1. Dziecko niestety nie przychodzi na świat, żeby zadowolić Ciebie, więc nastaw się na trudne początki, trudne dorastanie i trudną relację. Od tej pory jesteście bowiem stworzeni na potrzeby swojego pacholęcia. Kupka, zupka, pieluszka- to dopiero początek, z czasem będzie coraz trudniej.
  2. Stracisz nie jeden włos. Część wypadnie ci po porodzie, część wyrwiesz w trosce o zdrowie/rozwój/bezpieczeństwo/jako reakcję na krzyk lub ryk tego, które stworzyłaś na swój obraz i podobieństwo.

  3. „Będzie pięknie, dziecko nie jest żadną przeszkodą w robieniu kariery, będziemy wspólnie podróżować po całym świecie z dziecięciem”- ileż razy słyszałam takie deklaracje przed porodami. Już w jego dniu zorientujesz się, że to koniec wolności. Kariera a owszem- możliwa, ale wtedy zapomnij o doskonale wychowanym dziecku zgodnie z własnymi założeniami, dojrzewaniu do pierwszego kroku, słowa, zjedzonego brokuła. Bowiem to wszystko zobaczy jedynie niania.

  4. Nie osiągnęłaś sukcesu do dnia narodzin, teraz będzie ci już tylko pod górkę. Od gorączki, poprzez kaszelek, katarek, bunt dwulatka, trzylatka, pięciolatka, skoki rozwojowe, pierwszy ząb, drugi, trzeci, szósteczki, przecieranie marcheweczki, później szkolne występy, pieczenie babeczek na dzień kota, sportu, dotację na Nepal. Przykro mi, ale kariera będzie musiała poczekać, prawdopodobnie jakieś 14 kolejnych lat, o ile nastolatek nie będzie przechodził doraźnie dotkliwego buntu.

  5. Wypad z przyjaciółką na weekend- zapomnij. Po pierwsze zawsze będziesz patrzeć na finanse. Jeśli to one nie stanowią problemu, szafa pacholęcia zaopatrzona, to pojawia się dylemat moralny. Przecież nie mogę go/jej zostawić! Zakładając oczywiście, że znajdzie się chętny do pozostania z pacholęciem, co jak się często okazuje, graniczy z cudem. Przecież nikt nie zadba o to tak jak mama!

  6. Jak już uda Ci się nabyć butelkę wina i usiąść z przyjaciółkami, to zapewne dzieci będą przewijały się w co drugim zdaniu, okazyjnie pojawi się w nich mąż/partner, wyrywkowo plotki z podwórka. Niestety nocne dyskusje o najnowszej książce Kisielewskiego, czy stanie kinematografii polskiej ulegną zapomnieniu. Kolorystyka użyta w dziełach Salvadora Dali, symbolika Hieronima Boscha zostaną zastąpione pomysłami na wystrój wnętrz. Dyskusja zapewne pozostanie na poziomie odcieni pastelowych, a symbolizm ograniczy się do dyskusji na temat genderyzmu Kubusia Puchatka, w nieco bardziej zaawanasowanym towarzystwie może na pierwszy ogień pójdą faszystowskie zapędy smerfów.

  7. Jeśli do czasu urodzenia świeżynki, zawsze dbałaś o siebie, zapewne nienaganny makijaż zastąpi szybki fix– podkład, pomadka, tusz, w opcji puder. Fryzura czesana wiatrem, czy określenie „mokra Włoszka” także zupełnie zmieniają znaczenie. Piękne mini, stylowe bluzeczki, małe czarne z powodów praktycznych lądują na półce „może kiedyś”. Nie wspominając już o dodatkach tu i tam, które zupełnie nie chcą się upchnąć w odzienie sprzed ciąży. Całe szczęście, że w dzisiejszych czasach możemy zwalić ten problem na pralki, które regularnie „kurczą” nam rzeczy.

  8. Partner już nigdy nie spojrzy na Ciebie jako na apetyczną panienkę. Przykro mi, ale takie jest prawo biologii. Samiec zdobył, samiec posiadł, teraz zakochanie może przejść jedynie na wyższy stan świadomości, zwany miłością dojrzałą, opartą na przywiązaniu i wspomnieniach.

  9. Wiele z nas nie spojrzy już na siebie z radością i dumą, przynajmniej w pierwszej fazie poporodowej. Rozstępy, dodatki, przerzedzone owłosienie, żylaki, obwisły biust, pierwsze zmarszczki- to statystycznie najczęstsze urodowe dylematy mam.

  10. Powiedzmy szczerze, macierzyństwo to nie koniec świata. Potraktujmy to jako nowy, lepszy początek. Mimo niedoskonałości, jesteśmy dojrzalsze, wrażliwsze, lepiej zmotywowane. Badania naukowców dowodzą, że im więcej przeszkód zastanie nas w życiu, tym większe mamy szanse na sukces. Jesteśmy bowiem naturalnie stale motywowani do ich pokonywania. Zapewne to jest jeden z powodów, dla których mamy decydują się na porzucenie korpo życia i powołanie do życia własnych biznesów. Nie tylko stają się bowiem mniej przydatne na rynku pracy ze względu na swoją ograniczoną dyspozycyjność, ale także stają się bardziej kreatywne, przedsiębiorcze, wielozadaniowe i bardziej zdeterminowane na sukces. Archetyp matki- doglądaczki domowego ogniska wciąż pozostaje głęboko zakorzeniony w naszej tradycji, co za tym idzie dla pacholęcia jesteśmy w stanie przenosić góry!

Z okazji dnia dziecka, właśnie takiej postawy Wam życzę. Miłości i wytrwałości do dzieciątek oraz samych siebie. Pamiętajcie, że każda linia rozstępów to linia miłości, a każdy dodatkowy kilogram to więcej ciałka do przytulania dla Waszych drobiazgów. Choć nasze życie nigdy już nie będzie takie jak przed ich urodzeniem, nasz świat zyska nowej jakości;-)