Czasami przychodzą chwile, kiedy po przeczytaniu książki bijesz się z myślami. Nie wiesz, czy to, co przeczytałaś ma dla Ciebie wartość, czy książka była dobra czy nie. Dla mnie to był moment, kiedy skończyła się opowieść księcia Harry’ego. Myślę, że podsumowanie historii jednym słowem byłoby nie tylko niemożliwe, ale i niesprawiedliwe. Zacznę zatem od jasnej strony medalu, z czystym sercem, bez naleciałości prasowej oceny, wszak ta bywa różna, w zależności do sympatii danego tytułu do rodziny królewskiej. Tu jednak trzeba się oderwać. Nieco odciąć lejce, żeby zrozumieć, że Harry jako czarna owca w rodzinie, próbuje się odciąć od tytułu, od własnej rodziny, która w książce wydaje się niezwykle toksyczna.
Zatem opowieść prowadzona jest zgrabnie, napisana jest dobrze, wciąga i choć miała mieć charakter autobiografii, chwilami przypomina dramat. Jak na tragedię grecką przystało, po dramacie, nastaje katharsis. W moim przypadku to myśl- jakże nieszczęśliwy jest człowiek uwikłany w tytuły i duże pieniądze, jakże małe są moje problemy wobec królewskich grandioso. Choć książka opisywana przez niektórych jako zawodzenie nieszczęśliwego dzieciaka, który nie zna granic, bowiem uwidacznia sekrety rodzinne i intymne niczym pięciolatek w piaskownicy, który postanawia koleżance zaprezentować swoją płeć. Już od początku dowiadujemy się, że Harry niejako został powołany do życia do funkcji pełnienia koła zapasowego. Tak, miał był zapasowym ciałem dla starszego brata, jakby temu się coś stało, zastępcą tronu jakby następca z jakiegoś powodu zniknął.
Mały książe i jego róża
Opowieść przypomina gotowy scenariusz filmowy i zapewne Hollywood już robi casting na role. Być może bohaterami zostaną nawet realne postaci, w końcu wg Harry’ego, jest odcięty od królewskich funduszy, co by oznaczało, że co najmniej od trzech lat musi radzić sobie sam.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że historia nieco zahacza o formułę Małego Księcia. Zresztą scenerię maluje sam Harry, wprowadzając nas we wspomnienia ze swego dzieciństwa, do jednego z 50 pokoi w zamku w Szkocji, gdzie jako chłopcy, książęta mieli swoją podzieloną na pół sypialnię. Już wtedy, niesprawiedliwie podzieloną, bez widoku.
Nasz rodzimy, podróżujący przez świat książę zabiera swoją różę ze sobą. To właśnie ją chroni, ją wysławia pod niebiosa, widząc w niej wybawienie od wszelkiego zła tego świata. Meghan staje się ikoną, wybawczynią, partnerką w zbrodni, matką (chwilami mam wrażenie, że nie tylko ich dzieci), ale też postacią tragiczną. Wyciągnięta ze świata gwiazd, wyzwolona, walcząca o prawa kobiet od nastoletnich czasów kobieta, która jako pierwsza „kolorowa” wchodzi do rodziny królewskiej, zupełnie nie odnajduje się w tej roli. Jakby zamiast Kopciuszka w rolę żony księcia weszła jedna z sióstr i bucik nie pasował. Choć nagina się z każdej strony, stara, to i tak coś zawsze jest nie tak. Ostatecznie nie godzi się na bycie ofiarą. Porywa swojego księcia ze złego świata i umieszcza w innym pałacu- względnej wolności, uciechy i normalności, odbierając mu przy okazji cały bagaż, który nosił ze sobą od urodzenia w postaci zobowiązań i tradycji.
Historia czytana przez samego Harry’ego na Audible miała dla mnie jeszcze bardziej autentyczny wydźwięk. Jeśli chcesz sama się przekonać, o czym owa opowieść się toczy, namawiam na wysłuchanie w formie audiobooka. To opowieść szczera do bólu. Egzystencjalnego bólu. Harry wchodzi w szczegóły swojego życia niczym nóż w rozmrożone masło. Bez cenzury. I to właśnie jest ta część, którą chciałabym pominąć, nie słyszeć jej nigdy więcej. Z historii bije romantyzm, tęsknota, nostalgia. To piękne uczucia, jednak wymieszane z członkiem Harry’ego jako przecinek przywodzi na myśl współczesną pop- kulturę. Niby muzyka dla uszu, a pędzisz ku Alexie, żeby ją wyłączyć.
Z kim walczy książe?
Tym nie mniej z książki dowiadujemy się zaskakująco dużo o samej rodzinie królewskiej i jak skonfliktowana ona jest. Majestatyczny obraz scalonej u boku ŚP. Królowej rodziny, która uchodzi za wzór dla Brytyjczyków pęka pod wpływem słownego upadku i roztrzaskana o podłogę marmurowej, kamiennej twarzą posadzki. Koniec. Obraz brytyjskiej korony już nigdy nie będzie taki sam.
Enfant terrible rodziny wyzwolił ją z perfekcjonizmu, pokazał brud i gruzy.
Nade wszystko jednak książka rozprawia się z czwartą władzą- z prasą. Przez cały czas mam wrażenie, że to jej główny cel. Jak powiedział książę Harry w licznych wywiadach towarzyszących wprowadzeniu książki na rynek, chcieli z Meghan, aby ich historia była opowiedziana przez ludzi, którzy ją doświadczyli, z pierwszej ręki, nie przez filtry szukającej sensacji prasy. Chwała im za to, ale nie wiem, czy efekt wzrostu popularności zostaje dzięki temu osiągnięty. Historia, jak wiemy już dziś, nie spotkała się z przychylnością brytyjskich tabloidów, a walka pomiędzy zwolennikami monarchii, a teamem Meghan- Harry stała się jeszcze bardziej zacięta. Warto dodać, że fakty wspomniane przez Harry’ego na temat prasy są przerażające. Za każdym razem, jak Harry wchodził w związek dziewczyny musiały się ukrywać, zabezpieczać swoje rodziny, bowiem paparazzi byli wszędzie. Harry wspomina, że domy musiały być barykadowane, kobiety siedziały w domach, przestawały wychodzić gdziekolwiek, traciły przyjaciół, bo paparazzi zaczynali ich śledzić. Dotarcie prasy do ojca Meghan choć zapewniło jemu samemu dostatek, zaowocowało kosztem utraty córki. Siła prasy, jak się okazuje, w oczach rodziny królewskiej sięga znacznie dalej niż ich wpływy. Fakt ten sprawia, że dbają o te relacje szczególnie, wiedząc, że w zasadzie od nich zależy być albo nie być dla ikonicznej, pocztówkowej rodziny.
Czego nie powiedziała mama i penis księcia
Poza Meghan, główną bohaterką książki staje się także Diana, matka księcia, która w opowieści ponownie odzywa jako ikona, jako istota bez wad, której legenda jest tak żywa, że nawet po śmierci Harry wciąż czuje zapach jej perfum, jej szyi, delikatny dotyk jej rąk i ust. Te ostatnie zresztą stają się kanwą opowieści o penisie księcia. I w tym momencie właśnie nie wiedziałam co zrobić. Preludium do scen z wackiem zresztą pojawia się przy informacji o utracie dziewictwa. W wieku 17 lat ze starszą kobietą, w polu, za pubem. Fragment rozbierany na części pierwsze przez prasę bulwarową, jakby nie patrzeć, utyka niebezpiecznie w pamięci. Zresztą opowieść o intymnej części ciała księcia na tym się nie kończy. Uwielbienie Harry’ego trwa co najmniej przez trzy rozdziały, kiedy dowiadujemy się szczegółów, jak bardzo zamrożony może być penis po wizycie na Alasce i jakie uczucia towarzyszą mężczyźnie w owej sytuacji. Eureka! Gdyby nie to, nigdy nie posiadałabym wiedzy na temat, bowiem nawet najznamienitsi podróżnicy nie mieli na tyle odwagi, żeby owym doświadczeniem się podzielić. Uważam się za dość postępową kobietę, ale nawet mnie ilość nawiązań do książęcego penisa po prostu zbiła z tropu. Zapomniałam o aferach w rodzinie królewskiej, do dziś niewyjaśnionych okolicznościach śmierci Diany, o prasie, która niczym babka na dwoje wróży i o tych samych sytuacjach pisze z nabożnością o księżnej Catherine, dołując biedną Meghan. Przed oczami miałam wielkie przyrodzenie, które się wycierpiało, ale z pomocą jak zwykle, przyszła mama. Tym razem w formie wspomnienia o kremie, który używała do ust, a który stał się remedium na odmrożenia.
Zanim doszłam do tych rozdziałów opowieścią byłam oczarowana. Jednak umieszczenie opowieści dziwnej treści w samym środku książki zadziałało niczym przebudzenie. W sensie dosłownym, bo kojący głos Harry’ego ma zaiste działanie usypiające. Sen zresztą, to chyba ukojenie, którego Harry szuka przez całe życie. Wspomina bez pardonu swoje pijackie i narkotykowe eskapady. Nie szczędzi nam szczegółów o paleniu trawki, zażywaniu kokainy, czy umawianiu się z wieloma paniami. Te szczególne, które zauważyła prasa traktuje tym nie mniej z należytym szacunkiem i zasłużoną zapewne nutą nostalgii. Nie pada z jego słów bowiem ani jedno złe wyrażenie na temat byłej dziewczyny. Wręcz masz wrażenie, że panie znikały z jego życia tylko dlatego, że w ich życiu pojawiała się prasa, a nie sam książę.
Ta zła macocha
Jak w każdej opowieści musi pojawić się także zły charakter i choć można by tu pewnie naszkicować kilka, a w roli złego umieścić uosobienie prasy, to w tle pojawia się ktoś, kto znowu zabiera nas do świata bajek. To zła macocha. Camilla. Dowiadujemy się, że synowie po śmierci matki robili wszystko, aby zapobiec tej trzeciej ze związku ojca wejściu do królewskiej rodziny. Niczym u Disneya, macocha miała przejawiać cechy tej zagrabiającej nie tylko serce, ale i fortunę rodziny. Imię przywołane jest w momencie, kiedy Harry czuje niesprawiedliwość przy odcięciu go od funduszy królewskich i traktowaniu Meghan jak kolejnej utrzymanki korony, przy pominięciu tegoż faktu w przypadku Camilli.
Wiele tytułów prasy bulwarowej powiedziało o książce, że jest ona wypowiedzią księcia, który całe życia szukał swojej wartości i znaczenia. Ponad 400 stron uwiecznia lęki, poczucie niesprawiedliwości, braku szczęścia, traum, przedstawia smutny obraz podzielonej rodziny, która za wszelką cenę chce pozostać na piedestale i oszukiwać naród, że jest niezniszczalna. Harry jawi się jako osoba niezwykle wrażliwa, empatyczna (tylko nie dla swojej królewskiej „firmy”), w pewnym stopniu niedojrzała i pogubiona, szukająca atencji.
Czym żyje książe
Cieszą go jedynie afrykańskie przygody, wojenne samoloty i…życie z Meghan, przepełnione zapachem domowego jedzenia, zwyczajnością. Trzecią kobietą, która wspominana jest królowa. Wielokrotnie przywołuje swoją babcię i ich wyjątkową relację, która pomimo jego wyskoków, pozostaje niewzruszenie bliska do ostatniego dnia.
Zbierając fakty w skondensowanej formie- to opowieść o niszczącej, toksycznej sile czwartej władzy. O mediach, które posuną się do każdego fortelu, aby tylko udowodnić swoją tezę. Warto dodać, że większość tabloidów ma podpisaną z rodziną umowę o dostarczaniu wiadomości na temat rodziny królewskiej. „Nigdy nie narzekaj, nigdy się nie tłumacz” – brzmi mantra rodziny. Opowieść Harry’ego jest jej zaprzeczeniem. To rozprawa z demonami przeszłości, swoista terapia traum, tych utajnionych, już wydawałby się przedawnionych i tych z ostatnich lat. Pogrzeb królowej pokazał, że pomimo wszystko, rodzina potrafiła iść razem, towarzysząc swojej niewzruszonej ikonie w jej ostatniej drodze. Choć książka była wydana nieco później, jej echo odbijało się już wówczas od ściany do ściany pałacowych komnat.
To taplanina w błocie rodzinnych konfliktów, narzekania na smutne dzieciństwo w bogactwie i przywilejach, opowieść o zazdrości wobec starszego brata i poczuciu bycia nieważnym. To zbiór opowieści z życia księcia, które wiążą się dla niego z emocjami, które tak trudno mu w rodzinie było okazać. Konkluzją mogłoby być stwierdzenie, że Meghan stała się dla Harry’ego przepustką do normalności i okazją do ucieczki z zamku, w którym straszy. Dla niego osobiście- ostrzeżenie przed historią, o której wspomina, że nie chciał, żeby się powtórzyła, zbiorem przemyśleń, których nie zdążyła nam wypowiedzieć Diana.
Harry wspomina mamę przez cały czas. Zaskakująco często wspomina jej zapach, kosmetyki, od sławnego kremu do perfum. Pamięta zapach jej delikatnej skóry na szyi, delikatne ręce i usta. Wspomina łamanie reguł ruchu drogowego w ucieczce przez szturmem paparazzi w drodze na zajęcia tj. tenis czy w drodze ze szkoły. Gangi paparazzi ścigały ich zresztą wszędzie, gdziekolwiek nie byli, wliczając w to wakacje.
Harry mówi o swojej miłości, że wypełniała cały dom. Zachwyca się każdym przejawem normalnego życia jak zapach gotowanego obiadu, przytulenie na sofie, oglądanie telewizji.
Harry musiał zapytać swojej babci królowej o zgodę na małżeństwo z Meghan. 35 letni mężczyzna nie mógł w to uwierzyć.
Will od początku był przeciwny małżeństwu z amerykańską aktorką. Tatuś za to wspomniał, że nie stać go na kolejną utrzymankę korony. Na co Harry zasugerował, że Meghan nie je zbyt wiele i poprosi ją, żeby ubrania kupowała sobie sama ze swoich pieniędzy, choć w środku gotowało się nim poczucie niesprawiedliwości, że zarówno księżna Catherine, jak i nowa żona ojca- Camilla nie musiały mierzyć się z tego typu oskarżeniami. Harry naiwnie myślał, że bycie royalsem to praca, za którą cenę płaci własnym życiem, robienie tego, co się chce, jedzie tam, gdzie go wyślą i reprezentowanie brytyjskiej korony. Zapytanie królowej o zgodę na małżeństwo było dla Harrego przerażające, bowiem wiedział, że jeśli babcia nie wyrazi zgody na ten związek, będzie musiał się skończyć. Meghan nie byłą zbyt lubiana zarówno w pałacu, jak i przez prasę. Obawiał się, że babcia może działać pod wpływem emocji wywołanych plotkami.
Meghan musiała poświecić swoją karierę. Odeszła z Suits, serialu, w którym grała i który uwielbiała, zamknęła swoje social media, blog, oddać ukochanego psa. Musiała za sobą zostawić wszystko, aby być z Harrym, piątym kandydatem do korony.
Oświadczyny w wydaniu księcia wyglądały dość romantycznie. W domu powstała scenografia niczym w Bostwanie, pod gwiazdami na ziemi brytyjskiej Harry poprosił miłość swojego życia o rękę.
Harry wspomina także relację Meghan z jej ojcem. Wbrew pozorom i wszystkiemu co stało się po ich ślubie, Meghan zawsze mówiła o nim ciepło, nazywając go „tatusiem” i była w nim w bardzo bliskiej relacji. Wkrótce po zaręczynach ojciec doświadczył ataków dziennikarzy i paparazzi. Musiał zabić okna deskami, chować się, bo podobnie jak wszyscy związani z Meghan, był na celowniku.
Meghan i jej przyjęcie w rodzinie
W opowieści czytamy też o tym, jakie problemy miewają royalsi. Harry musiał poprosić babcię o utrzymanie brody na ślub, co było przeciwko protokołowi. Harry jest bardzo do niej przywiązany. Twierdzi, że przynosi mu spokój, sprawia, że czuje się bezpieczniejszy, ukryty niczym za zasłoną. Zgolenie brody sugerował mu nawet brat William, który na ślub musiał się ogolić, nie miał innego wyjścia. Na szczęście babcia księcia wyraziła zgodę na brodę, co było dość niecodziennym wydarzeniem w rodzinie. Drugi dylematem był welon Meghan i tiara. Z pomocą przyszła babcia, która udostępniła Meghan tiary do wyboru, nawet komplementując ją przy ich przymierzaniu, jak bardzo jej pasowały. Musiała być wszyta do welonu. Tiara wymagała eskorty, ochrony ze względu na swoją cenę.
Harry z żalem wspomina, że od dnia ogłoszenia zaręczyn, prasę zalały rasistowskie teksty, a oni stali się celem porywaczy. Jako szósty w kolejce do tronu wciąż pozostaje atrakcyjnym kąskiem dla tych, którzy szukają ofiar dla okupu.
Wielokrotnie pytała, dlaczego tak mnie nienawidzą, jak zatrzymać falę hetu przetaczajacą się przez społeczeństwo. Chciała popełnić samobójstwo. Podczas ciąży wielokrotnie powtarzała, że chciałaby po prostu przestać oddychać.
W końcu para zdecydowała się na oskarżenie prasy za kłamstwa, inwazję prywatności. W czasie, kiedy Meg kupowała prezenty, dzieliła się wszystkim, co miała ze służbą, próbowała być przyjaciółką każdego, a w prasie pojawiały się nagłówki, że jej nie znoszą, że jest trudna. Narracji uległa też rodzina królewska i brat William w końcu zdecydował się na wizytę i wymagał działań. Harry nie mógł w to uwierzyć, jego brat zaczął przeklinać, krzyczeć, w końcu powalił go na podłogę, przecinając mu plecy o miskę psa. Poprosił brata o to, żeby nie mówił oz zajściu żonie. Harry miał się podzielić się tym jedynie ze swoją terapeutką. Opowiedział jej o zajściu, o tym, że był dumny z siebie, że nie oddał. Meghan jednak zauważyła ślady walki na jego ciele i musiał się przyznać do zajścia z Williamem.
Harry wspomina także o tym, jak kosztem jego i jego małżonki, później także Williama i Kate, ich ojciec starał się za pomocą pracy podnieść popularność swojej małżonki Camilli. Nagle nagłówki kochały nową żonę przyszłego króla, a Meghan mieszały z błotem.
Po wyprowadzce z UK do USA, zamieszkali w Los Angeles. Niestety 6 tygodni później paparazzi dowiedzieli się, że tam są. Musieli się wyprowadzić. Wówczas również ojciec odciął go od funduszy. Happy i Meghan zaczeli się zastanawiać, z czego żyć, skąd wziąć pieniądze na dom i ochronę. W 2020 kupili swój pierwszy dom w Santa Barbara, Meghan była ponownie w ciąży. Niestety w wyniku stresu straciła dziecko. Pochowali je w miejscu, o którym nie wie nikt. Poroniene stało się dla nich kolejną przyczyną trudności z utrzymaniem dobrostanu.
Nie czekając jednak długo, ponownie postarali się o kolejne potomstwo. tym razem jednak ciąża zakończyła się sukcesem.
Harry wspomina, jak odebrał poród swojej córki, jak bardzo chciał być pierwszą twarzą, którą córeczka zobaczy. Jak bardzo chciał jej obiecać, że zawsze będzie ją chronił. Dodaje jak spłynęła na nich wielka miłość. Jak dodaje „to jest miłość, prawdziwa miłość, to nie jest tylko zapasowe dziecko”.
Czy „Ten drugi” to wiekopomne dzieło? Nie. czy warto zajrzeć do tej opowieści? Wg mnie tak. Chociażby ze względu na to, aby sobie uzmysłowić, jak dobrze, że nie musimy żyć w podobnej rodzinie, i trzymać życie w swoich ścianach, nie paradować niczym pieski na wystawie, merdając wesoło ogonem. W byciu royalsem ne ma zbyt wiele uciechy, a bogactwo też może prowadzić do frustracji. Choć nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nasze problemy z kryzysem finansowo-żywnościowym w państwie brytyjskim ma skalę zgoła innną i obecnie narzekanie na obcięcie budżetu na ochronę może być odebrane raczej negatywnie. Zły to czas i miejsce na tkliwe historie bogaczy. W czasie strajków podstawowych serwisów publicznych za dobrą zmianę przyjęto by na pewno opróżnienie choć części krółewskeigo skarbca i obawiam się, że sympatia wobec niepokornego księcia nieco spada, niezależnie od tego jak bardzo próbuje być jednym z nas. Przykro mi zatem bardzo, ale z czasem dzieło uznaję za smutny obraz rzeczywistości, w którym wciąż są lepsi i lepsiejsi, a nie ma miejsca na humanizm.
Related Articles
Related
Reniferek- opowieść o stalkerce i jej ukochanym
Wyobraź sobie sytuację, że jesteś aspirującym do sławy facetem, przeciętnej urody, bez sześciopaku i jedziesz do Londynu szukać możliwości. Historia oparta na...naciągniętych faktach To pewnie początek historii wielu z Was, w tym bohatera filmu Richarda Gadda, który...
Pożal się Boże! Felieton Bartka Fetysza
Zauważam niepokojący schemat zachowań wśród kobiet. Wychowane w patriarchalnym świecie, zamiast w innych widzieć siostry, widzą konkurentki. Zazdroszczą im wersji, którymi same nie są. Szczególnie, kiedy tamte nie żyją pod tym samym kloszem, pod którymi je zamknięto....
Kim jest współczesny mężczyzna?
Wczoraj był Dzień Mężczyzny. Co prawda nasze, polskie święto, ale jednak okazja warta zauważenia. Sprowokowało mnie do myślenia, kim tak naprawdę jest ten współczesny mężczyzna. Zadałam więc pytanie im właśnie. W końcu najlepiej czerpać wiedzę u źródła. Zaprosiłam do...