Kilka lat temu w sieci krążyło zdjęcie karmiącj matki z rozstępami a komentarze pod nim były tak podłe, że nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż gatunek homo sapiens gen X, Y czy Z (jakiegokolwiek obecnie użylibyśmy określenia pokolenia) jest najgorszym ze ssaków, jakim przyszło żyć na planecie Ziemia.

rozstępy macierzynstwo lejdiz

Otóż zdjęcie przedstawiało karmiącą matkę, która bezlitośnie się obnaża codzienność i zwyczajność.

Kto jej pozwolił zamieścić takie bezeceństwa bez Photoshopa? Takie selfie bez makijażu i bez ułożonego w dodatku po siłce brzucha?

Większośc komentarzy pod zdjęciem jest bardzo obraźliwa. Nawet internauci domagają się jego usunięcia zdjecia z Facebooka, mówiąc, że jest odrażające i narusza poczucie estetyki. Ci sami, którzy z przyjemnością oglądają zakrwawione historie z wojenki, albo chociaż z serialu, oburzają się, że zwyczajna kobieta pokazuje swoją codzienność? Ci sami, którzy lajkują zdjęcia celebrytek, samojebki z klubowej toalety?

Zakłamanie do potęgi entej. Przecież podobnie wygląda co najmniej połowa matek.Wasze matki, córki, przyjaciółki. Czy rozstępy, które widziecie na co dzień u swojej żony, drodzy panowie, też budzą w was taką odrazę?

We mnie zdjęcie wywołuje bardzo pozytywne uczucia. Nie tylko dlatego, że z ową panią się perfekcyjnie potrafię utożsamić, ale dlatego że pokazuje prawdziwość, kwintesencję macierzyństwa. Jest piękna, jest sexy, jest po prostu kobieca.  Maluchy natomiast dużo piękniejsze niż te umieszczane w koszykach czy doniczkach. Każdy rozstęp jest dla mnie linią miłości, poświęcenia matki, która na zawsze oddała kawałek swego ciała w służbie swojemu dziecięciu. Utracona bezowrotnie jędrność piersi, wyciągnięcie ich długości na wszystkie strony- to taki mały dodatek do owej służby.

Nie musisz mieć rozstępów, może nawet piersi masz wciąż na swoim miejscu, ale za to np. narzekasz na swoją wagę, która ani dgrnie od miesięcy pomimo diety Dukana, ćwiczeń z Chodakowską i ziół Barnabitów.

Ileż z nas ma kompleksy po porodzie, ilu z nas ciało powróciło do dawnej formy, bez żadnego uszczerbku na atrakcyjności?

Oczywiście media wmawiają nam, że i tak się zdarza. Wystarczy popatrzeć na Beyonce, albo nawet na Kim Kardashian, nie wspominając już o Victorii Beckham. Make up, sadystyczne treningi od trzeciej doby po porodzie, liposukcja, jogging w piątej dobie…
To jest ich codzienność, nie nasza.

Kobieta z krwi i kości ma również ciało, a ono poddaje się grawitacji i myśli ludzkiej zmierzającej raczej ku mądremu wychowaniu i zadbaniu o potomstwo, a nie podtruwaniu noworodka wypacanymi pod wodzą bootcamp trenera- toksynami. Biust karmi, biust daje mleko, nie służy sporadycznemu odsysaniu, żeby niania mogła dziecko podreperować jak zacznie się psuć i płakać.

W świecie, gdzie rządzi kult piękna i wielu udaje, że jest tak samo młodym w wieku lat 60-80 jak w wieku lat 20, gdzie dla zachowania wyglądu, ludzie  posuną się do każdej mozliwej metody, żeby zachować choć część młodzieńczego wdzięku, powoli umiera prawdziwość. Patrząc na nastoletnie babcie celebrytki, cisną mi się na usta określenia podobne jak pojawiły się w przypadku zdjęcia bohaterki tego tekstu.

Przestańmy udawać!

Powinniśmy zacząć dostrzegać piękno w prawdziwym, nie wyimaginowanym świecie.Widzieć linie miłości, nie wstrętne rozstępy. Zachwycać się każdą zmarszczką, bo dodaje nam charakteru i świadczy o życiowym doświadczeniu. Ciała prawdziwe potrafią zachwycać.

Problem nie polega na tym, że społeczeństwo brzydnie, tylko na tym, że wmawia nam się codziennie, że wszyscy musimy wyglądać jak pod linijkę, tak samo. Stąd krytyka prawdziwej kobiety, nie zmieściła się w okienku Photoshopa i odważyła się pokazać, że nie jest doskonała.