Tak dzisiaj przy popołudniowej Ince, pomyślałam sobie, że świat jest w sumie paskudny. Nie żeby to było odkrycie na miarę Kolumba, ale za to za Chiny ludowe, nie mam pojęcia co porobiło się nam z pół cyber mózgami. Podobnie jak większośc z Was zostałam poddana edukacji ogólnokształcącej, zatem podstawy istnienia państwa na ten przykład, zostały wyłożone jak krowie na rowie. Nikt nie śmiał polemizować z faktem, że to komórka dość lokalna, kulturowa objęta jednością, tradycyjnie przyporządkowana regionowi. Dlaczego zatem jedna część świata, tylko dlatego, że wyposażona w broń władzy, uzurpuje sobie prawo do naprawiania innej części, przy okazji dając znać, że to droga jedyna i właściwa?



Jako człowiek pokoju, nie rozumiem sensu wojen. Zatem oglądając doniesienia z Syrii, Egiptu czy Afganistanu, dostaję rozstroju żołądka. Nie lepiej się dzieje przy relacjach z Afryki, gdzie wychudzone pacholęta padają z głodu, chorób, na które już dawno bogatszy świat znalazł lekarstwa. Tym nie mniej fakt numer dwa jakoś nie przykuwa uwagi mędrców świata tego oraz mediów. Za to wojenka a owszem. Może ktoś przy okazji zarobi? Nie od dziś bowiem wiadomo, że wojna to najlepszy czas na biznesy. Oczywiście nie dla tych, którym źle się działo. Najsłabsze jednostki wg filozofii Nietzschego po prostu giną. Selekcja naturalna. Nadludzie zostają, robią kasę, inni przy odrobinie szczęścia może przetrwają. Wątek nietzscheański poprowadzę niestety dalej bo przywołam do dyskusji osobę Boga. , bądź jak kto woli świętego ducha. Filozof ośmielił się powiedzieć, że człowiek ów byt zabił, a że natura ludzka potrzebuje duchowego przywódcy- szuka zastępnika. Nadczłowiek jest bogiem samym dla siebie, taki Obama Zaratustra decyduje, że wpakuje swoje buty w nieswoje poletko i szuka popleczników. A tu zonk. Wielka Brytania wypadła z gry. Zaratustra ostał się sam. Pewnie teraz siedzi w małżeńskiej sypialni i pluje sobie w brodę, że wyrwał się jak Filip z konopii i teraz musi wyjśc z twarzą, wysłać tysiące niewinnych Amerykanów, żeby nadstawili zady za decyzje wodza. Ataków na obywateli Syrii czy Afganistanu absolutnie nie popieram i jako człowiek pokoju oczekuję od silniejszych rozsądku, sprzeciwu i pomocy w naprawianiu świata. Z drugiej zaś strony nie daje mi spokoju fakt wchodzenia do czyjegoś domu bez zaproszenia. W końcu po coś te granice istnieją, państwa mają swoją narodową tożsamość, a świat nie jest jedną wielką rodziną. O ile dostajemy wzruszające obrazki cierpiących niewinnych, o tyle nie bardzo wiemy co i dlaczego za tym stoi. Dlaczego ktoś zadecydował przywdziać maskę Hitlera i zagazować część społeczeństwa? W tym przypadku bowiem nie chodzi o czystość rasy, trudno też zarzucić dzieciom wystąpienia przeciwko społeczeństwu. Niedawno gdzieś przeczytałam, że przydała by się wojna. Kryzys w końcu jest. Nie tylko w gospodarce jak widać.

GS

Zdjęcia pochodzą z internetu i są obrazkami Syrii w stanie wojny domowej.