Dlaczego nasze, do tej pory grzeczne idobrze wychowane dziecko, podczas codziennych zakupów dostaje nagle ataku histerii? Co zrobić w takiej sytuacji? Jak postępować? A przede wszystkim: jak nie dopuścić do tego, żeby takie zachowanie się powtórzyło?
Bunt dwulatka, czyli jak okiełznąćdiabełka w skórze aniołka?
Bunt dwulatka to z pewnością bardzo dobrze znany wam temat.Nawet, jeśli nie doświadczyłyście probemu na własnej skórze, ale trzymacie właśnie w ramionach kilkumiesięczne aniołki, gwarantuję, że wkrótce przekonacie się, co to znaczy.
Będąc mamą dwóch chłopców (Jaś 4,5 roku; Staś 2 latka) dwukrotnie doświadczyłam zachowań dzieci, które często dla nas, dorosłych, są niezrozumiałe. Bo niby dlaczego podczas rutynowej wizyty w sklepie nasze uśmiechnięte, pogodne dziecko potrafi gwałtownie zmienić się w krzyczącego, zniecierpliwionego
i zanoszącego się płaczem diabełka, którego niczym nie można uspokoić?
i zanoszącego się płaczem diabełka, którego niczym nie można uspokoić?
Po buncie Jasia wiedziałam już, że u Stasia wkrótce będzie podobnie. Z pomocą przyszło mi opracowanie brytyjskiej psycholożki dr Carol Sutton ze School of Health and Life Sciences w Leicester Polytechnic, która przygotowała ośmiotygodniowy program szkoleniowy dla rodziców i opiekunów pt. „Jak radzić sobie z trudnymi zachowaniami u dzieci”. Składa się on z ośmiu książeczek, z których każda przeznaczona jest na tydzień pracy z dzieckiem.
Pomyślałam, że jeżeli po dwóch miesiącach treningów znów będę mogła spokojnie wybrać się z moimi dziećmi na zakupy, to chętnie podejmę wyzwanie. Jak to działa?
Najwięcej czasu powinniśmy poświęcić obserwacji złych zachowań u naszego malucha. Najlepiej jest spisać je na kartce i opisywać za każdym razem, kiedy się powtarzają. Ważne jest też, aby przeanalizować to, co dzieje się tuż przed wystąpieniem złego postępowania, ale także to,
co następuje po nim. Nie możemy zapominać o opisaniu emocji, które temu wszystkiemu towarzyszą i dotyczą nas, dorosłych.
co następuje po nim. Nie możemy zapominać o opisaniu emocji, które temu wszystkiemu towarzyszą i dotyczą nas, dorosłych.
W moim przypadku okazało się, że wiele złych sytuacji wynika z braku komunikacji ze Stasiem. Za każdym razem, kiedy mój synek dostawał kolejnego ataku histerii, wcześniej próbował coś ode mnie wyegzekwować, przez dłuższy czas usiłując wytłumaczyć mi swoje potrzeby w zrozumiałym tylko dla siebie języku. Zatem niespodziewanie wyzwaniem stało się zrozumienie własnego dziecka –jego gestów i dźwięków.
Autorka „Jak radzić sobie…” zwraca uwagę, że dwulatki posiadają swoje potrzeby, których jednak nie potrafią wyrazić w zrozumiałym dla dorosłych języku. Zrozumienie własnego dziecka pozwala uniknąć sytuacji konfliktowych.
Dzieci łatwiej zapamiętują dobre zachowania, kiedy wzmocnimy je nagrodą. Dla Stasia największą nagrodą jest moja werbalna pochwała, całus, pogłaskanie po główce, a nie drobne zabawki czy słodycze. Dzięki prostym i miłym gestom szybko uczył się, co jest dobre i warte powtarzania. Kar w stosunku do moich dzieci nie stosowałam nigdy – mam wrażenie, że to jedynie wywołujeu nich większą agresję. Kiedy Staś zaczynał wrzeszczeć na całe gardło, ja kucałam przed nim tak, aby nasz wzrok spotykał się na tym samym poziomie i stanowczym tonem tłumaczyłam, że takie zachowanie jest niegrzeczne i że sprawia mi przykrość. Następnie starałam się go ignorować, chociaż przyznaję, że w miejscach publicznych było to nie lada wyzwaniem. Przechodnie lubią komentować i osądzać; wielokrotnie słyszałam, że co ze mnie za matka, skoronie potrafięuspokoić własnego dziecka.
Nie skupiajmy się jednak w takiej sytuacji na otoczeniu, leczna rozwiązaniu problemu.
Nie bójmy się w uprzejmy sposób zwrócić uwagi osobie, która próbuje uspokoić nasze dziecko. To nasz maluch i my go wychowujemy, dlatego nie możemy sobie pozwolić, żeby ktoś nam w tym przeszkadzał.
Nie bójmy się w uprzejmy sposób zwrócić uwagi osobie, która próbuje uspokoić nasze dziecko. To nasz maluch i my go wychowujemy, dlatego nie możemy sobie pozwolić, żeby ktoś nam w tym przeszkadzał.
Najważniejsze, abyśmy starali się jak najlepiej poznać i zrozumieć własnedziecko. Pamiętajmy, że nasze zdenerwowanie udziela się naszym pociechom, dlatego w sytuacjach stresowych nie pozwalajmy sobie na brak opanowania.
Po dwóch miesiącach pracy z książeczkami dr Suttonmogę być pewna, że bunt dwulatka to problem,którymnie już nie dotyczy.
Jestem ciekawa waszych doświadczeń, podzielcie się nimi z Czytelniczkami na stronie magazynu Lejdiz: www.lejdizmagazine.com
Justyna Piechowska-Jóźwiak