Kilka dni temu otrzymałam wiadomość od jednej z Czytelniczek bloga. Kamila pisze, że interesuje się Koreą od trzech lat i że regularnie czyta „W Korei i nie tylko”, ale stwierdza też że: „(…) niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w Twoich postach brakuje jakieś radości, optymizmu i zadowolenia z faktu, że tam jesteś. I stąd moja prośba: czy mogłabyś napisać posta o tym co lubisz, kochasz w Korei, to co jest lepsze niż w Europie (wierzę, że coś takiego się znajdzie). Coś totalnie pozytywnego, nad czym nie musisz sięzastanawiać i analizować. Ot taki spontaniczny słowotok pod tytułem 'Korea-lubię to’.”
Sugestia Kamilii wydała mi się na tyle ożywcza, że siadłam za biurkiem i dałam sobie 5 minut na spontaniczne wypunktowanie tego, co w Korei lubię. Oto wyniki w oryginalnej, a więc przypadkowej kolejności:
PWY i Nabi
Mąż i kotka. Oboje bardzo, bardzo fajni.
Sauna
Bez koreańskiej sauny nie mogę żyć. Uwielbiam pocić się jak mops, a następnie zajadać świeże ogórki, mandarynki, albo ugotowane w saunie jajka. Kocham lodowate bicze wodne, przepadam za wygrzewaniem kości w gorących kadziach z drewna lub z różnymi dodatkami (np. zieloną herbatą). Lubię też od czasu do czasu zafundować sobie porządny masaż. A b s o l u t n a rewelacja.
Pansori
W muzyce tej odnajduję jakąś pierwotność, która natychmiast wyrzuca mnie z orbity wszystkiego, co codzienne. Słuchanie pansori jest dla mnie świetną formą relaksu – przywraca właściwy dystans do rzeczywistości. A próby śpiewu to już w ogóle jest niesamowita frajda.
Pragmatyzm i nikła asertywność
Obie te cechy bardzo współgrają z moim charakterem. Koreańczycy działają w rytmie „ppali, ppali”, czyli „szybko, szybko”, co oznacza, że nie marnują czasu na sprawy nie mające (w ich mniemaniu) większego znaczenia („small talk”!). Przeważnie są konkretni, efektywni, świetnie zorganizowani i pracowici. Przejawy arogancji, podkreślanie swoich osiągnięć, ciągłe domaganie się czegoś „co się należy” jest oznaką wypaczonego charakteru. W to mi graj.
Poziom usług
Wszystko jest robione od ręki, za niewielką opłatą, na bardzo dobrym poziomie, z dowozem lub przesyłką prosto do domu (np. pranie chemiczne). Dogłębne zrozumienie sloganu „klient nasz pan” to tutaj podstawa biznesu.
Sangga
Ssanga to skupiska wszelkiego rodzaju usług w pobliżu każdego większego osiedla. W budynkach takich są sklepy, małe przychodnie, apteki, pralnie chemiczne, szkółki (taekwondo, granie na instrumentach muzycznych, nauka języków obcych itp.), restauracyjki, kawiarnie, a czasem nawet sauna. Wszystko ma się więc pod nosem, co pozwala na ogromne oszczędności czasu przy codziennej rutynie.
Transport publiczny
Jedna z najbardziej rozbudowanych sieci metra na świecie, autobusy na gaz, rewelacyjne oznakowania, punktualność. Super szybkie pociągi, niesamowicie wygodne autobusy długodystansowe korzystające z osobnego pasma na szosie. No i ta jakość autostrad!
Góry
Nigdy nie przepadałam za górami, zdecydowanie wolę wodę. W Korei jednak góry są wszędzie i mimo dzikich tłumów polubiłam weekendowe przebieżki przez górskie przełaje – szczególnie na jesień. Widoki są naprawdę przednie!
Jedzenie
Mnóstwo warzyw, to przede wszystkim, ale też i owoce – szczególnie uwielbiam koreańskie gruszki i persymonki (tudzież hurmy lub kaki) pod każdą postacią (świeże i ususzone). Lubię zupy takie jak samgyetang, komtang, seollongtang, budaejjigae… Nie ma nic lepszego niż zjeśćsobie z PWY samgyeopsal na świeżym powietrzu, podsmażany na węglu i popijany kieliszkiem soju. Dla osoby mało zaradnej kulinarnie, czyli takiej jak ja, imponująca liczebność restauracyjek w Korei to prawdziwy luksus po studiach spędzonych w większości przypadków przy kanapce z szynką i serem (częściej tylko z serem). No chyba że któraś ze współlokatorek się nade mną zlitowała (gorąco pozdrawiam!)…
Lokalizacja
Korea ma świetną lokalizację jeżeli chodzi o podróże do jednych z najpiękniejszych i najciekawszych miejsc na świecie. Każde wakacje z PWY spędzamy na nurkowaniu.
LeeSsang, Yoon Mi Rea, Kim Ki Duk
To akurat kwestia gustu, a o takowej podobno się nie dyskutuje.
Wynajem
Bardzo podoba mi się system, gdzie mogę wynająć mieszkanie na dwa lata bez konieczności ponoszenia miesięcznego czynszu na rzecz właściciela. To wielka oszczędność finansowa.
Podatki
Jednolity podatek dochodowy 15% dla obcokrajowców. Tłumaczenie jest chyba zbędne.
Jesień
Słoneczna i niezwykle kolorowa – od niesamowitych barw liści po błękitne niebo. Prawdziwie czarujący okres. Nie ma mnie wtedy praktycznie w domu.
Lubię Koreę. Wydaje mi się, że mieszkanie poza tym krajem byłoby dla mnie już bardzo trudne. Do zbyt wielu rzeczy sięprzyzwyczaiłam, zbyt wiele trudu włożyłam w to, żeby się tutaj zaaklimatyzować. Z punktu widzenia prawie jedenastu lat ciężko mi jednak o Korei pisać ciągle w tonie zauroczenia. Byłoby to dla mnie nienaturalne, fałszywe. Z młodzieńczą kontestacjąopisywałam swoje koreańskie doświadczenia przez pierwsze 2-3 lata mojego tutaj pobytu (odsyłam do mojej książki „W Korei”, gdzie opisuję lata 2003-2007!), ale teraz jestem w zupełnie innym miejscu swojego życia i stąd mój blog ma trochę inny oddźwięk. To tak samo jak z miłością. Ta teżprzecież przechodzi przez różne stadia rozwoju – od egzaltacji, przez stopniowe wyważenie, aż po przyzwyczajenie i w niej spokój. Dla mnie mieszkanie w Korei to jest już rzecz najzwyklejsza pod słońcem. Tutaj jest mój dom. I z takiej perspektywy do Was piszę.
Tekst: Anna Sawińska
Zdjęcie: internet