Małgorzata Dec
Oda do mężczyzny z klasą
Ileż Cię trzeba cenić… przecie każdy to wie.
Tyś jest niczym wschód słońca, tęcza po ulewie.
I trzy wróble w garści nie zastąpią Ciebie!
Poprzez wieki Twym czynom śpiewano pieśń chwały.
Byłeś chlubą narodu! Świeciłeś przykładem!
Tobie cześć oddawano! Cię proszono o radę…
Gdzie schowałeś się dzisiaj?
Zbudź się! Wyjdź z ukrycia!
Spójrz, co dzieje się wokół. Rozważ choć przez chwilę:
– polepszy się cokolwiek, gdy zostaniesz w tyle?
***
ma randkę z mężczyzną, zaś… spotkanie z bałwanem!
On to wynalazł sposób na rozterkę odwieczną:
„BYĆ MOŻE…” jest decyzją mądrą, ostateczną.
Każda książka go mierzi, nauka – poniża,
więc plecie bezmyślnie jak to zwiedzał Paryża,
zaś teraz z Wysp Sahara uda się do… „tego”.
O sobie nie wie nic! O wszystkich – NIC DOBREGO.
Na krytyce innych czas mu milo leci.
Wznosi pomnik swej chwały… na cmentarzu śmieci.
Cóż, docenią to wszyscy,
gdy słońce zaświeci…
Do wyborów zachęca szlachetny pan Różyc,
ale… czy nowa Władza skandali nie wróży?
I na kogóż głosować? W myślach człek się gubi:
kto kogo znów zdradzi, kupi, sprzeda czy obłupi?
Rodzicu! Kraść nie umiesz, emigruj w swej cnocie.
To nowy sukces Rządu – spadło bezrobocie!
Głos ludu: „Politykę z dala trzymać wolę,
gdy Władza strzela Polsce samobójcze gole!”
Tak co dnia, a w niedzielę…
wiec polityczny w kościele. Wielu stoi z boku.
Przyszli dziękować Bogu za życie, za pokój.
Obcych ludzi morze…
ale już po chwili znasz sekrety Nowaka..
A kobieta po lewej to Kowalska – pokraka.
Czy to Słowo Boże?
Czyż to odpowiedź Boga na ludu wołanie?
Nie, to szepcą za plecami niedzielni chrześcijanie.
Ty na kolana padnij z nową dziś intencją:
Boże, pozwól nam grzeszyć!!!
Choć… inteligencją!
Aga Wielusińska***
szukałam echa serca w bezruchu świadomości .
I w zamyśleniu martwym gdzie oddech już nie istniał
w halucynacji prawdy, bezwartościowym dzisiaj.
I w każdej emigracji oddechu swego cienia,
w nieznanych myślach świata i w gestach bez znaczenia,
by nieustannie wierzyć w sens błędnego istnienia,
nie mogłam znaleźć siebie w przelotnych zrozumieniach.
I niezbyt warto szukać, tej narkotycznej zguby
lepiej się wsłuchać w siebie i słowa własnej duszy,
by znaleźć odpowiedzi na to czego dziś nie wiem,
lecz wiem nie warto topić istnień i samej siebie.