O Cyprze bez skrupułów

Życie na Cyprze tylko z pozoru przypomina sielankę z obrazka, jaką faszerują nas biura podróży oraz kolorowe przewodniki. W przewodnikach nie znajdziecie rzetelnych informacji poza pokazaniem kilku zdjęć, paru historycznych faktów i kilku interesujących miejsc na mapie. A jak jest naprawdę?
Wielu Polaków zawitało na wyspę zaraz po naszym wejściu do Unii Europejskiej. Każdy na początku zachłystywał się rosnącymi przy ulicach drzewkami cytrynowymi i pomarańczowymi.
„Wyspa miłości”, „Wyspa Afrodyty”, tak o nim mówią. I owszem latem, kiedy zjeżdżają się turyści, część kurortów, a w szczególności Agia Napa, zwana także drugą Ibizą, królują jako miejsca pełne rozwiązłości seksualnej i imprezowania od świtu do kolejnego świtu.
W zasadzie można powiedzieć, że w Agia Napie alkohol leje się strumieniami, a „naganiacze” w ciągu dnia wręczają turystom ulotki zapraszające na wieczorne imprezy do niezliczonej ilości klubów i pubów, gwarantujące „ niezapomniane” atrakcje, drinki za pół ceny oraz zabawę do białego rana.
Agia Napa
I tak jest, Agia Napa jest miastem dla balujących, nie polecam jej dla rodzin z dziećmi, bo nie zaznają spokoju, ani w dzień,ani w nocy.
Najbardziej znaną plaża jest tam Nissi Beach, gdzie impreza alkoholowa trwa już od wczesnych godzin porannych, pijemy, leżymy na słońcu, tańczymy przy plażowym barku, potem włączają maszynę produkującą pianę i się w niej nurzamy.
Żyć, nie umierać. Tylko potem kac trochę męczy…
Prawdziwe życie trwa w miastach.
Nikozja, stolica,jest pełna banków, biur oraz oddziałów wielkich koncernów, które zadomowiły się tutaj na dobre.
Jednym z ważnych punktów w mieście jest cypryjski rejestr spółek, do którego codziennie udają się setki pracowników zakładających spółki cypryjskie. Cypr jest uważany za jeden z rajów podatkowych, ale o tym napiszę innym razem.
 
Limassol
Limassol drugie, co do wielkości miasto w południowej części Cypru, to miasto firm sheepingowych i rosyjskiej mafii.
Właśnie tam mają swoje siedziby filie rosyjskich spółek, tam również płyną pieniądze z niekoniecznie uczciwych interesów.
Do tego można dodać porażającą ilość klubów nocnych, gdzie dziewczyny tańczą i czekają aż im ktoś postawi drinka. Agencje towarzyskie znane z polskiej rzeczywistości praktycznie nie istnieją, ale z powodzeniem zastępują je już wspomniane kluby nocne/ zwane kabaretami/ oraz salony masażu. Nierząd jest dozwolony, natomiast stręczycielstwo już nie.
Dziewczyny z Ukrainy, Rosji, Białorusi oraz z Mołdawii są ściągane jako „artystki”, bądź „tancerki”, w rzeczywistości są ofiarami systemu pozwalającego na handel żywym towarem. Jeśli, którejś z nich uda się okręcić wokół palca jakiegoś klienta są na dobrej pozycji.
Klient może je wykupić od szefa i zaczynają nowe, ale czy aby sielankowe życie?
Cypryjczycy mają we krwi chodzenie do tego typu miejsc, a w zamian gwarantują swoim żonom dostatnie życie.
Wiele z nich po kilku latach „obrasta w piórka” i zapomina jak to było, gdy po raz pierwszy znalazły się na Cyprze i wylądowały na starym lotnisku w Larnace.
 
   Jeśli o hazard na Cyprze jest on całkowicie zakazany, co jednak nie przeszkadza rodzimym mieszkańcom wybierać się na turecką stronę Cypru, gdzie aż roi się od kasyn i innych atrakcji.
Cypryjczycy z niechęcią mówią o Turkach, którzy zajęli północną cześć wyspy w 1974 roku. Wielu z mieszkańców północnej części zostało brutalnie wypędzonych pozostawiając swój dobytek i zabierając ze sobą jedynie najpotrzebniejsze rzeczy.
Dlatego również rząd cypryjski prowadzi specjalną politykę wobec rodzin wypędzonych i ich dzieci.
Famagusta
Ponieważ rząd w latach poprzednich nie mógł za wiele oferować osobom, które były zmuszone, aby opuścić malownicze tereny Kyrenii, Famagusty i Karpasii powstał program dla dzieci ówczesnych uchodźców gwarantujący mieszkanie, bądź zminimalizowanie kredytu na zakup mieszkania po stronie południowej.
Na mocy podpisanego kilka lat temu porozumienia Cypryjczycy mogą obecnie swobodnie przekraczać granicę pomiędzy Cyprem północnym a południowym. Kiedyś było to niemożliwe.
Wielu z nich na dzień dzisiejszy jednak nie chce jechać i oglądać swojego pozostawionego dobytku, ponieważ dla wielu rana jest zbyt świeża i nie zabliźniła się do tej pory. Tak, czy inaczej, kto chciałby pojechać i zobaczyć swój dom w stanie totalnego rozkładu?
Mieszkańcami północnego Cypru w większości są rdzenni Turcy, którzy zostali wysłani przez rząd turecki, aby zasiedlić opuszczone tereny po inwazji.
Ale o tym głośno się nie mówi, chociaż wszyscy to wiedzą….
Nie można jednak generalizować, do 1974 roku na Cyprze zgodnie żyli Cypryjczycy oraz Turcy Cypryjscy. Po roku 74, Turcy przenieśli się na północ, gdzie plaże są złociste i śnieżnobiałe, a Cypryjczycy obronili swoją pozycję i zajmują południe.
Nie można zapomnieć tu o, Famaguście, która od przeszło 750 lat była największym portem Morza Śródziemnego, o którą walczyli Persowie i Fenicjanie.
Na dzień dzisiejszy Famagusta przypomina obraz nędzy i rozpaczy i dlatego polecam ją jedynie dla osób o silnych nerwach. Większość zabytków, jak na przykład pierścień weneckich murów obronnych powstrzymujących atak tureckiej floty w latach 1570-1571 jest zaniedbanych.
Bazyliki zostały zamienione w meczety, jedna z nich znajduje się w samym sercu Famagusty i została nazwana na cześć zdobywcy Famagusty Meczetem Lala.
 
To smutne, aczkolwiek prawdziwe, ponieważ w obecnym świecie, gdzie tyle mówimy na temat ochrony naszej kultury i przeszłości w Famaguście widać ewidentny brak poszanowania, a może środków do sfinansowania renowacji zabytków.
Larnaka
       Po zajęciu północnej części Cypru przez Turków, rząd bardzo szybko ogarnął się i wybudowano lotnisko w Larnace, które służyło wszystkim do 2009 roku.
W 2009 roku nastąpiło otwarcie nowego, dogodniejszego dla pasażerów lotniska.
Oparto się na projekcie francuskim, który powstał kilka ładnych lat wcześniej.
Niestety lotnisko w Larnace podczas opadów jest zalewane wodą, a pas startowy po roku użytkowania musiał zostać poddany renowacji. Przyczyną bynajmniej nie była ilość lądujących i startujących samolotów, ale jakość wykonania.
Nadzorem nad budową lotniska zajmowała się francuska firma, podwykonawcą byli Cypryjczycy.
 
Wśród pracowników budujących lotnisko lwią część stanowili Polacy, którzy mieszkali na początku w kontenerach nieopodal lotniska. Byli oni werbowani przez polskie urzędy pracy, a następnie wysyłani na Cypr. Zarabiali bardzo dobrze. Jeszcze wówczas na Cyprze nie było euro, a liry cypryjskie, których równowartość w 2004 roku wynosiła ok. 7,7 złotego złotego, zatem więcej niż funt brytyjski.
Polacy, jak to Polacy, tydzień pracowali, a w weekendy balowali. Autokary dowoziły ich w piątek do centrum Larnaki, gdzie zaczynali swoje sobotnio niedzielne „występy”.
W sobotę rano wystarczyło przejść się promenadą, gdzie można było zauważyć leżących w stanie upojenia alkoholowego panów z ogorzałymi twarzami.
Część z nich zdążyła już wytrzeźwieć po piciu i siedzieli dziarsko z piwem w dłoni.
Wstydziłam się ich od zawsze, bo za ciężko pracowałam na dobre imię Polki na Cyprze, która nie przyleciała tutaj żeby znaleźć bogatego Cypryjczyka.
Zresztą podobnie jest do tej pory.
Nie chcę Cypryjczyka, bo byłoby to porażką mojego życia.
Popieram w stu procentach „produkt polski”, ponieważ różnice, jakie nas dzielą są minimalne.
No, ale teraz „do brzegu”, o co chodzi z tym Cyprem??????
Pracodawcy w 99% nie dają umowy o pracę, nie gwarantują podstawowych świadczeń socjalnych, a walka z nimi przypomina spacer ślepego po lesie, ponieważ na Cyprze nie istnieje kodeks pracy.
W wyjątkowo pozytywnej sytuacji są ludzie zatrudnieni przez duże koncerny, mają pisemne umowy o pracę, urlop w sierpniu – jak większość Cypryjczyków- do tego dochodzą np. 13-ta pensja oraz nagrody zależnie od zajmowanego stanowiska i sukcesów na korzyść firmy.
Reszta, czyli szaraczki mogą zapomnieć o tego typu względach. Pracują i żyją z dnia na dzień martwiąc się o opłaty za mieszkanie i za prąd.
 
Dlaczego na Cyprze tak jest? Może, dlatego że Cypryjczycy uważają siebie za naród wybrany,/za pępek świata/. Tego jeszcze do końca nie odkryłam, chociaż goszczę tu kilka ładnych lat.
Dlaczego tak myślą? Czyżby zapomnieli jak sami emigrowali do Anglii, Stanów, czy Australii w poszukiwaniu lepszego jutra? Czy zapomnieli już jak sami zaczynali od zera i rodzimi mieszkańcy wspomnianych krajów odnosili się do nich z dystansem?
Najwyraźniej nie pamiętają, bo lwia część Cypryjczyków traktuje pracujących na Cyprze obcokrajowców jak intruzów.
Dziewięćdziesiąt procent hoteli na Cyprze ma wyraźnie zawyżony standard.
Jeśli dajmy na to wybieramy się na Cypr do hotelu 4 gwiazdkowego powinniśmy oczekiwać dwóch, w najlepszym przypadku trzech europejskich gwiazdek.
I nie ma, co z tym polemizować, wdawać się w większe bezowocne dyskusje, Tak jest po prostu i to się już na lepsze nie zmieni.
A przyczyna?
Zacznijmy od najprostszej.
Rotacja pracowników.
Kto chce pracować w miejscu, gdzie załogę nadzorującą stanowią tylko i wyłącznie Cypryjczycy, a pozostałe kadry, czyli sprzątacze, pomywacze, kelnerzy i kucharze to ludzie z Unii Europejskiej (szumnie powiedziane?!!!), zdający sobie sprawę, że w każdej chwili mogą „wylecieć”, jeśli tylko nie sprostają często wyimaginowanym zadaniom narzuconym przez managerów – np. przycinanie trawnika nożyczkami krawieckimi.
 
Pół nagi pracownik Burger King podczas protestu w Agia Napa
Wszyscy obcokrajowcy pracują przez wiele godzin, nierzadko bez chwili wytchnienia.
Kto chce pracować, czy przykładać się do pracy wiedząc,że za parę miesięcy ich miejsce zajmie ktoś inny i że za coraz niższą stawkę będzie wykonywał te same prace oraz kilkanaście dodatkowych zadań.
Szczęściarzami mogę nazwać tych, których pracodawca zwalnia na piśmie tak, aby mogli iść do urzędu pracy i się zarejestrować jako bezrobotni, ponieważ np. hotel zostaje zamknięty po sezonie. To w skrócie można nazwać dwoma słowami „pełen wypas”.
Kolejną kategorię pracowników stanowią Azjaci.
Jest ich naprawdę wielu, chociaż w rzeczywistości mało, kto jest się w stanie ich doliczyć.
Część z nich przyleciała na Cypr za pośrednictwem firm sprowadzających tanią siłę roboczą, na czas określony w umowie,
część z nich uciekła od swoich często brutalnych pracodawców i żyje teraz oraz pracuje „na czarno”.
Płaca dla takiego pracownika to na Cyprze 300-400 euro miesięcznie, zaznaczam, że pracodawcy gwarantują im mieszkanie oraz wyżywienie, ale w wielu przypadkach pokojem jest komórka w zagrodzie, a posiłkiem kromka chleba bez masła na cały dzień.
Dlatego między innymi wielu z nich po wygaśnięciu umowy, a niejednokrotnie przed zaczyna po cichu rozglądać się za nowym pracodawcą, chociaż teoretycznie jest to bardzo trudne, ponieważ została wpłacona kaucja za ich sprowadzenie na wyspę Afrodyty.
Wiele z opiekujących się osobami starszymi Filipinek dorabia sobie w dzień wolny.
I nie jest to lekki kawałek chleba. Zajmują się nierządem. Za 20-30 euro są w stanie zapewnić full sernice każdemu napotkanemu klientowi.
A że uwłacza to ich godności? Na pozór starają się przyjmować to bez zbędnych emocji.
Zresztą sama nie wiem.
Bardzo ciężko mi ich oceniać, ponieważ sama nie byłam w takiej sytuacji, nie miałam rodziny i dzieci na utrzymaniu. I nie jestem z Azji, a z Polski.
 
Tekst: Monika P.
Zdjęcia: internet