Foto: Jakub Wojewoda

Yeti wiarygodniejsze?

Niektórym trudniej w nią uwierzyć niż w duchy czy w krasnoludki. Wielu o niej mówi, ale mało kto ją naprawdę widział. Intrygująca, tajemnicza, dwuznaczna i bardzo obciążona schematami. Przyjaźń damsko-męska.  
„Pewnie będzie z nich para”. „W końcu ktoś się zakocha”. „Ciekawe, kiedy zmysły ich poniosą”. Takie domysły towarzyszą chyba każdej bliższej koedukacyjnej znajomości, choć zwykle nie padają w obecności zainteresowanych. Samo słowo „przyjaciółka” w kontekście mężczyzny to zresztą czasem eufemistyczne określenie partnerki lub kochanki („Tomek zdradza żonę, ma podobno jakąś przyjaciółkę”).  

Zostawmy jednak semantykę i pojedźmy trochę brzytwą po schematach. U wolnych mężczyzny i kobiety przyjaźń prowadzi do miłości. Wszystko jasne, to tylko kwestia czasu.
Oboje zajęci: jakoś można zrozumieć, że się przyjaźnią, jeśli znają się z podstawówki czy z podwórka, są prawie jak rodzeństwo. Ale lepiej, gdyby ona przyjaźniła się teraz z jego żoną, a on z jej mężem.
Jedno w związku: uwaga, wysoki stopień ryzyka! Zagrożona jest oczywiście  osoba zajęta. Przyjaciel solo na pewno darzy ją skrytym uczuciem i będzie dążyć do rozbicia obecnej relacji. Jeśli jest to w miarę atrakcyjna kobieta czy przystojny mężczyzna, najbardziej lojalny mąż i najwierniejsza żona powinni mieć się cały czas na baczności. A najlepiej, gdyby zadbali już o to ich partnerzy.
Takie są potoczne wyobrażenia o damsko-męskiej przyjaźni. A jak mają się one do rzeczywistości? Czy istotnie jest ona mniej wiarygodna niż Yeti, które ponoć ktoś naprawdę widział?

Na pewno jest to relacja specyficzna. Czasem przebiega zupełnie w klimatach bratersko-siostrzanych. Bywa jednak też zabarwiona erotycznym napięciem, skrywanym pod pozorem żartów czy flirtów. Dla niektórych osób granicy nie stanowi nawet seks…
Wejście jednej osoby w związek bywa ciężką próbą. Osobie pozostającej solo włącza się czasem opcja „psa ogrodnika”., nawet gdy nigdy kumpel nie był brany pod uwagę jako ewentualny partner.
Podświadomość czy hipokryzja? Niekoniecznie. Po prostu trudno pogodzić się z faktem że przyjaciel ma nagle dla nas mniej czasu, a wieczorne telefony czy rozmowy na czacie mogą negatywnie odbić się na jego obecnych relacjach. 

Możemy też niespodziewanie znaleźć się po drugiej stronie. Jesteśmy w udanym związku, ale dla mężczyzny jest ważna również przyjacielska relacja z inną kobietą. Teoretycznie każdy powie”: trzeba zaakceptować. W praktyce… bywa różnie.     
Trudno udzielić jednoznacznej rady. Wbrew schematom warto jednak uwierzyć w istnienie koedukacyjnej przyjaźni. Bywa naprawdę piękna!

Tekst: Ewa Mastalska
Zdjęcia: internet