Kosmetyczna lista przebojów Glossy Box- część pierwsza- ABSOLUTNE HITY 2012


A dzisiaj napiszę Wam o pudełkach. Tak właśnie, nic intelektualnego a raczej ocena zawartości przyziemnej paczki.  Jakiś czas temu przedstawiałam Wam tzw. Glossy Box. Co miesiąc obiecuję sobie, że to już ostatni, że zrezygnuję z subskrybcji, ale nie- ciekawość co przyniesie pan kurier tym razem i próżność kobiety biorą górę.
Zatem zacznę moją listę przebojów od produktów, które szczególnie przypadły mi do gustu i z czystym sumieniem polecam. Jestem kobietą! Lubię te masowe dewocjonalia rozkoszy cielesnej i już. Do tego jestem słaba, grzeszę i wciąż mi mało. Jestem uzależniona. Jestem kosmetoholikiem. Dziś polecam kilka pudełkowych niespodzianek, które mnie zachwyciły.
Zatem na pierwszych miejscach uplasowały się następujące produkty:


DERMALOGICA (DAILY MICROFOLIANT)-  ot taki sobie codzienny myjek do twarzy na bazie ryżu. Podobny produkt miał kiedyś L’Occitane (seria Red Rice). Puderek rozprowadzasz wodą i wcierasz w oblicze, które pod wpływem produktu jaśnieje i staje się gładkie jak przysłowiowy tyłek niemowlaka, do tego jest ładnie matowe. Produkt naprawdę fajny choć po jakimś czasie zanotowałam, że nieco wysuszył mi mieszane oblicze. Koszt 75g to £38.50 ale muszę przyznać, że starcza na długo.

RODIAL (GLAMOXY SNAKE SERUM)- przeraziła mnie nieco nazwa produktu. Pomyślałam, że to znowu jakaś trująca toksyna, która ma sprawić, że wypiękniejemy więc z pewną nieśmiałością sięgnęłam po próbkę produktu. Istotnie w składzie znajduje się jad węża, który działać jak botox w butelce. Dostosowuje się do mimiki twarzy, a próby wykazały, ze zaledwie 90 sekund jest potrzebne aby lico było gładsze, wizualnie pozbawione zmarszczek, które w 28 dni znikają na zawsze w 52 %. Odliczyłam 90 sekund, spojrzałam w lustro…buzia gładka i jakaś taka nieswojo idealna. Cud, prawda? Otóż produkt kochają już celebrytki: Katie Holmes, Naomi Campbell, Cheryl Cole. Lubię i ja. Choć nie jestem w zmarszczkach, byłam działaniem produktu zahipnotyzowana niczym kobra na straganie w Maroku. Moja buzia stała się magicznie gładka, nierówności gdzieś poznikały. Wadą produktu jest na pewno cena- £125 za 25ml. Jest to jednak na pewno tańsze rozwiązanie niż nastrzykiwanie botoksem co kilka miesięcy.  Czy jednak ingerencja trucizny w nasz organizm nie będzie miała złych skutków w przyszłości? O tym producent ani fakir nie informują.


FAME LADY GAGA (PERFUMY)- tu zaskoczenie. Czekałam na tą próbkę z wypiekami na twarzy. Opowieści Gagi o połączeniu zapachu nasienia, krwi i ekskluzywnej prostytutki wzbudziły moje zainteresowanie. Spodziewałam się czegoś obrzydliwego, prowokującego, nie do wytrzymania dla przeciętnych nozdży. A tu niespodzianka. Zapach słodki, przyjemny, nienachalny. Po kilku godzinach nuty kwiatowe, miodowe, zastępują nieco głębsze, bardziej piżmowe, przypominające też zapachem kadzidła. Wszystko jakieś takie intrygujące, nieco tajemnicze a zarazem owocowo- słodkie. Czar jednak pryska szybko i musisz psikać się po raz kolejny. Czarny płyn ma być symbolem ciemnej strony sławy. Istotnie opakowanie raczej nie kojarzy się z jej urokami. Nawet sprzedawany w świątecznym komplecie balsam jest czarny! Dopiero po rozsmarowaniu ciemne zabarwienie znika. Cena pozwala jednak na dozowanie przyjemności zapachowej kilka razy dziennie- £25 za 30ml lub w promocji nawet 50ml.


MILK_SHAKE CONDITIONING WHIPPED CREAM– odkrycie roku 2012. Dwie ciąże w ciągu 3 lat i nieustające karmienie zamieniły moje owłosienie w nieujarzmioną, przetłuszczającą się kupę niczego, co da się ułożyć za pomocą fryzjerskiej szczotki. Pewnego dnia dostałam tą buteleczkę i do dziś jestem nią oczarowana. Pianka odżywcza do włosów, o zapachu waniliowego shake’a jest po prostu rewelacyjna. Nie obciąża włosów a sprawia, że są miękkie, łatwiejsze w układaniu i do tego pachną jak deser. Producent deklaruje, że włos jest nawilżony i chroniony, wygląda zdrowo i jest mięciutki.To pierwsza odżywka, zwana „bez spłukiwania”, która nie sprawia, że nie muszę biec do łazienki i myć włosów z powodu nadmiaru olejów. Nie polecam jednak tym, którzy nie znoszą zapachu wanilii bowiem aromat jest naprawdę intensywny. Zupełnie jak rozlany shake na twojej głowie.  Cena 200ml to około £15.
To na tyle moje drogie lejdiz. Powyższe produkty polecam z czystym sercem i poezją na ustach. Oceny będę dozowała oszczędnie bo szafiarką nie jestem, a wartościowy kosmetyk lubię. Zatem będę pisała tylko o tym w co warto zaopatrzyć łazienkę i kosmetyczkę oraz o tym co zdecydowanie omijać.

Glossy Box to idea ciekawa- kilka próbek bądź pełnowielkościowych produktów dostajesz co miesiąc w sympatycznym pudełeczku. Zazwyczaj są to marki selektywne, które możesz wypróbować zanim kupisz. Nie namawiam Was bo kilka razy byłam niezadowolona  z ich zawartości, ale zawsze trafia się jakaś perełka, dla której subskrybcję wciąż uskuteczniam.

Pozdrawiam,
GS

Zdjęcia: internet