Prokrastynacja – perfekcyjny leń?
Kilka słów o……
Procrastinatio z łacińskiego zwłoka, odroczenie. W nauce to patologiczne, wręcz chorobliwe odkładanie wszystkiego na później. Niedawno rozpoznana i świeżo uznana za zaburzenie psychiczne, porównywalna swoją „nowością” do ADHD. Dziś zarówno ADHD jak i prokrastynacja mają swoje medyczne wyjaśnienie, uzasadnienie, natomiast kiedyś prokrastynator to był leń, człowiek bez ambicji i siły woli, tak samo jak ktoś z ADHD to niegrzeczny, niesubordynowany nastolatek, dziecko lub dorosły.
Moje doświadczenie z…
Wiosną zadzwonił do mnie mój brat i krzycząc mi do słuchawki powiedział: „ja już nie daje rady z tym leniem, zrób coś w końcu to Ty mi go poleciłaś i lubisz takie psychiczne przypadki”. Rzecz dotyczyła mojego kolegi, którego poleciłam mojemu bratu jako pracownika do jego firmy. Umówiłam się na spotkanie z tym kolegą, bo rzeczywiście sytuacja mnie zafascynowała, mój brat nie ma zwyczaju robić „z igły widły”, raczej nie skarży się na nikogo, więc sytuacja wydawała się poważna zważywszy, że polecony kolega jest cenionym w branży informatykiem. Z ust wysokiej klasy specjalisty popłynęła historia nie do uwierzenia w tym konkretnym przypadku.
Mariusz to mężczyzna dobrze wychowany i dobrze wykształcony, ale strasznie swoim losem…rozczarowany. Samotny choć atrakcyjny. Usłyszałam, że od dziecka „zawala” wszelkie terminy, mimo że nauka przychodziła mu z łatwością, jeśli się nią zajmował. Miał dobre oceny, najlepsze w roczniku, ale zdobyte tylko dlatego, że stała nad nim matka „z pasem” i ciagle stawiała we wszystkim wysokie wymagania. Tak zdolny, że nauczyciele zapisywali go na olimpiady tematyczne, niestety do żadnej z nich nie przystąpił, bo mu się nie chciało, bo wymagały zaangażowania i dotrzymania terminu. Sam się dziwi, że zdawał z klasy do klasy – choć miał bardzo dobre oceny. Jak mówił – gdyby nie był dzieckiem ale dorosłym i nikt by mu nie kazał, pewnie wciąż byłby w I klasie szkoły podstawowej. Po skończonych (jakim cudem nie wiem) studiach wciąż mieszkał u rodziców, którzy zmęczeni organizowaniem wszystkiego za niego kupili mu mieszkanie w nadziei, że wreszcie się usamodzielni i zacznie robić cokolwiek. Po 1,5 roku dostał sądowy nakaz zapłaty za czynsz, którego nie płacił ponad rok. Dlaczego? Bo nie mógł się zebrać by go wreszcie zapłacić. Słuchałam z otwartymi ustami…
„Wiesz – mówił do mnie – strach przed tym, że to co zrobię będzie niedoskonałe, tak mnie zniechęca do zrobienia tego, że nie robię tego wcale. Zamiast wykonywać swoje obowiązki zawodowe i mając w głowie końcowy efekt, siedzę i robię 10 innych rzeczy naraz a świadomość nieuchronnie zbliżającego się deadline wywołuje trudną do zaakceptowania frustrację”
Po drodze rozstał się z kilkoma kobietami, bo która normalna kobieta zrozumie chorobliwe odkładanie wszystkiego na później? Widząc wciąż moją zdziwioną minę (że dotyczy to jego osoby i to w takim stopniu) zaproponował, abym udała się z nim na jedno ze spotkań grupy wsparcia.
Grupa ludzi, którą tam zastałam to przekrój każdego społeczeństwa. Od studentów (zaburzenie bywa zwane „syndromem studenta”) po samotne matki, panią sprzątaczkę, pana dyrektora, panią adwokat, kierowcę, skończywszy na…terapeucie uzależnień. Jednak wstrząsnęły mną 2 skrajne przypadki. Pani adwokat, kobieta pod 50 – tkę, zadbana, z pozoru kobieta sukcesu, za którą stoi wielki dramat nie tylko jej samej, ale i klientów jej kancelarii. Doskonale wykształcona, bystra i inteligentna – co jest cechą wspólną wszystkich prokrastynatorów – jako młoda prawniczka szybko zauważona przez dużą kancelarię, w której po kilku latach pracy została wspólnikiem. Historia rodem z telenoweli lub serialu o amerykańskich prawnikach. Niestety z powodu jej zaburzenia powoli zaczęła tracić klientów, wciąż przesuwając spotkania, wciąż odwlekając podejmowanie decyzji, przekraczając terminy apelacji. Płakała, gdy mówiła, że przez jej chorobę jeden z jej klientów siedzi w więzieniu nie dlatego, że był winny, ale dlatego, że ona w porę nie odwołała się od wyroku oraz że klientka straciła majątek życia bo ona wciąż zastanawiała się jaką przyjąć linię sprawy, odwlekając spotkanie i przejrzenie dokumentów….. Ta sama pani mecenas nie była w stanie stanąć do swojej własnej sprawy przed Naczelną Radą Adwokacką. Dziś mimo fizycznego zadbania to zniszczona trwaniem w niedziałaniu kobieta. Na drugim biegunie jest przypadek studentki, która odkładając pójście za potrzebą fizjologiczną, ciągle robiła coś innego i potrafiła…..zsikać się na fotel. Finalistka olimpiad, autorka wydanego zbioru opowiadań.
Prokrastynacja ma kilka twarzy, od łagodnych – gdzie sprawa rozbija się o nieposprzątanie mieszkania, przez średnią – w której np. nie dostarczamy na czas dokumentów do urzędu czy pracy, a skończywszy na twardej – gdzie konsekwencją może być utrata pracy, zdrowia, związku, czy też wejście w konflikt z prawem.
Każda z tych osób to osoba wybitna intelektualnie, w szkole radząca sobie doskonale. Wszyscy „bohaterowie” to perfekcjoniści, a raczej ofiary takiego wychowania, paradoksalnie nie podejmujące działania, żeby nie narazić się na niedoskonałość. Mówienie, że prokrastynator nie robi nic jest przekłamaniem, gdyż w tym czasie, kiedy powinno być wykonane zadanie osoba ta wykonuje tak niezliczoną ilość czynności!
Przytoczę tu cytat z jednego z forum:
„Dziś zaplanowałam sobie że po przebudzeniu zabiorę się za bardzo ważne pisma! I co? I zrobiłam wszystko! Wszystko co było niezaplanowane!!!!! Pranie, sprzątanie, takie tam. Dom lśni, a ja…z poczuciem winy patrzę się w monitor komputera i kombinuję co by tu jeszcze zrobić by TEGO nie zrobić (…)”
Działanie prokrastynatora można podzielić na następujące etapy:
- Chęć zrobienia czegoś
- Decyzja o zrobieniu tego
- Odkładanie czynności z obawy przed porażką
- Uświadomienie sobie niekorzystnych skutków odkładania czynności
- Kontynuacja odkładania
- Szukanie wymówek bądź odejście od problemu
- Odkładanie zadania
- Wykonanie zadania pod działaniem stresu w ostatniej chwili lub ukończenie go za późno bądź też niezrobienie go wcale
- Postanowienie niepostępowania w ten sposób w przyszłości
- Powtarzalność powyższego schematu myślowego przy kolejnym zadaniu.
Z czego TO się bierze…?
Głównym powodem jest…lęk.
Lęk przed porażką – związany jest z działaniem podejmowanym w sytuacji, kiedy to działanie jest oceniane, obawa przed tym, że się nie uda sprawia, że działanie nie jest podejmowane lub podejmowane za późno, często dotyczy uczniów w szkole.
Lęk przed sukcesem, z powodu którego nie podejmujemy określonych działań, bo jak osiągniemy sukces i coś nam się uda to będą od nas wymagać więcej, dotyczy to często urzędników, którzy nie chcą awansować z obawy przed nieporadzeniem sobie z kolejnymi obowiązkami.
Lęk przed bezradnością, przed izolacją czy też przed intymnością.
Według amerykańskich naukowców problemem tym objęte jest 20 % każdego rozwiniętego społeczeństwa, w którym wpajane są określone „wartości”, w którym dzieci przyzwyczajane są do wyścigu szczurów.
Jak TO leczyć…?
Niestety leczenie farmakologiczne – zwykle najprostsze – w tym wypadku odpada, gdyż antydepresanty mogą zwiększyć i tak już niemałą niechęć do czegokolwiek, natomiast stymulanty rozproszą i tak już mocno rozbitą uwagę. Pozostaje terapia psychologiczna i praca nad wyrabianiem właściwych nawyków.
Scarlett O’Hara w obliczu konieczności podjęcia decyzji mawiała „pomyślę o tym jutro”.
Niestety jedyną drogą do poradzenia sobie z problemem jest konsekwencja i twarde postanowienie poprawy. W przypadku tej dolegliwości musisz pracować nad swoją motywacją! Pamiętaj odkładanie problemu na jutro, nie pomoże w jego rozwiązaniu.
A może ja…też?
Ja żyjąca m.in. wg 7 nawyków skutecznego działania Coveya, przedkładająca dobre nawyki i organizację nad wiele innych cech w życiu zauważyłam, że pomimo swojego świetnego zorganizowania i trzymania wielu „srok za ogon”, również pewne rzeczy odkładam, robię rzeczy na ostatnią chwilę. Moja mama zwykła mawiać, że u mnie jak się pali to ja kopię studnię…
A może…Ty też?
Podziel się z nami swoimi doświadczeniami. Czekamy na listy pod lejdiz.magazine@gmail.com
Tekst: Beata Kudlińska Wodo
Zdjęciai video: internet