Kiedy pięścią w stół uderzyć…

Tytuł nie dotyczy rozwiązywania prywatnych sporów czy postępowania wobec nieprzyjaznych instytucji. To raczej refleksja na temat środków prowadzących do celu.
Grupa społeczna uważa się za dyskryminowaną i ma na to liczne dowody. Chce upowszechnić wiedzę o swoich problemach i walczyć o zmiany. Można działać na różne sposoby, określmy jednak dwa najbardziej skrajne.
Pierwszy to metoda wiecowa. Mocne hasła prowokacyjne, czasem na granicy dobrego smaku, zarówno w realu, jak i w wirtualnym świecie. Plusy: zwrócenie uwagi mainstreamu na problem mniejszości. Szansa na pomyślenie „A może istotnie mają trochę racji”.  

Minusy: utożsamianie idei wyłącznie z tzw. oszołomami, czasem wręcz podkreślanie, że jest to niedźwiedzia przysługa dla realnych problemów (stereotypowy obraz homoseksualistów, alienowani ojcowie to mężczyźni nienawidzący kobiet itp.).
Prezentowana tak wizja świata bywa często mocno uproszczona i krzywdząca dla reszty. Sporo z nas należy przecież do tzw. większości, ponieważ nie mamy wpływu na płeć, narodowość, kolor skóry. I chyba nikt nie chce być uważany a priori za zwolennika przemocy czy dyskryminacji wobec mniejszości. 
Drugi sposób: stopniowa edukacja, praca badawcza, popularyzacja spraw poprzez media, pomoc prawna i psychologiczna. Krople drążące skały.
Plusy: takie jak w przypadku pierwszej metody, czyli zwrócenie uwagi na problemy, tylko wolniej i mniej widowiskowo. Esej o rodzicielstwie na przestrzeni dziejów przeczyta nauczyciel historii i przemyci jakąś myśl na lekcji, która zapadnie może w pamięć jednemu z trzydziestu uczniów.
Minusy: niepewność co do rezultatów i odsuwanie skutków dość daleko w przyszłość. Czasem trzeba nawet kilku pokoleń do zmiany mentalności (prawa wyborcze dla kobiet, równouprawnienie Afroamerykanów).
Trudno wyważać na zimno, który ze sposobów jest lepszy. W praktyce zresztą często się łączą. Psycholog idzie w sobotę na demonstrację, a w środę pełni dyżur dla osób dyskryminowanych ze względu na swoje przekonania. Naukowiec pisze artykuł, a za godzinę rozsyła do znajomych petycję do ministerstwa apelującą o zmianę prawa.  
Ludzie są różni i zmieniają się na skutek doświadczeń życiowych. Ktoś nieśmiały przyjeżdża do dużego miasta by podjąć pracę lub studia, odnosi pierwsze sukcesy i zaczyna wierzyć w swoje możliwości, również na niwie społecznej. Młodzieńczy radykał nabierze natomiast dystansu i zrozumie że świat nie jest czarno-biały.   
Przykładem pozytywnego działania może być zmarła parę miesięcy temu Anna Laszuk, dziennikarka radia TOK FM. We wspomnieniach o niej pojawiły się słowa które warto zapamiętać. „Zaangażowana ale nigdy zacietrzewiona. To odwieczny problem ludzi walczących z nietolerancją i odrzuceniem: żeby samemu nic nie ulec. Walczyć z poglądami, a nie z ludźmi.  I robić to nie naruszając wolności przekonań”.
Tekst: Ewa Mastalska
Zdjęcia: internet