Kongres polskich kobiet w Londynie 2013 |
Rozmowa z Elżbietą Vine- POLKA SUKCESU
Fundacji moze być wiele, ale Pani Ela jest tylko jedna” brzmiało zdanie z fromularza nominacyjnego w pelbiscycie Polka Roku 2013. Choć tytułu nie uzyskała, jest równie piękną i wspaniałą kobietą, którą postanowiliśmy Wam przedstawić. Ta wyjątkowa kobieta pomogła ponad 160 Polakom, żyjącym w UK, od czasu powstania jej fundacji Help for Poles. Zaraża energią, motywuje do działania i realnie pomaga Polakom, którzy znaleźli się w najtrudniejszych życiowych sytuacjach. Dziś opowiada nam o swojej działalności, zdradzajac sekrety działalności fundacji i rzeczywistości brytyjskiej.
Praca przy projekcie GO Global |
Rozmawia Agnieszka Szmidel
Od ilu lat jest Pani w UK?
Prawie 6 lat.
W Polsce była Pani pracownikiem socjalnym?
Wyjechałam z Polski zaraz po studiach, więc nie pracowałam. Studiowałam natomiast dwa kierunki w jednym: politologię i służbę socjalną. Jestem pracownikiem socjalnym z wykształcenia.
Skąd wzięła się w Pani potrzeba pomagania innym?
Na studiach założyłam Koło Przyjaciół ONZ, działałam na rzecz praw człowieka w Tybecie – o tym też była moja praca licencjacka. I z tą aktywnością oraz przeświadczeniem, że chcę pracować wyłącznie dla organizacji charytatywnych, przyjechałam do Anglii. Nie bez znaczenia jest moja chęć stwarzania czegoś nowego, dawania czegoś światu. Czegoś, co beze mnie by nie istnialo. Lubię brać odpowiedzialność za siebie, innych, za to co się wokół nas dzieje, i zmieniać to na lepsze.
W House of Lords, podczas zebrania Walnego organizacji skupiajacej organizacje kobiece w UK, National Alliance of Women’s Organisations, wraz z Baroness Kramer |
Co Pani robi w UK?
Skończyłam kolejne studia – zarządzanie rozwojem społecznym, zaczęłam pracować w wielu różnych, brytyjskich organizacjach charytatywnych. Oczywiście dopięłam swego po tysiącach godzin przepracowanych na zasadzie wolontariatu. Zmieniłam też trochę orientację w działaniu – z działań na rzecz praw człowieka w Tybecie i ONZ, skupiłam sie na rodakach. Teraz zajmuję sie zdobywaniem funduszy dla jednego z hospicjów. Dodatkowo prowadzę jako wolontariusz organizację, którą założyłam wraz z innymi w zeszłym roku – Fundację Pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii. Działanie na rzecz innych to jest moje życie, moja pasja. Niektórzy zresztą mówią, że fundacja to jest trochę jak moje dziecko. I rzeczywiście jest tak, ja stawiam Fundację ponad wszystkim. Mnie nie ma. Robimy wywiad o mnie, ale to w zasadzie o Fundacji. Ja się trochę chowam, ale mi to pasuje. Pracuję, aby Fundacja wyszła na swoje, aby była silną organizacją, aby nie zwiał jej jakiś słaby wiaterek.
Fundacja jest tworem młodym. Czy już macie sukcesy w pomaganiu?
Może podam taki przykład. W zeszłym roku, kiedy Fundacja sie tworzyła, zamieściliśmy w niektórych polskich mediach ogłoszenie, że szukamy członków zarządu. Odzew był taki, że otrzymywaliśmy kilkadziesiąt wezwań o pomoc dziennie, siedem dni w tygodniu. Kandydat na członka zarządu zgłosił się jeden. Z powodu bardzo dużego zapotrzebowania na pomoc Fundacji, przede wszystkim pilnie szukamy wolontariuszy, ludzi z różnymi umiejętnościami. Miejsce zamieszkania nie gra roli. Nasi wolontariusze znajdują się również w Polsce i w innych krajach.
Na pomaganie przyjdzie więc czas. Sądzi Pani, że łatwo jest się przyznać rodakom do tego, że potrzebują pomocy?
Bardzo trudno. Zwłaszcza, jeśli rodzina takiej osoby mieszka w Polsce i czeka na pieniądze, na jakieś wsparcie. A ktoś na przykład jest bez pracy, bez dachu nad głową i do Polski nie wróci.
Dlaczego?
Głupio się przyznać, że się nie udaje. Poza tym niektórzy twierdzą, że w Polsce się i tak ciężko żyje, więc wolą przeboleć tutaj, traktują swój stan jako przejściowy. Przyczyny mogą być różne, czasem wiara w lepszą pracę na obczyźnie, czasem patologiczna sytuacja w rodzinie w kraju.
Nawet, jeśli jest się bezdomnym, chce się zostać?
Nawet wtedy.
Dotarłam do danych policyjnych, według których 40% bezdomnych w Wielkiej Brytanii to nasi rodacy. Obok Rumunów i Litwinów jesteśmy uważami za najbardziej niebezpieczny naród wśród nacji UE.
Pewnie statystyki mają trochę racji, choć zapewne trzeba je przekładać na populację. Polaków jest po prostu więcej.
I wciąż przyjeżdżają. Bo zasiłki, bo lepiej płatna praca…
To nie jest tak. Trzeba uważać na to, co mówią i piszą inni, bo to często niestety nie jest prawdą. Mamy trochę zgłoszeń Polaków mieszkających w Polsce, którzy do nas piszą: ‘przyjeżdżam 15 maja, proszę mi pomóc w załatwieniu pracy i mieszkania’. Ludzie planują przyjazd bez niczego: bez języka, bez mieszkania, bez pracy, bez pieniędzy.
Żartuje Pani?
Oczywiście, że nie. Apeluję więc, przyjeżdżajcie tylko, jeśli macie załatwioną pracę, która jest sprawdzona, bo wiele osób przyjeżdża do pracy nielegalnej i nie ma żadnej opieki od państwa w razie jej utraty. Takie osoby są poza systemem. Potem bardzo ciężko z takiej sytuacji wyjść. No i posiadajcie oszczędności na mieszkanie. Czynsz i przynajmniej kaucja za jeden miesiąc. Nie można przyjeżdżać w ciemno. My nie chcemy być więcej świadkami życiowych tragedii.
Jak się więc żyje Polakom-imigrantom?
Poruszyła Pani jeszcze jedną kwestię: zasiłków. Imigrantom w ogóle ciężko dostać jakiekolwiek benefity. Trzeba spełnić szereg wymagań. Pamiętajmy, że przy obecnie zaostrzonej polityce migracyjnej, urzędy będą udowadniały, że się cos komuś nie należy: że nie ma się tzw. habitual residency, czyli prawa pobytu. Wiadomo, że każdy obywatel UE ma taki pobyt, ale musi to udowodnić. A trudno udowodnić, ze białe jest białe. A to trwa, nawet kilka tygodni. W tym czasie dana osoba może zostać bez grosza przy duszy, w głodzie.
A co z mieszkaniami?
Aby dostać lokal socjalny, w tej chwili trzeba mieszkać minimum 5 lat. I mieć pobyt stały. Większość nowo przyjeżdżających Polaków tego nie ma…Podobnie jest z pracą. W tej chwili bez języka pracy się nie dostanie.
A co z rodzinami? Często wyjeżdzają pary z dziećmi.
Tak, to prawda. To zwykle mężczyzna pracuje, kobieta opiekuje się dziećmi. Jednak jeśli nie są małżeństwem, wówczas kobiecie nie należą się żadne świadczenia, np. w przypadku rozstania się lub śmierci partnera. Nie należy się też pomoc lekarska (oprócz ratowania życia). Myślę, że tu też poruszamy ważny temat, który prowadzi do problemów: niewiedza, zaniedbanie swoich spraw.
Na przykład?
Z moich obserwacji wynika, że Polacy, przez zwykłą niewiedzę i barierę językową, nie dbają o swoje sprawy, nie załatwiają ich na czas. Potem na przykład okazuje się, że zasiłki nie przysługują im, bo zaniedbali sprawę i mają zero funtów przychodu. Albo że przeoczą termin ważnego spotkania od którego zależy, czy dostaną jakieś benefity.
Najbardziej tragiczne wypadki są wtedy, gdy kobiety w ciąży lub rodziny z dziećmi stają się bezdomni. Np. poprzez ewikcje, z powodu niemożności zapłacenia czynszu. Jeśli takiej rodzinie nie przysługuje pomoc od państwa, co często niestety ma miejsce szczególnie w przypadku zaniedbań samej rodziny, dzieci są odbierane przez służby socjalne. Takie sytuacje mają często miejsce gdy np. kobieta pracowała nielegalnie lub tymczasowo, i w przypadku ciąży traci zatrudnienie.
I gdzie te dzieci trafiają?
Do rodzin tymczasowych, dopóki rodzina nie znajdzie dachu nad głowa. Urzędów nie obchodzi, dlaczego do tego doszło. Dlatego tak ważne jest pilnowanie swoich spraw.
Co robi Elżbieta Vine poza pracą w Fundacji?
Pierwsze moje myśli, kiedy wstaję rano, to jest Fundacja. Myśle, co trzeba danego dnia zrobić, z kim się spotkać. Moje ostatnie myśli to też jest Fundacja. Nie mam na nic innego czasu. Denerwuje mnie, że na przykład mam zrobić zakupy lub jakieś inne podstawowe rzeczy – to dla mnie strata czasu, który mogłabym wykorzystać lepiej na rozwój Fundacji. Czasami śpię jak Margaret Thatcher – po 4 godziny na dobę. Nie znajduję czasu nawet na grę w szachy. A jestem trzykrotną mistrzynią Polski juniorek w tej dyscyplinie.
INFOBOX:
Fundacja Pomocy Polakom poszukuje wolontariuszy do pomocy bezposredniej: pedagogów, pracowników socjalnych, psychologów, mediatorów rodzinnych, terapeutów uzależnień, doradców finansowych pomagających wyjść z długów, prawników, tłumaczy. Zgłaszać się mogą także osoby bez doświadczenia, ale z chęcią niesienia pomocy. Znajomość języka angielskiego nie jest konieczna. Fundacja zapewnia szkolenia do pracy w konkretnym obszarze. Kontakt: wolontariat@helpforpoles.org
Specjalne podziękowania dla Królestwa Kobiet, organizatora plebiscytu za udostępnienie danych finalistek.