[columnize]
Każdego dnia budzimy się z nadzieją. Każdego dnia wstajemy, żyjemy, starzejemy się z nieznośną tendencją do niezauważania swoich błędów i wiarą w lepsze jutro, licząc no to, że znikną zmarszczki, a my zamiast notować na sobie obroty osi czasu, zaczniemy wsiadać po kolei do wehikułu czasu, który będzie nas zabierał coraz dalej wstecz.
10 lat później
10 lat temu Polska znalazła się w Unii Europejskiej i od tej pory życie każdego z nas się zmieniło. Z prowincjonalnej Polski, zamkniętej w bloku wschodnim, nagle dostaliśmy wolność wyboru miejsca do życia. Poniekąd masy emigranckie, które opuściły kraj, powinny być traktowane niczym uchodźcy z obozu pracy, z tą różnicą, że właśnie z powodu jej braku, większość z nas opuściła rodzinne strony. Okupacja Rosji trwała sobie w najlepsze od czasów drugiej wojny światowej, kiedy to nasi lotnicy zamiast latać nad Polską i odganiać pociski nieprzyjaciół, bronili całej Europy, poświęcając swój kraj w imię jedności kontynentu i solidaryzacji narodów przeciwko radykalizmowi komunistycznemu. Herosi Europy- można by rzec. Później jednak wszyscy o nich zapomnieli. Wówczas nie bardzo przejęliśmy się utratą suwerenności, zapewne licząc na to, że jakoś to będzie. Powojenne lata sprowadziły nas jednak na Ziemię. Cała Europa zamknęła oczy i pogrążyła się we śnie o swoim niezależnym sukcesie. W samym środku Europy, która się rozwijała w tempie iście kosmicznym, istniało państwo, w którym na półkach był jedynie ocet, wędlina reglamentowana kartkami, a nawet papier do podcierania na przydział. Należę do pokolenia, które wciąż te czasy pamięta i ma wyryte w strukturze szarej, że dobre, patrz: wygodne życie, podlega pewnym ograniczeniom, które odgórnie jest jest wyznaczane przez tych wybranych.
No właśnie. O wyborach dzisiaj będzie. Jak wielu z nas już słyszało, wczoraj Brytyjczycy, w tym ci przyjezdni czyli my, wypełniali obowiązek obywatelski, wrzucając do urny swój głos. Głosów od co najmniej 3 miesięcy było słychać wiele i z każdej strony. Ot choćby lokalny taksówkarz- John- twierdził, że nie ma nic przeciwko Polakom, ale kiedy dochodzi do sytuacji, że jak stara się o pracę kierowcy autobusów, dostaje wprost odpowiedź, że musiałby być Polakiem, żeby ją dostać, to krew się w nim gotuje. Pewna. niegdyś mi bliska, pani natomiast twierdziła, że ja to „na pewno nie mam prawa żyć i pracować w Wielkiej Brytanii bo to niemożliwe, żebym miała takie samo prawo do życia i bycia jak ona i jej syn, którzy się tu urodzili”. W kolejce w supermarkecie natomiast słyszałam nieraz, że f*** Poles zabierają pracę Anglikom, wskazując na zatrudnioną kasjerkę, która była Polką, jedną z piętnastu pań i panów pracujących na zmianie multikulturowego zespołu. Po obaleniu argumentu, że siedzimy tutaj, żeby żerować, nie pracujemy, pobieramy benefity, podniósł się głos, że zaniżamy poziom, przez nas spadły płace, a pracodawcy więcej wymagają.
Osadzając całą tą argumentację na tle historycznym, nie da się nie zauważyć tendencji naszego narodu do powracania w kółko w to samo miejsce. Kiedyś byliśmy wyrobnikami Rosji, teraz na własne życzenie, oddajemy się w ręce kapitalistów z zachodu. W sumie o to w tym całym przewrocie chodziło, o wolność wyboru, gdzie i jak chcemy żyć i na kogo pracować. Kiedyś jedynym wrogiem była partia i bunt przeciwko niesprawiedliwości społecznej, władzy w rękach wybranych. Dziś natomiast wielu z nas wybrało sobie wroga w Wielkiej Brytanii, która wciąż ma dużo do powiedzenia jeśli chodzi o jakość i sposobność naszego życia w strukturze europejskiej. Nie chodzi tu o zwykłych ludzi, a o tych, którzy nas śmią atakować, szkalować, nie lubić.
Wybory pod znakiem UKIP (Niezależna Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa)
Zatem o co chodzi z tym UKIP-em?
Otóż partia zakłada, że należy radykalnie zmniejszyć liczbę przybywających emigrantów, którzy stanowią poważne obciążenie dla pro-socjalnej polityki rządu. Wg statystyk przez nich przytaczanych liczba emigrantów poszukujących pracy poza swoimi państwami w ciągu ostatnich lat wzrosła aż o 73%. W Wielkiej Brytanii radykalnie wzrosła także przestępczość. Tu pojawia się temat słynnych Rumunów i statystyki potwierdzające, że aż 28tys. obywateli tej narodowości przebywa już w więzieniach w samym tylko Londynie. UKIP przywołuje także wzmożoną konieczność budowy domów dla emigrantów, którzy masowo się o nie starają.
Lider partii- Nigel Farage nie omieszkał także wspomnieć o darmowej opiece medycznej i zapotrzebowaniu na dodatkowe szkoły. Całe to „zło” to zasługa kozła ofiarnego, czyli emigrantów. Trzeba przyznać, że zaczynam żałować, że nie wpadłam na pomysł założenia radykalnej partii anty-emigranckiej kilka lat temu. Bowiem nastroje społeczne w Wielkiej Brytanii były do przewidzenia i tak oczywiste jak prosta matematyka.
Boję się nawet pomyśleć co by było gdyby nagle milion Brytyjczyków osadziło się w Polsce, co by było gdyby nagle szkoły musiały przystosować się do uczenia innych narodowości? Sklep, apteka, lekarz, szpital, przedszkole, szkoła, uczelnie…Na samą myśl, że coś takiego mogłoby zaistnieć w Polsce, dostaję ataku śmiechu. Pamiętam jak pojawiło się u nas trochę Rumunów, Bułgarów, Ukrainek. Jedyne co się sączyło ze społeczeństwa, to jad. Popatrzmy na to co się dzieje dzisiaj. Związki partnerskie, homoseksualne, samotne matki, niepełnosprawni, nie daj Boże obcokrajowcy- wszystkie te środowiska w Polsce mają bardzo trudny żywot. Nie ma mowy o równych prawach. Politycy i społeczeństwo z pasją bronią swoich zatwardziałych, anachronicznych poglądów. „Rumun to złodziej i żebrak, Ukrainka do roboty, pedał do gazu, samotna matka to na pewno dziwka, pani na wózku nie powinna się przepychać, tylko siedzieć w domu”…czy choć raz nie słyszałaś tego typu stwierdzeń?
Zatem UKIP doskonale reprezentuje taką małą Polskę i choć bardzo ciężko mi to przyznać, a tym bardziej się z tymi poglądami identyfikować, doskonale je rozumiem. Rozumiem także ich poparcie społeczne, bowiem nie jestem w stanie wyobrazić sobie nagłej ekspansji Brytyjczyków np. na terenie Polski. Inność zawsze przeraża, wzbudza poczucie dyskomfortu i przyczynia się do radykalnych decyzji, w tym wyborczych.
Praca popłaca?
Jednak wybory zdecydowaną większością wygrała partia pracy- Labour Party. To nic innego jak nowoczesna forma partii socjalistycznej. Paradoks historyczny, prawda? Obalaliśmy rządy komunistyczne, wyrosłe na ideach socjalistycznych, żeby dziś to właśnie taką formę rządów popierać i mobilizować elektorat do pójścia do urn. Partia optuje za wspólną Europą, patrz za czerpaniem z dobrodziejstwa taniej siły roboczej ile wlezie, jednocześnie gwarantując pracownikom stałe prawa socjalne. To jedyna partia, która zdecydowanie opowiada się pro-emigrancko i pro-równościowo. Zgodnie z ideą, państwo ma chronić obywateli, niezależnie od ich pochodzenia. Takie poglądy zdecydowanie mieszczą się w sposobie polskiego pojmowania życia społecznego. Warto dodać, że odkąd weszliśmy w struktury unijne, magicznie zniknęły wszystkie duże polskie koncerny. Niedawno czytałam artykuł o znanych polskich markach, które choć tradycyjnie polskie, dziś są w rękach Amerykanów, Brytyjczyków, Skandynawów, Holendrów. Wystarczy wymienić takie marki jak: wódka Wyborowa, piwa: Okocim, Żywiec, Lech, Wedel, ketchup Pudliszki czy ogromny koncern przyprawowy- Kamis. Z 63 banków w Polsce, jedynie jeden ma 100% polskiego kapitału. Polskie cukrownie są w rękach Brytyjczyków. 70% artykułów na polskim rynku stanowią produkty wyprodukowane poza Polską lub na korzyść jednego z zagranicznych inwestorów. Polski przemysł w zasadzie zamiera, podobnie jak polskie rolnictwo, przy czym w czasie kiedy panował socjalizm, byliśmy przemysłową potęgą. Tak masowe przejmowanie przemysłu to poniekąd kolonializm w białych rękawiczkach, bez konieczności wymachiwania szabelką. I to są realne, mocno namacalne i odczuwalne korzyści dla Wielkiej Brytanii, tak przecież przywykłej do życia z pracy niewolniczej.
Zastanawia mnie jedna rzecz- dlaczego podczas kampanii wyborczych nikt nie wspomniał o Chińczykach, którzy są największą grupą przyjezdnych emigrantów do UK, dlaczego nikt nie wspomina o nich jako o problemie obciążającym służby zdrowia, placówki edukacyjne? Czyżby szkolenie nowych, niezwykle efektywnych, a jakże opłacalnych pracowników z Dalekiego Wschodu nie było cokolwiek dwuznaczne? Nigel Farage, pracując w Europarlamencie do tej pory, nigdy nie opowiadał się przeciwko emigrantom, jedynie przeciwko płaceniu na słabszych członków EU, w tym Polaków i budowanie silnych państw kosztem własnego. Zatem polityka anty-emigracyjna to typowa „kiełbasa wyborcza”. Jako świetny mówca, który potrafi porwać tłumy, operuje na prostych uczuciach ludzkich, populistycznych hasłach, którym ideowo bliżej do Palikota niż do wyjątkowo chwiejnego światopoglądowo Donalda Tuska, który swoją drogą przypomina mi nieco Davida Camerona.
Już w 2013 roku UKIP zasiadał w Parlamencie Europejskim z 9 członkami partii, z dostępnych 73 miejsc. Obecne wyniki mówią, że w wyborach lokalnych UKIP stał się czwartą znaczącą siłą rządzącą, po partiach: Labour, Conservative i Liberal Democrats. Obecna sytuacja polityczna może być dość uciążliwa dla przeciętnego obywatela. Kość niezgody w postaci UKIP-u może się jeszcze odbić czkawką każdemu głosującemu. Wbrew pozorom- każdemu niegłosującemu także.
Niestety widać jak na dłoni, że intencje polityków wszelkiej maści i poglądów nie są czyste. Nikt nie przejmuje się jednostkowymi problemami. Walka zaczyna się wtedy kiedy jedno chcą coś dać w zamian, inni natomiast twierdzą, że mają prawo być egoistami. To swoista synteza współczesnego świata i nie ma w tym nic dziwnego. Od zawsze bowiem filozofowie balansowali na granicy humanizmu. Równość i braterstwo czy „niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie”, a może „człowiek jest czymś, co pokonanym być powinno”?
GS
[/columnize]