Man in Black

            Po zeszłotygodniowej wizycie w restauracji pana Jiro Ono dziś zapraszam wszystkich na ucztę muzyczną z filmem w tle. Nie opowiem o nowej czy kultowej produkcji, którą bez względu na wszystko trzeba i należy obejrzeć. Chodzi mi bardziej o obraz poświęcony wyjątkowemu artyście, który bez wątpienia wpisał się złotymi nutami w kanon światowej muzyki.
            Sobotni wieczór, TVP Kultura i bardzo miła niespodzianka – koncert Johny’ego Cash’a z Montreux, z 1994 roku (można go też obejrzeć na: http://www.youtube.com/watch?v=A-H8ZUbFjyE). Był to jeden z ostatnich występów tego wybitnego muzyka country, autora wielu ballad i utworów znanych nawet mniejszym miłośnikom tego rodzaju muzyki. Jego przeboje ,opowiadające o wielu bolesnych, ale i radosnych chwilach z życia, zdobywały zawsze szczyty list przebojów; wśród nich wyróżnić można m.in.: „I Walk the Line”,  „Cry Cry Cry”, „Folsom Prison Blues”, „Ring of Fire” czy genialny cover piosenki „Personal Jesus” Depeche Mode.

            Johny Cash (w jego rolę wcielił się idealnie Joaquin Phoenix) to amerykański piosenkarz country, którego historię w filmie „Walk the Line” przybliża nam reżyser James Mangold (znany m.in. z takich produkcji, jak „Przerwana lekcja muzyki”). Jako widzowie możemy w tym obrazie obserwować jak Johny dorasta i mierzy się z kolejami dość trudnego losu. Już od dziecka Cash musi radzić sobie z ogromną tragedią – śmiercią brata, za którą obwinia go ojciec. Potem wojsko, ślub, dzieci. Niewątpliwą ucieczką, odskocznią od szarego świata okazuje się muzyka – początkowo ta wysłuchiwana w radio, szczególnie w postaci piosenek innej artystki country – June Carter, a później już własna.
            Przez ten jego „romans” z muzyką zaczyna cierpieć życie rodzinne państwa Cash. Pierwsza żona Johny’ego – Vivianne – perfekcyjna amerykańska pani domu (w tej roli zobaczymy Ginnifer Goodwin) nie toleruje odwiedzionego spóźniania się męża na kolację, wyjazdów na wielodniowe koncerty, ogromnego zainteresowania ze strony jego fanek. Nie podoba się jej też strój męża – czarny garnitur (stąd określenie Man in Black), ponieważ twierdzi, że jest zbyt smutny i nie należy występować w takim stroju przed ludźmi. Wkrótce ich związek rozpada się, a Cash niezbyt zmartwiony tym faktem może bez skrupułów zainteresować się bliżej znajomością z uwielbianą już od dziecka June Carter (graną przez Reese Witherspoon).
            Jednak cały czas nie można zapominać, że jest to dość specyficzny świat muzyki, rock’n’rolla, alkoholu i innych używek, za które w pewnym momencie Cash trafia nawet do więzienia. W związku z tym życie Johny’ego i June nie zawsze toczy się tak, jak my – widzowie czy sami bohaterowie w ich prawdziwym życiu by tego chcieli. Nie mogę powiedzieć czy film ten zakończy się happy end’em, ale na pewno dostarczy wam drogie Lejdiz wielu emocji, których wyśmienitym tłem będzie niepowtarzalna muzyka Johny’ego Cash’a, w towarzystwie June Carter.
            Mimo, iż to kolejna biograficzna produkcja to obiecuję, że nie będziecie się nudzić! A po nim obowiązkowo, jako dopełnienie zachęcam do obejrzenia jakiegoś z wielu koncertów tego wybitnego artysty. Jednym słowem: polecam. Bardzo.
Tekst: Magdalena Smolarek
Zdjęcia: internet