nawet specjalne studia fotograficzne, które oferują przebranie i stylizację na dorosłych, starszych, na sesje retro. W skrócie- na udawanie, że jest się kimś zupełnie innym. Zazwyczaj modzie ulegają rodzice z niskim poczuciem własnej wartości, którzy pokazując dziecko w kompromitującej dla nich sytuacji, próbują zyskać sympatię otoczenia, im więcej uwagi zbierze dziecko, tym większa duma rodzica. Podobny mechanizm działa w przypadku konkursów piękności dla maluchów, tak popularnych w USA. To pożywka dla niedowartościowanych mam, które pół swojego życia poświęcają na organizację przebrania, trenowanie tańca, śpiewu, solarium, kupowanie kosmetyków i uczenie się najlepszego z możliwych makijażu, który zaprezentują na swojej córce podczas konkursu. Zamiast dobrej zabawy, zjawisko zamienia się w niezdrową rywalizację z fatalnymi skutkami dla psychiki dziewczynki. W przyszłości może spowodować niewłaściwe postrzeganie własnej osoby, zaburzenia osobowości, nawet poważne choroby tj. anoreksja, bulimia, nerwica czy psychoza. Spójrzmy prawdzie w oczy- mała Marylin Monroe czy Audrey Hepburn z fajką niekoniecznie jest świadomym wyborem do naśladowania.
Wg mnie jedynym dopuszczalnym motywem działań stylizacyjnych wymierzonych w stronę naszych dzieci- jest uczenie ich wartości. Przypominanie o bohaterkach np. i odwoływanie się do ich talentów i osiągnięć, wyłączając modele niekoniecznie zgodne z powszechnie uznawanym za właściwy. Niektórzy bowiem dorośli posuwają się do ekstremum i osadzają dzieci w sytuacjach wyjątkowo do nich niepasujących, tj. palenie papierosów czy picie alkoholu. Następnym razem jak sięgniesz po aparat, zastanów się czy chciałabyś być sama utrwalona w sytuacji, w której fotografujesz dziecko i czy chciałabyś się z nim zamienić rolami. Czy warto zamienić kucyka Pony na fajkę Audrey? Czy żeleźniaki zastępować prawdziwym porsche w backgroundzie? Więcej emocji budzą jednak wyskoki księdza pedofila czy siostry Bernadetty. Czy ten, kto z zachwytem patrzy na małą dorosłą Suri, czy mini Audrey nie obnaża w ten sposób swoich skłonności pedofilskich? Czemu dopuszczamy powszechnie jednoznaczne wizerunkowo miniaturki dorosłych, a potępiamy tych, którzy czerpią z tych zdjęć seksualną satysfakcję? Czy to przypadkeim nie jest relatywizm moralny?
GS
Źródło zdjęć: PINTREST, internet (okładka Vogue i reklama Jour Apres Lunes- ostatnie zdjęcie)
[/columnize]