Seksualna nowomoda
Przyjaciele z benefitami, fuck buddies, przyjaźń z bonusem, buddies with bennies. To wszystko określenia związku, który opiera się jedynie na relacji seksualnej. Nie ma tu mowy o zaangażowaniu uczuciowym. Nie oczekuj nic więcej poza seksem. Jesteś dla partnera jedynie waginą, on ma cię zadowalać. Cel jest prosty i oczywisty- orgazm. Brutalne? Nie…prawdziwe. Jeśli spodziewasz sie romantycznej miłości, nie angażuj się w taki związek, to czysta fizjologia, emocje zabronione. Nie zmieniaj lepiej swojego statusu na Facebooku;-) Statystycznie relacja tego typu trwa do kilku miesięcy i z zasady nie kończy się na ślubnym kobiercu!
Żyjemy w czasach, kiedy seks jest nie jest już tematem tabu, łatwo dostępny, nie trzeba się z nikim wiązać na stałe, by móc go smakować. „Żeby się napić mleka nie trzeba hodować krowy”. Sposobów na jego zaspokojenie pożądania jest wiele, poczynając od agencji towarzyskich, gdzie za odpowiednią opłatą dostajemy co chcemy i jak chcemy, przez seks czaty, seks grupy, portale erotyczne skończywszy na stałej relacji seksualnej. Stała relacja dla seksu zastępuje często prawdziwy związek. Na świecie istnieje mnóstwo portali, gdzie możesz zapoznać się z przyjacielem, który będzie spełniał wymogi kochanka na życzenie.
Nowa moda?
„Taka przyjaźń ma swoje plusy” jak mówi hasło reklamowe filmu „Sex story” z Natalie Portman i Ashtonem Kutcherem.
Jak każda sytuacja ma swoje wady i zalety i rządzi się swoimi prawami. Kim są ludzie, którzy decydują się na taki układ? Bo fuck buddies to czysty układ, który przy zachowaniu zasad i szanowaniu nieprzekraczalnych granic, ma swoją rację bytu.
Trend „przywędrował” do Europy ze Stanów Zjednoczonych i wg badań jest w niej coraz bardziej popularny. Często decydują się na taki układ ludzie młodzi (do 30 roku życia), wykształceni, ukierunkowani na karierę, Ci dla których związek to sprawa przyszłości. Świadomie nie decydują się na związek. Często z poczucia odpowiedzialności. Karierze poświęcają cały swój czas, nie chcą na siebie „brać” nowych obowiązków, znosić humorków kobiety, stawiać czoła wymaganiom pracującego faceta. Nie obchodzi ich PMS czy stara, brudna skarpeta na dywanie, rzucona od niechcenia po pracy, ani nieopuszczona deska klozetowa w toalecie. W przyjaźni łożkowej spotykacie się, wyglądacie pięknie, jecie razem pizzę, rozstajecie się i już. Taki układ nie wymaga zachodu a rozładowuje napięcie.
Na tak…
Dla wielu przyjaciel z benefitem to idealne rozwiązanie.
Zasady są proste:
- Każda ze stron ma jasny obraz sytuacji
- Nikt nie jest o siebie zazdrosny, nie robi sobie wymówek co do życia
- Każdy ma autonomiczne własne życie i nie rozlicza drugiej strony z tego co ta, robi poza wspólnymi spotkaniami. Fuck buddy nie wymaga kwiatów, prezentów, telefonów z pytaniem o samopoczucie.
- Żadna ze stron nie oczekuje nic więcej poza przyjemnym spędzeniem czasu i seksem. Nie wskazane jest przytulanie, całowanie, wszystko to co łączy się z emocjonalnym okazywaniem uczuć.
- Każdy przestrzega ustalonych indywidualnie zasad, np. zakaz uprawiania seksu z innymi, nie zostawanie na noc itd. Zostawanie na noc może wzbudzić potrzeby opiekowania się drugą osobą a to jest prosta droga do budowania relacji. Zatem wspólne śnaidanka do łożka to wielkie „no, no”.
- Strony nie powinny się angażować uczuciowo (z poradnika „fuck buddies”- nigdy nie mów kocham cię ani nawet lubię cię)
- Nie powinniście razem wychodzić na imprezy, pokazywać się wspólnie na kolacjach służbowych, obcałowując się przy świadkach.
- Nie mówicie do siebie pieszczotliwie. „Misie, koteczki, słoneczka” zarezerwujcie dla ukochanego.
- Musicie być silni, pewni siebie, nie poddawać się uczuciom. W innym przypadku któreś z Was będzie na pewno cierpiało.
- Nie oczekujcie od fuck buddy niczego poza seksem. Taka postawa nie spowoduje rozczarowań.
Zasady muszą być ustalone wspólnie jeśli taki układ ma mieć rację bytu. Czasem chodzi tylko o seks, czasem w grę wchodzą wspólne wypady na weekend, wspólne kino, kolacje i inne rozrywki, czasem dają sobie prawo do spotykania się z innymi, czasem rygorystycznie przestrzegają „wierności”. Niczego sobie nie obiecują, z niczego się sobie nie tłumaczą. Mają zaspokojoną potrzebę „bycia z kimś”, nie czują się samotni, ale jednocześnie nie muszą nikomu nic obiecywać i skończyć tę relację, kiedy spotkają kogoś w kim się zakochają. Seks z przyjacielem gwarantuje zazwyczaj bezpieczeństwo zdrowotne. Odpada obawa, że przypadkowy seksualny partner pozostawi po sobie prezent w postaci choroby wenerycznej. Oczywiście jest bezpiecznie wtedy, kiedy obydwoje się regularnie poddajecie badaniom i jesteście sobie „wierni”. Z przyjacielem jesteśmy bardziej otwarci na nowe doznania, nie obawiamy się ośmieszenia czy też odrzucenia jak to bywa w przypadku związków emocjonalnych. Relacja oparta na seksie to zazwyczaj pasmo ekpertmentów. Przełamujecie pierwsze tabu- nie będąc zaangażowanymi uczuciowo, łączycie się jedynie na wspólne tet-a-tete. Z ust żony czy męża możemy usłyszeć „ty zboczeńcu” jeśli zaproponujemy coś czego druga stron nie akceptuje, a to łączy się z bólem, emocjonalnym niesmakiem. Relacja z przyjacielem to czasami przykrywka dla rodziny, która reaguje nerwowo, gdy jesteśmy singlami, martwiąc się, czy wszystko z nami w porządku.
Na nie…
Tego typu relacja może być jednak niebezpieczna na dłuższą metę. Po pierwsze mogą pojawić się uczucia u jednej ze stron. Zazwyczaj tak dzieje się z kobietami. W tym momencie rozstanie boli tak samo jak każde inne. Zwodnicze mogą okazać się nasze emocje. Bo co jeśli, któraś ze stron się zakocha, co jeśli zacznie być zazdrosna o życie, z którego druga osoba się nie musi tłumaczyć? Dobrze, jeśli przekroczenie granic służy obu stronom, gdy nagle zdają sobie sprawę, że to co ich łączy to już miłość, ale traumatyczne przeżycia następują, gdy z przyjacielem trzeba się pożegnać bo go pokochaliśmy, bo przecież taki romantyczny scenariusz jest mało prawdopodobny. A uczuciom trudno wytłumaczyć, że obowiązuje nas umowa. Ponadto zbyt długie trwanie w takim układzie sprawia, że nie szukamy prawdziwej miłości, która daj bliskość, prawdziwe zaangażowanie, zupełnie inne przeżywanie, poczucie wspólnoty, wspólne marzenia i plany. „Fuck buddies” to taki związek na niby. Zaspokaja jedynie część potrzeb ludzkich.
Przebywając w relacji, która jest oparta na seksie, i której głównym łącznikiem jest seks paradoksalnie staje się on coraz mniej ważny. Bo co jeśli spotkamy tę właściwą osobę, jakiż będzie ten seks? Nie będzie emocji oczekiwania, nie będzie jak misterium uniesienia. Jeśli mamy coś pod nosem, coś na wyciągnięcie ręki przestaje być ono dla nas wyjątkowe, a staje się elementem krajobrazu naszego życia.
Analiza naukowców
Pewien amerykański profesor przyjrzał się zjawisku „friendship with benefits” i przebadał grupę studentów jednego z uniwersytetów. 60 % badanych przyznało, że raz w życiu znalazło się w takiej relacji, 10% z takich związków złamało zasadę nieangażowania się i nawiązało relację miłosną, a 30 % wolało wrócić do relacji przyjacielskiej i zaprzestało uprawiania seksu. Większość uważa taki związek za bezpieczny, ale tylko na początku.
Polski seksuolog uważa, że tego typu relacja jest dobra, jeśli jest zaprawą dla normalnego związku. Jeśli jest krótkim etapem a nie stanem stałym.
Ciekawe zjawisko zaobserwowałam na forach internetowych. Jak diametralnie różni się podejście mężczyzn i kobiet do tego tematu. Kobiety uważają, że to fajne rozwiązanie, bo „lepsze to niż odddawanie się każdemu lub co noc innemu”. Nie są uważane za „puszczalskie”, bo obok jest ten sam mężczyzna, choćby był tylko przyjacielem, że dobre to, ale na krótko zanim się pojawi uczucie. Natomiast podejście prezentowane przez panów w ich niewybrednych komentarzach jest zgoła odmienne. Uważają w większości, że to bez sensu, bo kobieta i tak się zaraz zakocha, że będzie chciała mu sprzątać i krzątać się po mieszkaniu, że wynikną z tego tylko niepotrzebne kłopoty, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach.
Fuck buddy i co potem?
Emocjonalna pustka. Albo zapragniesz spotkania tego jedynego jeszcze bardziej albo relacje dla seksu staną się dla ciebie uzależniające na tyle, że trudno będzie ci się zaangażować w coś więcej a blokowanie miłości stanie się wręcz chorobliwe. Czy można pozostać w przyjaźni na całe życie z kimś, z kim się jedynie sypiało, nie angażowało się uczuciowo lub jedna ze stron w pewnym momencie złamała reguły i się zakochała?
Otóż to zależy od indywidualnych decyzji. Znam wielu takich przyjaciół. Kiedyś połączył ich seks ale ich oczekiwania od partnera były na tyle różne, że wiedzieli od początku, że ich związek się nie rozwinie. Poznali swoje połówki, przestali ze sobą sypiać a relacja przyjacielska wciąż pozostała. Jeśli świadomie decydujecie się na taki związek, to nie ma przeszkód, żeby przyjaźń się miała wypalić z powodu braku chęci kontynuowania seksualnych przygód czy też poznania życiowego partnera. Oczywiście pozostaje kwestia moralna. Od Ciebie zależy jak traktujesz swoje ciało i potrzeby. Jeśli nie masz nic przeciwko realizowaniu fantazji seksualnych z kimś kogo nie kochasz, fuck buddies moze się okazać idealną odskocznią od marzeń o księciu na białym koniu. Jeśli jednak masz głęboko zakorzenione poczucie, że ciało chcesz złożyć w ofierze miłości i temu jedynemu, seks bez uczuć, z przyjacielem zdecydowanie nie jest dla Ciebie. Moze spowodować uczucie wykorzystania, zranienia, krzywdy i mieć zły wpływ na twoje przyszłe relacje i kwestię zaufania drugiemu człowiekowi. Znam też pary, które o seksu zaczęły i nie spodziewały się, że relacja przerodzi się w coś więcej. Jednak pojawiła się w nich ta emocjonalna potrzeba i nagle okazuje się, że przyjaciel dla benifitu staje się mężem bądź stałym partnerem.
Oglądając Milę Kunis i Justina Timberlake w obrazie „To tylko seks” („Friends with benefits”) ma się wrażenie, że to tylko przyjemna podróż w krainę eksperymentów erotycznych, które to są tłem dla prawdziwie romantycznej historii, która prowadzi do wyznań miłosnych. Rzeczywistość ma jednak tyle twarzy ile jest par FWB. Społeczeństwa stały się bardziej otwarte na sprawy seksu i coś co kiedyś było nazywane otwartym związkiem, dziś zazwyczaj jest nazywane po imieniu „fuck buddies”. Czy to zjawisko nowe? Nie do końca. Od stuleci ludzie popełniają romanse, od wieków ludzie łączą się w pary jedynie dla zaspokojenia potrzeb seksualnych. Czy to moda? Poniekąd, podobnie jak inne zjawiska, służące zaspokojeniu potrzeby konsumpcjonizmu. Nie jest to co prawda wymiana handlowa w ścisłym tego słowa znaczeniu ale służy równie egocentrycznemu nastawieniu na życie w komforcie. Czy wkrótce pojawi się na szczeblach piramidy Maslowa? Jeśli tak to gdzie się uplasuje, czy będzie karmieniem duszy czy ciała?
Czy jest to tylko zjawisko socjologiczne jak sądzą niektórzy, czy może już kontrkultura seksualna, która mimo rozmiaru zniknie tak szybko jak hippisowska wolna miłość?
Podzielcie się z nami Waszymi przemyśleniami na ten temat, może macie tego typu związek za sobą albo właśnie tkwicie w tego typu relacji. Piszcie.
Beata Kudlińska Wodo