„Poczułam jakbyśmy znały się od zawsze, jakbym witała najlepszego przyjaciela”- powiedziała Michelle Rooney po tym jak po raz pierwszy spotkała matkę, która porzuciła ją przy śmietniku z cichą nadzieją, że ktoś ją znajdzie i zaadoptuje. Porzucona w śmietniku córka przywitała się z wyrodną mamą po 46 latach.

Ta niecodzienna historia zdarzyła się 46 lat temu w Londynie, jak podaje The Mirror. Angie Smith urodziła córkę w przydomowej komórce, w zimie 1968 roku, w wieku 23 lat jako rozwódka z dwójką synów mieszkająca z rodzicami. Miała bardzo trudną relację z matką, która zapowiedziała, że nie chce, żeby córka przynosiła rodzinie więcej wstydu i  doniesie na nią do opieki społecznej, a ta zabierze jej synów, jeśli cokolwiek się zdarzy. Córeczka była owocem krótkiego romansu z dostawcą mleka. Angie czuła się sytuacją niezwykle zażenowana, przestraszona. Czuła, że musi dokonać wyboru pomiędzy synami a nowo narodzoną dziewczynką. Zdecydowała, pod wpływem impulsu, że porzuci córeczkę. Od tej chwili żyła w poczuciu winy, każdego dnia myśląc o swoim dziecku.

Pępowinę przecięła nożyczkami, wyrzuciła poporodowe odchody do śmietnika, a dziecko ukryła w worku na śmieci. Później opakowała dziewczynkę  w torbę na pranie, stary kocyk i porzuciła ją na londyńskim Walthamstow w blokowym lobby. Jednak jeden z mieszkańców pomyślał, że to śmieci i wyrzucił torbę do śmietnika. Po około 36 godzinach jeden z mieszkańców bloku usłyszał płacz dziecka. Gazety usiłowały znaleźć matkę dziewczynki, opowiadały jej historię. Tym sposobem jej matka dowiedziała się, że córeczka przeżyła i że jest bezpieczna, jednocześnie poczuła się jeszcze bardziej winna. Podrzucając dziecko w bloku, nie sądziła, że ktoś wyrzuci zawiniątko do śmietnika.

Michelle została adoptowana przez pielęgniarkę i policjanta, którzy już mieli trójkę dzieci. Dorastała w Walton On Thames w Surrey, w szczęśliwej rodzinie. O swojej historii dowiedziała się dopiero jak miała 21 lat. Od tej pory za wszelką cenę chciała znaleźć naturalnych rodziców bo we własnej świadomości wciąż była„dzieckiem ze śmietnika”, chciała dowiedzieć się prawdy.

Zaczęła szukać swojej biologicznej matki, ale niestety trafiła jedynie na ślad ojca. Michelle szukała rodziców przez stronę internetową, która podaje pochodzenie na podstawie zaledwie kilku danych. Tak natrafiła na ślad kuzyna ojca i tak po nitce do kłębka rodzina zydentifikowała ojca Michelle. Choć było to jak szukanie igły w stogu siana, wreszcie natrafiła na jego ślad. Potem testy DNA potwierdziły, że John był jej ojcem, choć ponad 80 lat nie zdawał sobie sprawy z faktu, że miał jeszcze jedną córkę, oprócz trójki dzieci z dwóch związków, był przeszczęśliwy, że go odnalazła. Nie mógł sobie jednak przypomnieć kto mógłby być mamą Michelle.

W lutym tego roku matka Michelle zauważyła apele córki w sieci. Angie nie spodziewała się, że córka będzie chciała ją odnaleźć i poznać. Tym bardziej zdecydowała się odpowiedzieć na jej apel i wyrzucić z siebie lata noszonego w sobie poczucia winy.

Ich pierwsza rozmowa trwała dwie godziny. Później seria maili, rozmów telefonicznych, wreszcie test DNA. Potwierdzenie, że jest matką. W końcu Angie musiała także poinformować o sytuacji swoich synów, którzy przyjęli ze zrozumieniem fakt, że mają siostrę, w dodatku kiedyś porzuconą przez ich mamę. Michelle nie tylko wybaczyła mamie jej desperackie zachowanie, ale także nawiązała trwałą relację z całą jej rodziną i cały czas odwiedzają się wzajemnie wraz z wnukami. Michelle uwierzyła mamie, że ta nigdy nie chciała jej wyrzucić, a zmusiła ją do tego ciężka sytuacja rodzinna. Choć straciła już niedawno odnalezionego ojca, który zmarł w zeszłym roku na raka, wciąż cieszy się, że ma kontakt z biologiczną mamą i nie ma poczucia, że wzięła się znikąd.