Mikołaj i Czarne Piotrusie po holendersku

Decydując się na pozostanie w obcym kraju, człowiek tak naprawdę nie ma wyboru i jest zmuszony, poza językiem, poznać także miejscowe tradycje. Dzięki temu to nowe miejsce przestaje już być aż tak bardzo obce. Wtedy wszystko, co dzieje się wokół, staje się bardziej zrozumiałe. Równocześnie jest to także bardzo ekscytująca i prawie zawsze przyjemna nauka.
Prawdopodobnie nie ma lepszej metody poznania zwyczajów nowego miejsca niż ta przez i poprzez dzieci. Nie można przecież pozbawić najmłodszych tego, co tutejsze, tym bardziej, gdy jest to coś tak magicznego, jak Święty Mikołaj. Czasem możliwe jest wymieszanie zwyczajów a czasem można w całości przejąć miejscowe tradycje. Tak też stało się u mnie w domu ze Świętym przynoszącym prezenty w grudniu, wkroczył całkiem zwyczaje po holendersku. Tradycje Bożego Narodzenia udało mi się połączyć. Obchodzimy polską Wigilię, której w Kraju Tulipanów się nie świętuje, a potem Pierwszy i Drugi dzień świąt już bardziej w stylu holenderskim.

Tutaj dzień Świętego Mikołaja obchodzi się 5 grudnia. Gdy dzieci były małe wytłumaczyliśmy, że ta rozbieżność w odwiedzinach spowodowana jest tym, że nawet Mikołaj nie jest w stanie odwiedzić wszystkich dzieci w ciągu jednego dnia i najpierw przyjeżdża do Holandii a potem jedzie do Polski. Pewnego roku zaprosiliśmy „prawdziwego” Mikołaja, dzieci pochwaliły się mu, że potrafią mówić po polsku. Święty na to, ku kompletnemu zaskoczeniu dzieci, stwierdził „zdrastwujtje charaszo”. Prawdziwe problemy pojawiły się jednak, gdy na głowy moich dzieci spadły zmartwienia, dlaczego Mikołaj jedzie do Polski, ale wszyscy jego pomocnicy już się tam nie pojawiają. W Polsce nie ma Czarnych Piotrusiów.
Pomocnicy Mikołaja to bardzo charakterystyczne osoby, trudno nie zauważyć ich w tłumie. Ubierają się bardzo kolorowo, w stroje przywodzące na myśl paziów. Noszą czapki a raczej berety ozdobione wielkim piórem i ogromne, często koronkowe kołnierze. Ich twarze ubrudzone są na czarno a dłonie w których zawsze trzymają worki ze słodyczami i prezentami schowane są w rękawiczkach. Każdego roku w drużynie Świętego pojawia się nowy Piotruś, każdy ma swe zadanie i każdy jest za coś odpowiedzialny. Jest Muzyczny Piotruś, Coolowy Piotruś, Kucharz Piotruś, Głupiutki Piotruś, Piotruś od prezentów, Mądry Piotruś i dużo, dużo innych. Również każdego roku w drużynie Mikołaja piętrzą się kłopoty, a dzieci śledzą je z zapartym tchem w telewizji. Oczywiście na chwilę przed wielkim dniem Piotrusie i Mikołaj rozwiązują wszystkie problemy a dzieci na czas dostają swe prezenty.
Również każdego roku w Niderlandach powraca temat rasistowskich nawiązań tego święta. Trudno nie zauważyć odniesień do stereotypu z pogranicza kolonializmu i niewolnictwa; biały pan wykorzystuje do pracy czarnych pomocników. Mimo, że zwolennicy Piotrusiów przekonują, że ich czarna skóra to efekt przeciskania się przez brudne kominy, dyskusja na ten temat niezmiennie powraca. Być może kiedyś pomocnicy Mikołaja będą mieli inny kolor skóry (kilka lat temu proponowano niebieski), na razie jednak ci umorusani na czarno ludzie są ulubieńcami dzieci i nie zmiennie najmłodszym kojarzą się z tym, co dobre i wesołe.  
Agnieszka jako Czarny Piotruś
Oczywiście Piotrusie są zawsze na czasie i co roku wyśpiewują nowe piosenki. W tym roku również nie zawiedli.
Dwa razy sama byłam Piotrusiem i bez sprzecznie były to dla mnie magiczne momenty. Dzieci nawet nie podejrzewały, że patrząca na nich postać i wręczająca im ciasteczka, to mogę być ja. Dowiedziały się o tym po latach, gdy przestały już wierzyć w Mikołaja, zajączka i wróżkę zębuszkę.
Dzień Mikołaja w Holandii tak naprawdę to nie jeden dzień a wiele. Na sklepowych półkach Święty jest widoczny już od dawna. Przybywa w niezliczonej ilości słodyczy, ciastek, marcepanu i ogromnych czekoladowych liter. Ze sklepu wkracza do domu razem z przepisami na ciasteczka i marcepanowe figurki.
Osobiście do Kraju Tulipanów w tym roku Święty Mikołaj przypłynął na parowym statku w sobotę 17.11. Przybył z ciepłej Hiszpanii, gdzie był przez cały rok przygotowując z Piotrusiami tę wyprawę.
Obchodząc te święto musiałam się nauczyć wielu rzeczy. Gdy Mikołaj jest już w Holandii, ale jeszcze nie nadeszło jego święto. Dzieci mogą ustawiać przy kominkach, lub na oknach (jeśli brak kominka) buty a w nich marchewkę dla konia i list z życzeniami do Mikołaja. Ach, nie wspomniałam jeszcze o koniu! Mikołaj jeździ na białym koniu o imieniu Amerigo, to właśnie ten zwierz pomaga mu przedostawać się ponad dachami holenderskich domów. Dzieci do butów wkładają listy i marchewkę, aby rano odkryć, że wszystko zniknęło a w obuwiu znajduje się, pozostawiony z pewnością przez Czarnego Piotrusia, mały prezent i ciasteczka. Nawet nie wspomnę, jakie ogarnęło mnie przerażenie, gdy jednego roku zapomniałam o pozostawionych listach.
Przepisów około Mikołajkowych jest mnóstwo. Dzieci w Holandii nie wyobrażają sobie tego święta bez wielu pyszności. Chciałabym zaproponować jedną z nich, bardzo łatwa do przygotowania w domu. Samo pieczenie tych ciasteczek zapewni na wiele godzin cudowny zapach. 
A zatem potrzebujemy:
• 250 g mąki
• 3 g proszku do pieczenia
• 5 g cynamonu
• 2 ½ g mielonych goździków
• 2 g kardamonu
• 1 gram imbiru w proszku
• 125 g masła
• 125 g brązowego cukru 
• 50 g syropu glukozowo-fruktozowego 
• 3 g soli

Proszę przesiać mąkę i dodać do niej proszek do pieczenia. W garnuszku rozpuścić masło z brązowym cukrem i solą. Wszystko należy wymieszać aż do rozpuszczenia składników. Następnie należy wlać masę do mąki i wymieszać wszystko aż do uzyskania konsystencji gładkiego ciasta. Takie cisto pozostawić do ostygnięcia w chłodnym miejscu. Może sobie postać nawet kilka godzin. Później rozwałkować je do grubości ok. 1cm. Na koniec już tylko wyciąć kółeczka z ciasta, do tego celu można użyć np. kieliszka. Ciasteczka ułożyć na wytłuszczonej blasze i włożyć do nagrzanego do 180 ° C piekarnika na około 15 minut. Gdy będą upieczone odstawić do ostygnięcia a potem już tylko się zajadać.
Smacznego!
Życzę wszystkiego, co najlepsze dla tych maleńkich, którzy wierzą w magię tych dni i dla starszych, którzy ją czują.
AS