List do Mikołaja

Dziś o gorączce napiszę. Od wieków wmawiają nam, że gorączka oznacza stan ciała. Organizm rozgrzewa się do czerwoności jak ma nam do powiedzenia „stop, jestem nie w porządku, daj mi żyć”.

Tak sobie biegnę od wczoraj bo uświadomołam sobie, że są święta. Rozgrzewam się do czerwoności jak barszcz buraczany bo uszka mi parują od mojej niezorganizowanej akcji. Fatalnie to wygląda. Co prawda pomyślałam o choince, ale prezenty np. jakoś mi z głowy wyparowały. W tym roku co prawda miałam plan doskonały. Plan 14 dniowy na wykonanie kremów, perfum i mydeł na prezenty. Tak właśnie, swoisty bunt przeciwko komercjalizacji świąt i oddech dla portfela. Przy okazji niezwykle kreatywne miało to być zajęcie dla moich dzieci. Górnolotne uczenie wartości, poświęcenia i serca do czynności wykonywanej.

Od jakiegoś czasu przyglądam się procesowi wytwarzania domowych kosmetyków. Wczytuję się we właściwości olejków eterycznych i składników, z których każdy element kremu i mydła jest zbudowany. Nie podoba mi się fakt, że Creme de la Mere np. dostępny jest jedynie dla bogaczy, kosztując bagatela jedyne £660 za250 ml, podczas gdy podobny efekt możesz uzyskać w domowej kuchni już za kilkanaście funtów. Tak właśnie wygląda cały handel, bazujący na ludzkiej naiwności. Ciuszki szyte w Azji za głodowe stawki, na High Street kosztują krocie. I tu dylemat moralny- kupić i wesprzeć jedyną dostępną możliwość na pracę w biednym regionie Indii, czy użalać się nad ich losem i przetwarzać  antyki z szafy na „customized” nowości…? Czego byś nie zrobiła, odbije się zły echem. Ostatecznie  z braku czasu wybieram to pierwsze. Biegnę, biegnę, jedno wyje w wózku bo w sklepie za gorąco i tłumów nie lubi, drugie ciągnie w stronę śpiewającego chóru, chwyta za napotkane po drodze każde kolorowe opakowanie czekoladek, a w głowie szał.

Plastikowa gorączka. Co kupić, komu, za ile, nie obrazić, nie wyrzucać  kasy na darmo…? Przecież nie skarpetki- to już symbol fatalnego smaku sam w sobie. Perfumy- jeśli nie znasz preferencji osoby, niech cię Bóg strzeże, żeby zaśmiecać jej komodę niepotrzebnym zapachem, który zapewne wyląduje w paczce dla babci. Strzeżonego pan Bóg strzeże…lecę dalej. Buty…tak buty, symbol lepszego początku, nowego życia, szpilki przecież. Kupuję. Ciekawe czy będzie nosić. Jak nie- to trudno, wpadną do mojej szafki na buty. Zestaw do golenia i „after shave”…doskonały prezent, szczególnie dla tych, co noszą od lat brodę. Tak właśnie co roku cierpi mój tata. Nikt nie zauważył od lat, że on się nie goli, on się przycina. Życzliwych przyjaciół nie brakuje.

Zabawki!!! Tak- plastikowe przedmioty porządania każdego bachora. W tym roku Mikołaj ma zamówienie  na latającego kucyka. Mam szczęście! Jest kucyk, są ostatnie cztery. Zdążyłam. Ocieram czoło z potu. A miał być zestaw do robienia garnków, miało być zdrowo i organicznie. Za to z sercem i czasem. Ten jednak to produkt wysoce deficytowy. Gliny nie będzie, kucyk będzie. Reklama pomogła w procesie decyzyjnym. Dzięki ci Panie za marketerów! Dbają o nasze zady i brak możliwości oszczędzania.  Bazują pięknie na naszych życiowych instynktach. Chcesz być wolny, kolorowy, piękny i do tego latać- kup sobie latającego kucyka. Moje dziecko znowu uwierzy w Świętego Mikołaja…

Powinnam Wam tu dzisiaj podpowiadać co by gorączkę nieco obniżyć. Nie będę jednak paracetamolem na każde zło. Nie dam rady. Jestem człowiekiem z krwi i kości, nie mam czasu na przystanki, gnam do celu. Podły człowiek a może….może się lepiej zorganizować na przyszły rok. Podły bo idzie na łatwiznę. Kolorowe papierki, zestawy kosmetyków obmyślone już rok temu przez koncerny, wykreowana plastikowa rzeczywistość. Podła, paskudna, obłudna, bezpłciowa, bez serca.

Obiecuję, że na przyszły rok przygotuję przepis. Nie tylko na pierniczki, a na organicznie rzeczywiste prezenty. Na czas i na serce, i zaproszę cały tłum gości, będzie wesoło, będzie ludzko.

A swoją drogą, jak przekonać dziecko, że własny garnek jest lepszy od latającego kucyka?

Drogi Mikołaju w przyszłym roku daj proszę więcej czasu, przytrzymaj dobre serce, życzliwie ostrzeż, że święta nadchodzą, nie w lecie, kiedy w głowie mam jeszcze piasek, a o czasie. Nie zapalaj lampek ubawienia świątecznego  zaraz po święcie zmarłych, daj ostrzeżenie kilka dni później. Jakoś widok ustrojonej choinki do wizerunku trupa mi nie pasuje. Dekoracje zmieniaj  z gustem. Dziękuję.

Pozdrawiam wszystkich umęczonych gorączką,
Szalenie plastikowa (ostatni raz w tym roku) Gosia

Zdjęcia: internet