Ćwiczenia z kobiecości
Jaka ona jest? Czy w ogóle zasługuje na oddzielny artykuł? Jeśli czytałyście „Monologi Waginy” to wiecie, że zasługuje na więcej, niż może jej dać nasza kultura. Dziś będzie o „cipce”, „firletce”, „muszelce”, „jaskini”, „wilgotnej piwnicy” albo „zamkniętej do odwołania”. Narządzie naszej przyjemności i miejscu, od którego tak naprawdę zaczyna się wszystko. A najbardziej – nasz kobiecy świat.
Krok pierwszy: oswajanie przez nazwanie
Co myślisz, kiedy słyszysz: „cipka”? Wiele z nas momentalnie oblewa się rumieńcem. Mówimy przecież o intymnej części naszego ciała – czymś, co jest tylko dla nas i naszego partnera/partnerki. A jednak od tego, jak będziemy Ją nazywać, zaczyna się akceptacja jej samej i naszych potrzeb. Dlaczego tak bardzo ważna jest nazwa? Spróbujmy powtarzać kilka zwrotów, jakimi ją określimy. Możemy do tego dołączyć dotyk, głaskanie. Wymieńmy wszystkie znane nam określenia. Przypomnijmy sobie, jak mówiła na nią nasza matka, kiedy nas kąpała. Jak mówił pierwszy partner, potem kolejni. Czy w jakikolwiek sposób ją nazywali? Jeśli już wiesz, jakie były nazwy, spisz je albo nadaj nazwę, której będziesz używać i nie będziesz się wstydzić.


Krok drugi: kultura jest represyjna, my – nie
Nazwa naszej „oazy przyjemności” czy po prostu „joni”, jak określała waginę Kama Sutra, może przynieść wiele obrazów, które niekoniecznie chcemy widzieć. Dzieciństwo i beztroskie zaglądanie pod spódnice, wymienianie się wrażeniami z chłopcami (tak, ciekawość „co tam masz”, jest obupólna), a może karcące spojrzenie matki albo ojca, które kazało schować się głęboko pod kołdrę, bo „to nie wypada”. Wiemy, że w dzieciństwie fascynacja jest jeszcze niewinna, ale kultura, w jakiej żyjemy, nie pozwala na ekspresję seksualności. Potem, w okresie dorastania, mamy często nieadekwatny obraz siebie i każdej z integralnych części naszego ciała. A „cipka”? Chowa się pod spódnicą jeszcze bardziej do momentu pierwszego razu, kiedy w zasadzie modlimy się, aby było po wszystkim.


Krok trzeci: obudź anioła i demona
Drastyczne? Wiele z nas jednak przez przechodzi socjalizację waginy w podobny sposób. Czas więc na łagodne przywołanie innego obrazu. Nas teraz – po 5, 10, może kilkunastu latach od pierwszego doświadczenia seksualnego. Czy tak samo się lękamy, jak podczas pierwszych doznań? Jak bardzo się lubimy? Jak bardzo znamy swoje czułe punkty w sensie seksualnym? Jaki dotyk sprawia nam przyjemność? Co może robić partner, aby nas zaspokoić? Możemy sobie wręcz wyobrazić akt miłości, pieszczenie okolic waginy, nasze doznania. A teraz stopklatka: jak odczuwamy zbliżenia na waginę? A nawet krócej: co czujesz, kiedy widzisz siebie w miłosnych objęciach partnera? Jeśli wtedy pojawi się wstyd, zażenowanie, próba zmiany obrazu, to oznacza, że wciąż mamy sobie dużo do zarzucenia. A gdyby tak dodać do scenerii elementy pikanterii, ciepła i ognistych kolorów, frywolne gadżety i zmysłową muzykę? Czy wstyd jest tak samo odczuwalny?


Krok czwarty: integralność
No dobrze. Wyobraźnia i marzenia są wspaniałe, bo pozwalają oderwać się od rzeczywistości. Warto je urzeczywistnić. Każda z nas ma w sobie kilka oblicz. Dla uproszczenia skupimy się na dwóch. Kiedy jesteś aniołem? Czy wtedy, kiedy dajesz przyjemność mężczyźnie? Czy kiedy demonstrujesz mu swoje ciało, aby mógł Cię pożądać? Wyobraźmy sobie, że pozujesz do pięknego obrazka rodzajowego. Ale nago. Jeśli trudno Ci siebie zobaczyć, posłuż się sielskimi płótnami francuskiego malarza Nicolas Poussine’a. Tam nagość jest niewinna. Tak samo objaw się ze swoją waginą partnerowi. Czysta, obdarzająca miłością.
A teraz, w takim samym otoczeniu, tak samo sielska, poproś partnera o pieszczoty. Najpierw delikatne, potem coraz bardziej intensywne. Niech on nazywa Twoją waginę Twoim ulubionym określeniem. Niech anioł, delikatnie wzbudzony, pokaże rogi. Przyjrzyj się swojemu partnerowi, postaci kluczowej dla Twojej integralności i bycia sobą. Jak reaguje? Czy podoba mu się zmiana, Twoje dowodzenie w rozkoszy? Oddaj partnerowi inicjatywę, śmiało wyrażając swoje potrzeby. Deepak Chopra, hinduski nauczyciel duchowy, powiedział wszak, że etapy miłości i zadurzenia przypominają doznania boskie. Pozwól więc sobie i swojej waginie poczuć się po prostu bosko. A wtedy – czerp tyle rozkoszy, ile potrzebujesz.
Agnieszka Szmidel