Źródło: news.travelhouseuk.co.uk

Uczta dla ducha i ciała w malezyjskim stylu

Malezja z pewnością jest jednym z najbardziej bogatych i różnorodnych państw jeżeli chodzi o kuchnię. Obecność Chińczyków, Malajów i Hindusów serwuje niepowtarzalną mieszankę tych trzech tradycji kulinarnych oraz fuzji, która jest efektem ich zetknięcia. Do tego dochodzą jeszcze specjały wietnamskie, indonezyjskie, tajwańskie, tajskie, japońskie etc. Obecność przedstawicieli kultury Bliskiego Wschodu i państw europejskich dodatkowo wzbogaca stoły smakami kuchni arabskiej, tureckiej, irańskiej oraz powiewem zachodu choć akurat europejskie dania w Malezji najmniej polecam. 


Coś dla żołądka

Potem pozostaje już tylko pławić się w różnorodności, szukać, wybierać i porównywać. Znam osoby już od kilku lat zamieszkujące ten kraj, które ciągle poszukują nowych smaków i z przekonaniem twierdzą, że z pewnością jeszcze wszystkiego nie spróbowały.
Dosyć ciekawą opcją dla smakoszy azjatyckiej kuchni jest wizyta na nocnym targu, na tzw. ‘night market’. Są one otwierane późno i trwają do rana. Jest to miejsce, które z pewnością każdemu na długo pozostanie w pamięci. Można tam kupić wiele produktów będących podstawą  azjatyckiej kuchni. Na miejscu zarzynane i skubane są kurczaki, jest tuzin rodzajów ryb i owoców morza, warzyw, liści i innej zieleniny, przypraw i owoców. Istnieją także targi tematyczne np. z tajskim jedzeniem, gdzie dostępne są specjały tej kuchni. Można jeść i jeść… straganom końca nie widać.

Kolejną zaletą jest to, że jedzenie poza domem jest w Malezji niezwykle tanie. Oczywiście, pod warunkiem, że nie wybieramy się do drogiej restauracji. Mamaki czyli uliczne stragany serwują świeże i domowe produkty często za śmieszne wręcz pieniądze. Średnio za 6 MYR można zamówić obiad. 6 MYR odpowiada polskim 6 złotym czy też 1,5 euro.

Coś dla ducha

Malezja jest także świetnym miejscem dla osób zainteresowanych wschodnią filozofią świadomości swojego ciała, rozwojem duchowym czy masażami. Jest ich cały wachlarz: masaż chiński, malajski, masaż tajski czy rozgrzewający z gorącymi kamieniami kładzionymi na ciało. Do tego dochodzi refleksologia i fish spa czy masaże wyszczuplające, relaksacyjne, lecznicze itd.

Coś dla ciała

Świadomi swojego ciała na pewno znajdą tam coś dla siebie. Chińczycy bardzo dbają o zdrowy tryb życia i znają tajniki długowieczności. Ich herbaty, przyprawy, warzywa których używają i wiele innych składników to często kwintesencja zdrowia. Nie wspominając o sposobie gotowania dań. Warzywa pozostają na wpół surowe, mięso jest delikatnie uduszone na parze lub ugotowane w lekkim rosołku z warzywami i owocami morza.

Idąc do parku pobiegać zobaczymy pana medytującego przed wodospadem, grupę siedemdziesięciolatków, uprawiających jogę, sprinterów przygotowujących się do zawodów czy osoby trenujące sztuki walki. Ci którzy dbają o sylwetkę podchodzą do tego dosyć poważnie i sumiennie. Dlatego nikogo nie zdziwi nasze z pozoru dziwne zachowanie i ruchy, które wykonujemy bo kto wie jaką techniką się posługujemy i jaka przyświeca nam filozofia.

Muszę przyznać, że ja także zaczęłam biegać w Malezji. Nakłonili mnie do tego przyjaciele, a zachęciła atmosfera zdrowego trybu życia, którą przesiąknięte są parki, deptaki i znajdujące się wręcz na każdym kroku baseny. Ludzi biegających jest w Kuala Lumpur bardzo dużo.  Ja też spróbowałam i pokochałam tę formę aktywności. Za to jestem  Malezji dozgonnie wdzięczna.

Malezyjski klimat

Kolejnym niewątpliwym plusem tego kraju jest klimat. Wieczne lato to ideał dla tych, którzy nie przepadają za zimą. Soczysta, wszechogarniająca zieleń pozwala zapomnieć o nękających nas problemach. To kraj, w którym człowiek umie czasem odpuścić i powiedzieć sobie: „Dobra, pomyślę o tym jutro”. Wysoka temperatura oscylująca w granicach 30-35 stopni Celcjusza oraz duża wilgotność powietrza skutecznie rozleniwiają. Dni są do siebie podobne, nie ma pór roku. Zatem czas płynie sobie leniwie i jednostajnie, jedynie czasem przerywany jest gwałtowną burzą z piorunami i oberwaniem chmury, przed którym nie ochroni nawet największy i najmocniejszy parasol.

Źródło: biz.thestar..com.my
Przybysze z całego świata

Malezja, zwłaszcza Kuala Lumpur ma to do siebie, że przyciąga ludzi z całego świata, których najczęściej wiele łączy: mówią w kilku językach obcych, kochają podróże, są wykształceni i żądni przygód, głodni świata. Jeśli należysz do tej grupy to jest pewne, że prędzej czy później zaprzyjaźnisz się z siatką znajomych, która miasto oplata swoją pomysłowością, radością istnienia niczym sieć inteligentnych, energetycznych światłowodów. Są singlami, rzadziej mają rodziny albo są w wieku emerytalnym. Nie ma to znaczenia,  tam wszyscy są w tym samym wieku. Ten zastrzyk pozytywnej energii, czystej radości istnienia okazuje się uzależniający niczym narkotyk. Ci, którzy z jakichś powodów wyjeżdżają z Malezji i zmuszeni są ją opuścić bądź uznają, że czas już wracać, ciężko to odchorowują, przepłacając swoją decyzję lub zrządzenie losu- stanem zobojętnienia, przygnębienia, dojmującej tęsknoty za ciepłem i zielenią.

Świetne baza wypadowa do innych krajów azjatyckich

Kolejnym powodem, dla którego warto jest mieszkać w tym kraju to doskonała lokalizacja na mapie Azji Płd.-Wsch. Jest to nowoczesny kraj, ale nie tak drogi jak Singapur. Z Kuala Lumpur swobodnie można przemieszczać się do bliskich i dalekich zakątków azjatyckiego kontynentu. Opcją jest także weekendowy skok do Singapuru – to tylko pięć godzin autokarem z wielkimi, wygodnymi fotelami, w których można zapomnieć o świecie. Nie wspomnę o licznych malezyjskich wyspach takich jak Penang, Perhentian, Langkawi i wiele innych czy skoku na Borneo do Kuching i Sarawak. Ci, którzy nurkują będą wniebowzięci.
Suma summarum Malezja niesie ze sobą więcej pozytywnych stron niż negatywów. Oczywiście wszystko zależy od tego, z jakiego punktu widzenia się patrzy.
Dla osób zainteresowanych tym krajem polecam swój blog:  malezja.wordpress.com  

Tekst: Karolina Markocka
Zdjęcia: Karolina Markocka, internet