Wprowadzamy dla Was nowy cykl- SŁOWO NA NIEDZIELĘ. Będziemy się tutaj bawić słowem, zapraszać do dyskusji, pisać dla Was o naszych rozterkach, sukcesach i o szarym życiu. Postaramy się czasami także zapraszać szacownych gości do dzielenia się swoim życiem.
Z cyklu SŁOWO NA NIEDZIELĘ, dziś felieton o zjawisku pasożytnictwa w przyrodzie.
Grzyby posożytnicze
Podczepia się taka pod Ciebie i kopiuje wszystko co robisz. Założyłaś różową spódnicę, bądź pewna, że za kilka dni Ona będzie ją miała. Używasz tuszu Diora- cieszcie się w dziale sprzedaży owej firmy, Ona zakupi ich cały zapas. Do tego podkrada pomysły, zdradza tejemnice i wciąż uważa się za wartościową…
Takich pań wokół nas coraz więcej. Żyją przyczepione do telewizorów, internetu niczym huby- grzyby pasożytnicze, żyjące tradycyjnie na drzewach. Pasożytka przykleja się na stałe do osób czy mediów i kopiuje. Na tym poelga jej jestestwo- jest bezmyślna bo dumać nie musi, zrobią to za nią inni, najczęśniej sztab PRowców i stylistek.
Nagle z Kaśki robi z siebie Kate Middleton lub Katie Price, w opcji też Katy Perry. Zabawna dotąd koleżanka z podwórka, nagle nosi ciuchy jedynie z Top Shopu lub też innego top sklepu, myśli rojalnie, chodzi rojalnie do fryzjera na Soho, tańczy w Mohiko. Myślisz sobie ot księżniczka! Jedyny pomysł jaki ma na życie to spotkać…księcia, jeśli nie Harry’ego to przynajmniej arabskiego szejka, który w Londynie bywa na zakupach i w celu kompletowania zestawu żon. Pasożytniczka nie myśli, ona czyta, studiuje portale plotkarskie, uczy się stylu z Made in Chelsea. Do kopii księżnej brakuje jej już tylko białego uśmiechu więc szuka namiętnie past wybielających w celu poprawienia wizerunku uzębienia. I tak powstają Kate klony…
Zapewne większym wyzwaniem będzie klonowanie pani Price. Tony make upu, wieczna opalenizna, znowu nieskazitelna biel zęba, tyle że oszczędniej na ciuchach. Owa pani bowiem nosi się kuso. Huba Perry natomiast ufarbowała swoje owłosienie na niebiesko lub różowo i bywa tylko tam, gdzie sławny seksoholik dorwać ją może, ale w skrytości na pewno marzący o dziecku i normalnej rodzinie. Powodzenia droga Kasiu! Cel szczytny, nawracanie mężczyzny z nałogu jest wysoce chwalebne i wielce na temat niedzielny pasujące. Tyle, że pasożytka tego nie potrafi. Pasożytka jedynie wygląda.
Innym typem grzyba pasożytniczego jest zwykła Kaśka, która kopiuje w skrytości Ciebie. Nagle dowiadujesz się od przyjaciół jakie ma wspaniałe pomysły, jakże jest dowcipna i kreatywna. Fakt ten następuje po dniu spędzonym z Tobą, jak zwykle naiwnie dzielisz się swoim życiem, pomysłem na biznes, na wychowanie dziecka, przepisami babci Joli. Dnia następnego status na Facebooku pasożytki sugeruje, że świetną lekcję odebrała i ma głowę pełną pomysłów. Gorzej jak Kaśka Huba zabiera się do ich ucieleśnienia. Tu efekty mogą być opłakane. Idea pozostaje ideą, dopóki ktoś nie zabierze się za jej solidną realizację. Moja rada: odczekaj, daj się Kaśce wyszaleć, pokazać, udowodnić światu jak ona doskonale zrobi to lepiej. Porażka przyjdzie sama. Klon nie myśli, klon kopiuje, na samodzielny proces nie jest gotowy.
Ona nie gotuje obiadów bo nie umie, za to jada w knajpach, każdemu o tym donosząc. Charity czy vintage shopów nie odwiedza bo tam gotowej recepty jak wyglądać nie dostanie. Ona ma oczy wlepione w internet i śledzi każdy krok swojej idolki. Podnieście rękę, rzućcie kamieniem jeśli takiej pasożytki w swoim otoczeniu nie macie! Życzę Wam z okazji niedzieli, żebyście nie stały się idolkami bo życie idola jest niezwykle wyczerpujące, kopiowanie pasożytów doprowadza Cię samą do utraty kreatywności i paranoi- zastanawiasz się po jakimś czasie, czy to ja na pewno byłam autorką tego projektu, czy to ja ubrałam pierwsza sukienkę z falbankami, z przyszytymi guzikami od garnituru dziadka? Z drugiej zaś strony- czy życie pasożytnicze nie jest domeną naszych czasów? Już od kołyski jesteśmy uczone kopiowania, naśladowania, wtapiania się w tłum, zasad, regulacji. Do tego moda, kanony urody, krzyczące z mediów do nas celebrytki i wieszaki modelki- skopiuj mnie, bądź jak my, popatrz jaka jestem idealna. Gdzie zatem znaleźć granicę pomiędzy indywidualizmem a posożytnictwem? Czekam na Wasze myśli.
Pozdrawiam serdecznie,
Umiarkowana pasożytka