„Żeby osiągnąć wspaniałe rzeczy trzeba je na początku wymarzyć”

     Pozwoliłam sobie dzisiejszą recenzję zatytułować moim ulubionym cytatem z wybitnej projektantki mody, jaką (bez wątpienia) była Coco Chanel, ponieważ film, o jakim opowiem jest właśnie o wyobraźni i marzeniach. Postarajmy się więc, choćby na chwilę, zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości i przenieśmy się do przepięknej, rozgrzanej slońcem Lizbony . . .

     Andrzej Jakimowski, autor takich produkcji, jak „Zmruż oczy” i „Sztuczki, nagradzanych na wielu międzynarodowych festiwalach, kolejny raz zabiera nas w tajemniczą podróż pełną ludzkich przeżyć i trzymających w napięciu momentów. Reżyser ten pokazuje nam wspominaną Lizbonę, oczami, a właściwie wrażeniami przede wszystkim sluchowymi, ale również dotykowymi i smakowymi naszych głównych bohaterów.

    

Pewnego dnia, w ośrodku dla niewidomych zjawia się on – Ian (grany przez Edwarda Hogg’a), będący nietypowym nauczycielem orientacji w przestrzeni.

Przy pomocy specyficznych dźwięków i innych niekonwencjonalnych metod chce przekonać swoich podopiecznych, że wystarczy im wyobraźnia („you have to imagine this” – „musisz sobie to wyobrazić”- mówi Ian), by wiedzieć prawie wszystko o otaczającym ich świecie. Przekonuje ich też, co nie jest dobrze przyjmowane przez lekarzy, że nie trzeba używać specjalnej laski i bez problemu poruszać się w zatłoczonym mieście pełnym samochodów. Pomysł ten jest na tyle odważny, że nawet my – jako widzowie wiele razy (ja np. się na tym złapałam) będziemy bali się o naszych mniejszych i większych bohaterów. Poza tym, momentami reżyser tak kieruje kamerę, że możemy się poczuć niemalże jak główne postaci, które nie wiedzą, nie widzą co ich może spotkać za następnym rogiem ulicy.
Dodatkowo, będziemy także trzymać za naszych bohaterów kciuki, bo każdorazowe odważenie się, żeby wyjść w miasto to przełamanie strachu, nowa przygoda, ale i chęć poczucia się „normalnym”, zdrowym, widzącym.



     Obraz „Imagine” to historia jakich mało w polskim i światowym kinie. Opowiada co prawda o niepełnosprawności, ale w zupełnie inny, niesamowity, poruszający sposób. Każdy, kto wybiesze się na ten film nie tyle nie będzie żałował, ale na pewno znajdzie w nim coś dla siebie. Polecam ogromnie!

     Na koniec tej recenzji muszę też wspomieć o wspaniałym miejscu, w jakim miałam możliwość oglądania najnowszego dzieła Jakimowskiego, była ta sala niebieska w Kinie pod Baranami, w Krakowie. Aaach, przez chodzenie do multipleksów (z racji mojego miejsca zamieszkania) już odzwyczaiłam sie od prawdziwych kin, gdzie nie śmierdzi popcornem i widzowie potrafią wysiedzieć w sali do ostatniej literki napisów końcowych. Polecam takie warunki, szczególnie do oglądania tak prawdziwych filmów, jakim „Imagine” zdecydowanie jest.

Tekst: Magdalena Smolarek
Zdjęcia: internet