Tak niewiele już nas dzisiaj szokuje. A jednak, oglądając wczoraj kolejne wieści z Bostonu, poranionego zamachem podczas maratonu, uderzyła mnie rzecz niesłychana. Otóż scena wyglądała następująco. Tłum, ciemność, hałas, karetki, policja, a w tle…skandowanie i oklaski. Uderzona jak obuchem w głowę, uwagę na chwilę skupiłam nie na wiadomości kto i zacz zamachu dokonał, gdzie leży w szpitalu i o co poszło, a na bezwględności tłumu, który sensacją się karmi. Przecierając oczy ze zdumienia, zastanawiałam się co kieruje tymi ludźmi, którzy z radością witają kolejne radiowozy. Przecież nie chodzi tu o poczucie szczęścia z powodu przybycia służb specjalnych. Czy ludzie w sytuacji zagrożenia, bólu i strachu rzeczywiście reagują irracjonalnie? Czy to znieczulica czy radość z wzięcia udziału w „prawdziwym” filmie sensacyjnym?
Jak się okazało zamachowcem był 19 latek, który dziś w stanie krytycznym leży w szpitalu wraz z dzieckiem, które jest ofiarą zamachu. Dzhokhar Tsarnaev, który został uznany za sprawcę wydarzenia, został także ujęty w iście amerykańskim, filmowym stylu. Ulica, przy której się znajdował została ewakuowana, rozpętała się neimal wojna ogniowa, kiedy 30 pocisków poleciało w stronę podejrzanego. Drugi zamachowiec zginął już wcześniej w wyniku eksplozji i działań policyjnych z karabinem maszynowym. Ujęcie przestępcy obwieszczono w równie wielkim stylu- na Twitterze. Cała akcja to gotowy scenariusz filmowy, tylko pytanie kto wybrał aktorów? Przecież tam byli realni ludzie, nikt ich nie podstawił, nikt nie kazał klaskać, krzyczeć, cieszyć się. Dajmy Amerykanom jakiś rok i zapewne wydarzenie doczeka się ekranizacji z udziałem czołowych aktorów. Kto zdobędzie zaszczytne, główne role Czeczeńców zamachowców- Dzokhara i Tamerlana Tsarnaev?
Znieczuleni na tragedię kroczą ludzie swoją ścieżką życia. Czy to tak miał wyglądać świat XXI wieku? Za oknem piękna pogoda, zatem nie piszę nic więcej. Zostawiam Was z tą refleksją, przekazując kilka zdjęć do wieczornej zadumy. Czasami ludzki śmiech rodzi łzę w oczach innych. Ludzką rzeczą jest bowiem czuć.
GS