Odkrywanie samego siebie połączone z prawdziwymi emocjami – LĘK WYSOKOŚCI

            Wydawałoby się, że ciąża lub urodzenie dziecka wywraca nasze życie do góry nogami… Jednak co w momencie, gdy nikt się obok nas nie urodził, nikogo nieznanego nie spotkaliśmy na naszej drodze, a uczucie jest podobne. Dzieje się tak, jeśli całkiem przez przypadek odszukamy kogoś na nowo, kto był blisko, a o kim zapomnieliśmy zupełnie.



            Podobnie czuje się Tomek Janicki (główny bohater „Lęku wysokości”, w tej roli kolejny raz świetny Marcin Dorociński), któremu powodzi się w pracy dziennikarza telewizyjnego, nawet ostatnio awansował, jest szczęśliwy u boku swojej żony Ewy (Magdalena Popławska). Jednak pewne zdarzenie wytrąca go z tej sielanki. Dowiaduje się on, że ojciec (Krzysztofa Stroińskiego fenomenalnie grającego schizofrenika) trafił do szpitala psychiatrycznego, co Tomek uważa za idealnie odegrany żart przez dawno niewidzianego tatę.
            Codzienne podróże z Warszawy do dawnego domu na Śląsku skłaniają do refleksji. Nie tylko głównego bohatera. Poznaje ojca z innej strony przypominając sobie bezustannie obrazy z dzieciństwa (te pokazane jakby na starych kliszach wprowadzają widza w tamten świat). Raz traktuje wszystko z dystansem i ironią, by po chwili stanąć po stronie taty. Stara się również zinterpretować samego siebie.


            Bartosz Konopka reżyser i sprawca całej tej refleksji nad sobą powinien nam być znany z zupełnie innego gatunku filmowego. On to całkiem niedawno stworzył dokument historyczny – „Królika po berlińsku” (film ten otrzymał nominację do Oscara w kategorii najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny), gdzie używa trafnej metafory do pokazania życia królików, które w pewnym momencie swego życia nie ze swojej przyczyny znalazły się pomiędzy dwoma ścianami muru berlińskiego.
            Tym razem, w przypadku „Lęku wysokości”, Konopka postanawia nakręcić dramat z zabarwieniem psychologicznym, po którym znów w nas widzach zostanie coś na dłużej. Nie należy się jednak obawiać, że film nas przytłoczy, bo opowiada o chorobie, a dosyć przecież w życiu mamy takich tematów. Tutaj choroba faktycznie jest i nie da się jej nie zauważyć, jednak wątek ten został włączony w takie sytuacje i ubrany w takie dialogi, że widz śmieje się zamiast rozpaczać. Muszę się przyznać, że sama w wielu momentach po prostu śmiałam się z tego, co i jak mówili bohaterowie, choć po chwili nie do końca wiedziałam czy wypadało, bo tematem przewodnim była przecież schizofrenia.
Bez wątpienia Bartosz Konopka kolejny raz pokazuje wszystko z innej perspektywy, co w jego wypadku doskonale mu wychodzi.
            Ale skąd tytuł? Dlaczego właśnie „Lęk wysokości”? Kto się boi przestrzeni? Co jest tak naprawdę tą przestrzenią? – zapraszam do kin.
Magda Smolarek