www.artlib.ru |
Opowieść wigilijna Cyber Afrodyty
Jestem boginią. Tak właśnie jestem nowym wcieleniem wyobrażenia, stworzonego na użytek słabości człowieka. 2013 lat temu powiedziano o mnie, że jestem częścią Boga. Dziś rodzę się po raz kolejny, w XXI cyber wieku. Moja matka, choć mówią o niej: „śliczna panna”, była przeciętna, żadna tam miss, nawet mokrego podkoszulka. Nie była nawet gwiazdą porno, chowała cycki pod sukniami do ziemi, tak że nikt nie mógł ujrzeć co tam ma pod spodem. Wspomina o niej jedynie Protoewangelia Jakuba, Biblia jednak o matce boskiej zapomniała. Ojciec- kiedyś cieślą był, dziś jest emigracyjnym budowlańcem. Działa w sieci, po godzinach. Młode laski ogląda bo ma wybór, same mu na ekran się garną. Na czatach, w pokoikach, cyber kołchozach intymności. Emigracyjne kochanki- dupa zawsze wystawiona do słońca.
Matka- Polka, emigrantka. Siedzi na benefitach, w domu, odkąd mnie urodziła. W basenie było. Jak należy, po bożemu. Stajenka licha bo one bedroom tylko mamy wynajęte, za więcej nam council nie zapłaci. Leżę wśród stajenki, kumple troszczą się o polskiego Żywca, Wyborowa też się leje. Wieść niesie, że matka ma romans z Godem- jakimś Angolem z City. Wpada tu rzeczywiście jak ojciec po pubach z kolesiami kolejne zabiedzone emigrantki wyrywa. Matka jednak wciąż twierdzi, że jestem niepokalanym poczęciem. Zabuliła za nie trzy tysiaki. Udało się za drugim razem. Jestem wszczepionym ludzkim embrionem, macicznym wychowankiem. Nie wiem tylko dlaczego Kościół skostniały wciąż tego zabrania. W końcu niepokalanie miało być już ponad 2000 lat temu.
– „Płacze z zimna, nie dała mu matusia sukienki”- ryczą na głos sąsiedzi. Też Polacy. A ja tracę wiarę.
Wciskają nas w zapoznawczo- niedorozwojowy kanał. Po pierwsze Jezus urodził się w ciepłym klimacie i jedyny powód dla którego mógł ryczeć to brak cycka. Schowała go bowiem Maryjka pod sutanną, poza tym nie wiem czy niepokalane poczęcia powodują aż takie zmiany hormonalne, że umożliwiają laktację. A wszyscy wiemy, że nowonarodzone mleka matki potrzebuje a nie mirry, kadzidła i złota. Dziś jednak urodziłam się ja i co…laptopa matka dostała od swojej matki, złote tak a owszem- dziadek założył mi lokatę w złotych polskich, wysoko oprocentowaną, mirrę- tak, ojciec przyniósł coś na krwawięce sutki mojej mamy. Kadzidełka…indyjskie z przeceny.
Te przyśpiewki dudnią o sukience….a czy Jezus był gejem? A może. Niepokalany w końcu był. Choć źródła niektóre mawiają, że miał żonę. Maria, Miriam czy jak ją zwał- matka boska, zgodnie z legendą miała wychować się, usługując w świątyni, gdzie rodzice oddali ją w ramach dealu z Bogiem, który dał im w późnym wieku dziecko, na które już stracili nadzieję. Jednak Bóg zdecydował inaczej. Instynkt poczuł. Tacierzyński.
Okoliczności poślubienia mojego ojca jeszcze lepsze. Otóż Józek zabrał się za matkę w wieku lat 14stu! Zdecydował o tym Bóg oczywiście, z pomocą gałązki wskazał Miriam właściwy wybór. Brak danych czy małżeństwo skonsumował, lecz zwyczaj ówczesny raczej nie pozostawia pola wyobraźni. Jednym słowem Józek był protoplastą pedofilii! I do tego jeszcze, na trzeciego, wpakował się On.
Zdrada nastąpiła w domu. Duch święty, na wpół śnięty, wstąpił i zabrał łono. Na co Józek wpadł we wściekłość i chciał się ulotnić. Pojawiły się jednak anioły, które mu tą decyzję wyperswadowały. Znalazł sobie bowiem Bóg- stepfadera.
Jezus narodził się w stajni, w podróży, bo niby Bóg nie mógł wynając lepszego przybytku. Nie pomyślał o zagrożeniach, bakteriach odzwierzęcych, salmonelli, nawet wyprawki i becikowego nie przygotował. Wyrodny ojciec. Dziś zostałby uznany jako unfit fader przez sojszal serwisys. Straciłby prawa do ojcowania.
„Przemy, przemy, w basenie, przy dźwiękach mantry”- Tłiiiit.
„Już widać główkę…”- Tłiiit
„Mamy ją…Afrodyta powstała z łona, nie z piany, pływa wciąż w wodzie z fekaliami”- Tłit
Moje pierwsze fotki są już na fejsie. Czerwony bachor, w kocyku, przypomina spuchniętego pekińczyka po wypadku.
„Jest cudna.. jest urocza…słodkości…”– komenty sprawdzamy z częstotliwością minutową, do tego życie nasze- lajki!
Godzina mija za godziną- 1540 lajki mówią same za siebie. Jestem Boginią.
„Maj nejm is Afrodyta. Ważę 3.5 kilo, its ebołt 8.5 połnds”– sili się matka, z pochodzenia Polka z korzeniami żydowskimi lub jako kto woli Żydówka z polskimi.
Józek się zmył, poszedł na wódkę. Matka się sili na wetknięcie mi cycka w dziób. Zalewa się łzami w poporodowej depresji. Ryczę. Nie chcę być bogiem, chcę być kobietą!
Mam już konto na Fejsie, zdjęcia na Fliku, na Naszą Klasę nie pasuję bo to miejsce odgrzewanych wspomnień, a ja jestem z dzisiaj. Pinują już moje zdjęcia, Jutiub szaleje za moim pierwszym krzykiem. Myspejs już dało mi kawałek przestrzeni. Ajfonem matka cyknie kilka Instagramów. Jak podrosnę, wyfotoszopuję sobie całą egzystencję. Będę blogerką z milionami folołersów, a szafiarki będą mi jadły z ręki. Wkrótce zarejestrują mnie we wszystkich systemach, będę obywatelką, będę cyber boginią.
Narodziłam się. „Chwała na wysokości a pokój na Ziemi!
GS
P.S. Jeśli myślisz, że igram z boskością, to grzeszysz. Bowiem tańczę z symbolami, trzepię w gębę niedorobioną legendą. Ludzkością, nie boskością drażnię.