Jeśli kobieta czegoś chce, znaczy że Bóg tak chce (Romain Gary, “Obietnica Poranka”) – to ostatnio moja życiowa dewiza! Wierzę w kobiety i z radością donoszę Wam o moim kolejnym, wielkim, kobiecym odkryciu. Radość moja jest tym większa, że sprawa dotyczy Marokanek. Przedstawiam Wam Lalla Essaydi! Kocham tę babę – za kunszt, za styl i za te brudne stopy, tak charakterystyczne dla jej fotografii…
Lalla Essaydi urodziła się w Maroku, dorastała w Arabii Saudyjskiej, aż wreszcie przeniosła się do Bostonu. W swoich pracach zawartych w cyklu “Les Femmes du Maroc” (“Kobiety Maroka”), artystka wraca do swoich korzeni i ponownie zmierza się ze swoją przeszłością. Essaydi portretuje kobiety w społeczeństwie muzułmańskim ze swojej własnej perspektywy, ukształtowanej przez osobiste doświadczenia. Łączy w swoich zdjęciach intymną fotografię portretową z elementami kaligrafii w charakterystycznym islamskim stylu. To jednak coś więcej niż tylko sztuka. To jej prywatny głos w sprawie kobiet, to jej retrospekcja i autoterapia…
“Les Femmes du Maroc” związane jest z duchem miejsca, w którym powstały artystyczne fotografie składające się na cały cykl. Tym miejscem jest pusty dom, należący do rodziny artystki, gdzie Essaydi była jako dziecko zamykana za karę za nieposłuszeństwo. Dla niej jest więc to miejsce naznaczone chłodem, strachem, smutkiem i koszmarami z dzieciństwa. Teraz powraca do tych miejsc, już jako dorosła. I patrzy dawnemu strachowi hardo w oczy, mierzy się z nim… “Les Femmes du Maroc” to również bunt artystki przeciwko zasadom, które zamykają kobiety w domach i ograniczają je do przestrzeni prywatnej, podczas gdy przestrzeń publiczną oddają całkowicie mężczyznom. Dla tych kobiet, brak możliwości “przemówienia” i skazanie na wieczną ciszę stają się najstraszliwszą formą przemocy, a wyobraźnia – jedynym schronieniem.