[columnize]Rozmawia Gosia Szwed
Monika Jarosińska- Korzeniewska to artystka wszechstronna. Nie kreuje się na celebrytkę choć ma warunki, żeby być jedną z najlepiej opłacanych i docenianych postaci polskiego showbiznesu. O życiu, pasjach, małżeństwie i słynnej afrerze z Dodą, opowiada dziś sama zainteresowana.
Jestem wierna hasłu, które poleciła bym wszystkim kobietom: „Nic nie musisz, tylko chciej”.
Muzyk, aktorka, modelka, businesswoman…kim jest Monika Jarosińska?
Wydaje mi się że wszystkim po trochu. Z wykształcenia jestem aktorką. Jednak od zawsze śpiewałam i z czasem moja pasja stała się najpierw moją drugą, a obecnie już chyba pierwszą profesją. Pozowanie do zdjęć to część pracy każdego artysty. Za to businesswoman to coś absolutnie nowego. Zmusiła mnie do tego nieciekawa sytuacja na rynku aktorskim, gdzie o pracę dla prawdziwych zawodowców jest obecnie bardzo ciężko. Prowadzenie mojej firmy Corpo Fit, zajmującej się profesjonalnym odchudzaniem, sprawia mi wiele radości i cieszę się, że mogę dzięki temu pomagać innym.
Grałaś w tasiemcach takich jak M jak miłość, Samo życie, Dwie Strony Medalu, czy Plebania. Jak wygląda praca na planie serialu? Czy masz komfort zatrudnienia, praca od 9 do 17?
Na planie serialu trzeba pojawić się wcześnie rano. Często jeszcze przed świtem i nagrania trwają wiele godzin. Wszyscy zaczynamy oczywiście od pobudzającej kawy, jest czas na make up i dobranie kostiumów. Jednak często bywa tak, że już sama dobrze zgrana ekipa jest niezłym kopem energetycznym. Za to prowadzenie własnej firmy to praca 24 godziny na dobę. To zupełnie dwa różne światy. Jednak nie ukrywam, że każdy z nich daje ogromną frajdę. W obydwu dziedzinach dobrze jest pracować z zawodowcami. Praca idzie wtedy szybko, wszyscy wiedzą co mają robić i efekt też jest na wysokim poziomie.
Lubisz teatr? Grywasz jeszcze?
Oczywiście grałam m.inn.: w warszawskim Teatrze Ochota. Szczerze nigdy nie przepadałam za sceną teatralną. Za to zaczynałam w kabarecie, miedzy innymi z Maciejem Stuhrem, a to też granie przed żywą publicznością. Jestem aktorką filmową. Skończyłam najpierw krakowskie studium aktorskie „Lart Studio” oraz renomowaną Łódzką Szkołę Filmową. Dlatego najlepiej czuje się jednak przed kamerą.
Rzuciłaś aktorstwo- jak donoszą media?
Nigdy nie rzuciłam aktorstwa i nigdy nie rzucę. Moja dawna wypowiedź dotyczyła bardzo ciężkiej sytuacji wielu zawodowych aktorów na rynku zdominowanym przez amatorów. Mówiłam o braku pracy dla profesjonalistów i możliwości rozwoju zawodowego. Dlatego jak powiedziałam na początku, moja pasja czyli muzyka, stała się też moim zawodem, a biznes sposobem na godne życie.
Zapowiadałaś szybką ciążę po ślubie. Czy wciąż marzysz o dziecku, myślisz wciąż o in vitro?
Uważam że in-vitro to jedna z najbardziej fantastycznych zdobyczy medycyny, dająca nadzieję wielu rodzinom na szczęśliwe posiadanie potomstwa. Jeżeli zajdzie taka konieczność oczywiście nie zawacham się ani chwili aby skorzystać z tej metody.
Jak byś pogodziła wszystkie swoje zajęcia z macierzyństwem, które jest wyzwaniem samym w sobie? Wróciłabyś szybko do pracy wzorem innych celebrytek?
Nie jestem celebrytką. Jestem artystką. Niestety w obecnych czasach bardzo zaciera się ta fundamentalna granica między tymi określeniami. Wydaje mi się że media powinny podkreślać właśnie tą różnicę. Aktorstwo i muzyka to nie tylko mój zawód ale tez pasje. A jak każdy pasjonat, długo nie wytrzymała bym bez tego co kocham.
Jak twoje dzieciństwo wpłynęło na dorosłe życie? Twój ojciec publicznie przyznał się do nałogu, czy to bardzo wpłynęło na Twoje życie?
Są to tak intymne i bolesne sprawy że bardzo trudno mi jest o nich rozmawiać. Mam jedynie nadzieje że mój przykład, jako osoby publicznej, zwróci uwagę na problem choroby alkoholowej, z jakim zmaga się tak wiele polskich rodzin.
Jak powiedziałaś w pewnym momencie- zaczęłaś tworzyć muzykę. Jaki typ muzyki tworzysz?
Muzyka klubowa to dziedzina, w której czuje się bardzo dobrze. Razem z moim mężem DJ’em i producentem- Mr.Root’em, mamy profesjonalne studio nagraniowe. Tutaj tworzymy naszą wspólną muzykę, ale też śpiewam dla innych producentów i artystów. Śpiewałam też jazz, soul, koncertowałam z muzykami, a nawet z orkiestrą symfoniczną. Każdy z tych muzycznych stylów wymaga innego sposobu śpiewania i innej energii. Jednak to co najbardziej lubię to muzyka, nawiązująca do amerykańskiego disco i funku z lat 70tych. Uwielbiam tą pozytywną energię tamtych lat, co słychać w dzisiejszej muzyce house. Dlatego też praktycznie większość moich piosenek jest w języku angielskim i wydawana jest na rynki zagraniczne.
Szukając infromacji o Tobie, nie da się pominąć nagłówków o słynnej kłótni z Dodą. O co poszło, czy dalej jesteście wrogami?
Wydaje mi się że powiedziałam już wystarczająco dużo na ten temat.
A może jednak powiesz nam kilka słów na temat? Wiele osób nie ma pojęcia co się stało.
Nagle podeszła na imprezie i zaczęła mi ubliżać bez powodu. Poźniej zostałam przez nią pobita. Miałam obrażenia twarzy i szyi. Prokuratura przyznała, że miało miejsce pobicie i groźby, ale uznali że czyny miały niską szkodliwość społeczną.
Jak można sobie tak po prostu kogoś pobić i nie ponieść konsekwencji w państwie prawa? Czy uważasz, że sztab PR Dody zadbał o wykluczenie Cię ze środowiska, obawiając się kompromitacji królowej?
Szczerze mówiąc, nie chcę już do tego wracać. Moja kariera na rok była niemal zawieszona. Nikt nie chciał mnie zatrudnić, uważano mnie za aferzystkę, mimo że nic nie zrobiłam i to ja byłam ofiarą…
Co sądzisz o kreowaniu celebrytów w Polsce, jak to się robi w naszej ojczyźnie?
Powiedziałam już o różnicy między celebrytą a artystą. Celebryta to produkt. Wielkanocna wydmuszka, na której żerują media i pastwi się przysłowiowa gawiedź. Są też postaci kontrowersyjne, osobowości poza mainstreamem. I nie tylko są to artyści, ale też wartościowi ludzie, o których nie wspominają główne media, ale za to dobrze funkcjonują w drugim obiegu. Przykładem są chociażby polscy twórcy muzyki klubowej czy felietoniści, jak chociażby mój znajomy Bartek Fetysz. Właśnie Ci ludzie są najlepszą wizytówką Polski za granicą.
Często media komentują Twoje wybory co do garderoby na bankietach. Jak byś miała określić swój styl to…
Kameleon Jestem wierna hasłu, które poleciła bym wszystkim kobietom: „Nic nie musisz, tylko chciej”. Róbmy to na co mamy ochotę. Ignorujmy trendy, samozwańczych „guru” mody, szukających poklasku internetowych modowych blogerów czy krytyków. Po prostu bądźmy sobą!
Projektowałaś też ubrania samodzielnie. Osiągnęłaś sukcesy w tej dziedzinie? Dalej to robisz?
Nie robiłam tego dla osiągnięcia sukcesu. Miałam tak zwaną „zajawkę” i nie ukrywam, że na pewno kiedyś do tego wrócę, tym bardziej, że co chwila jakaś dziewczyna pyta się mnie gdzie kupiłam ten ciuch, który sama zaprojektowałam.
Z Twoich facebookowych wpisów widzę, że macie wyjątkową relację z mężem- Robertem Korzeniewskim. Jak małzeństwo zmieniło Twoje życie?
Haha to jest temat rzeka. Jesteśmy w naszym związku spontaniczni. Jest między nami niekończący się dialog, o czym wiele osób w dzisiejszych czasach zapomina. Robert jest oazą spokoju, podczas gdy ja jestem typowym przykładem ADHD. Dzięki temu też jest między nami równowaga.
Jak powiedziałaś wcześniej- Twója firma zajmuję się odchudzaniem. Jakie efekty można osiągnąć tymi metodami?
Od zawsze miałam problemy z niechcianymi kilogramami. Szczególnie w dolnych partiach ciała. Przez wiele lat, walcząc z tym problemem, poznałam wiele różnych zabiegów. Tworząc moją firmę Corpo Fit, skupiłam się na doborze takich zabiegów, aby pomóc osobom, których nadwaga bierze się z różnych powodów. Na rynku jest wiele systemów czy urządzeń odchudzających, ale tylko odpowiedni ich dobór do konkretnej osoby daje stuprocentowe efekty. Na tym właśnie polega filozofia mojej firmy, i dzięki temu mam tyle zadowolonych klientek.
Czy Twoimi klientkami są także celebryci?
Wydaje mi się że, profesjonalizm każdej firmy to nie tylko efekty ale też dyskrecja.
Czy dobrze się czujesz w Polsce?
Zawsze marzyłam aby mieszkać w Londynie lub w Hiszpanii. Taki jest nasz cel. Mój i Roberta. Wiele razy zmieniałam miejsce zamieszkania. Może zabrzmi to banalnie ale bardziej czuję się obywatelką świata. W Polsce urodziłam się i wychowałam, moim głównym językiem jest polski mimo, że mówię też po angielsku i włosku. Nieważne w jaki koniec świata zawieje nas los. Cieszmy się tym co nas otacza, ale też nie zapominajmy o naszych korzeniach.
Koncertujesz też poza Polską. Gdzie można Cię zobaczyć?
Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Występy artysty klubowego zależą od pracy management, ale też zainteresowania lokalnych promotorów i organizatorów imprez. Już kilka razy występowałam w Londynie. na jednej z imprez towarzyszących London Fashion Week, ostatnio miałam koncert we Francji, na wyspie d’Oleron, oraz w Turcji, w mieście Kemer.
Jak wprowadzić piosenkę na rynek np. brytyjski?
Tutaj odsyłam raczej do Roberta, który jest ekspertem od spraw funkcjonowania międzynarodowego rynku muzycznego. Zapewniam, że zagada Cię co najmniej przez kilka godzin. W skrócie wygląda to tak że piosenką, którą wyda jakaś wytwórnia musi zainteresować się lokalny dystrybutor. W tym przypadku brytyjski.
Jaki jest Twój przepis na sukces?
Jeżeli to co robisz jest ciekawe, wysokiej jakości, sukces na pewno się pojawi. Jednak nie koniecznie musi się to zdarzyć od razu. Wygrane na loterii zdarzają się bardzo rzadko. Nie wolno się jednak załamywać i trzeba wciąż próbować, i stawać się co raz lepszym. Nie wolno stać w miejscu!
Jak widzisz siebie za 10, 20 lat?
Tylko lepiej!
[/columnize]