Sny na jawie o skomplikowanych miłościach

            Na kolejny letni weekend, mam nadzieję filmowy, proponuję wam produkcję polskiego reżysera i scenarzysty – Pawła Pawlikowskiego pt. „Kobieta z piątej dzielnicy”. Film ten, choć rodzimego twórcy, opowiada historię Amerykanina, który przyjeżdża do Francji. W związku z tym w jego trakcie usłyszymy dialogi między głównymi bohaterami zarówno po angielsku, jak i francusku, a także w niektórych momentach również po polsku, co jest, swoją drogą, pozytywnym rodzimym akcentem w całym obrazie.

            „Kobieta z piątej dzielnicy” to opowieść o mężczyźnie (w tej roli znany z wielu produkcji niesamowity Ethan Hawke), który postanawia przyjechać do Paryża, by spotkać się wreszcie ze swoją córeczką Chloé. Jego żona jednak zdecydowanie jest temu przeciwna. Po nieudanej rozmowie z żoną Harry Ricks wsiada do autobusu i zasypia, co skutkuje znalezieniem się w nieznanych rejonach miasta i okradzeniem go z wszystkiego, co miał. Trafia do baru z motelem, gdzie dzięki uprzejmości właściciela może zatrzymać się na parę nocy bez płacenia za nocleg. Tam też poznaje młodą kelnerkę Annę (wcieliła się w nią polska aktorka młodego pokolenia – Joanna Kulig, znany m.in. z roli w filmie „Sponsoring”), która od razu rozpoznaje w nim znanego pisarza, którego chce poznać nieco bliżej. Harry Ricks zostaje również rozpoznany w jednej z paryskich księgarni, dzięki czemu zostaje zaproszony na imprezę, gdzie od razu dostrzega tajemniczą kobietę o imieniu Margit (graną przez fenomenalną aktorkę w ogromnej ilości filmów Kristin Scott Thomas).

            Od tej chwili nasz główny bohater jest jakby w świecie trzech, a tak naprawdę czterech, kobiet z którymi chce utrzymywać kontakt, ale z powodu wielu czynników relacje te są bardzo trudne do pogodzenia, utrzymania. W pewnym momencie Harry zadecydował, że odwiedzi Margit w jej mieszkaniu, która wykorzystując to spotkanie zachęca go ona do opowiedzenia czegoś o sobie. Wtedy, jako widzowie, mamy nadzieję dowiedzieć się co stało się w życiu naszego głównego bohatera, dlaczego właśnie teraz postanowił przyjechać do stolicy Francji, czemu spotkanie z córką jest tak trudne do zrealizowania… Jednak nie takie odpowiedzi uzyskujemy. Poznajemy za to myśli głównego bohatera, jego podejście do własnej osoby. Stwierdza on, że jego prawdziwe, zupełnie odmienne, radosne oblicze jest gdzieś daleko, a to, kim jest tu i teraz graniczy z nieprawdą, bo wg niego żyje on w specyficznym, a nawet żałosnym rozdwojeniu. Pewności siebie dodaje mu jednak Margit. Ta sama osoba, która później, jak się przekonacie drogie Lejdiz, zachwieje logicznym pojmowaniem świata u Harry’ego, jak i u was.

            W czasie całego filmu pokazywanych jest wiele scen z lasu, gdzie możemy zauważyć wiele drzew, konkretne zwierzęta, ludzi, tory kolejowe. Epizody te odwołują się do pierwszej i jak na razie jedynej powieści głównego bohatera pt. „Życie lasu”, która prawdopodobnie została napisana specjalnie dla jego córeczki Chloé. Według mnie wtrącenia te mają na celu zatrzymanie widza i zmuszenie go do myślenia o tym, co przed chwilą zobaczył, ponieważ metaforycznie obrazują to, z czym główny bohater właśnie ma się zmierzyć, m.in. obraz podwójnych torów można odczytywać jako wybór właściwej drogi, która okaże się dość niespodziewana.

            Film „Kobieta z piątej dzielnicy”, który powstał na podstawie powieści Douglasa Kennedy’ego o tym samym tytule, to obraz dość tajemniczy od pierwszych do ostatnich jego minut. Wydaje mi się, że może nawet trochę niepotrzebnie jest on utrzymany w takim właśnie klimacie, bo pozostaje po nim w widzach zbyt duży niedosyt, niepewność tego, co zobaczyli, a także ciągłe zastanowienie kim tak naprawdę była kobieta z piątek dzielnicy i jak można rozumieć jej postać… To, dlaczego szczególnie mogłabym polecić tę produkcję, nie będącą dość łatwym do interpretacji kawałkiem kinematografii, to wiele polskich wątków, jak np. czytanie po polsku powieści bohatera, wspomnienie o Norwidzie czy śpiewana przez Annę piosenka „Tomaszów” (muzyka Zygmunt Konieczny do słów Juliana Tuwima „Przy okrągłym stole”), dołączona również do napisów końcowych. Również ze względu na pojawiający się gdzieniegdzie niezwykle wspaniały Paryż…
Magdalena Smolarek