Bajka ku przestrodze
Dubaj to bajkowa kraina, mlekiem i miodem płynąca oaza. Są tu szklane pałace, skarbce z brylantami i książęta na białych rumakach. Służba spełniająca wszelkie zachcianki. Wystarczy tylko skinąć palcem…
Jak to w bajkach bywa, oaza leży pośród ciemnego lasu, w którym zbłądzenie grozi pożarciem przez smoka lub śmiercią z wycieńczenia. Wiedzą o tym wszyscy, jednak są tacy, którzy odurzeni dobrobytem i szczęściem sączącym się ze ścian domów własnych lub sąsiednich, przestają zwracać uwagę na niebezpieczeństwo. Oddalają się od tego co im bliskie, tracąc przy tym perspektywę. Przyzwyczajeni do spokojnej egzystencji, gubią gdzieś instynkt samozachowawczy. Wiedzeni dziecięcym i złudnym poczuciem bezpieczeństwa, zapuszczają się w głąb lasu.
Ten las to gąszcz brutalnych przepisów, finansowych pokus i bezlitosnej polityki względem imigrantów. Niewielu wraca stamtąd żywcem.
Jakiś czas temu jeden z emirackich dzienników wydrukował artykuł o Pewnej Pani (PP), obecnie liczącej sobie więcej niż osiemdziesiąt wiosen, która w Emiratach mieszka od 1978 roku. Wedle artykułu, PP w Dubaju miała swoją galerię sztuki i sklep z antykami, jednak rok temu interes upadł. Utopiła w nim wszystkie swoje oszczędności i jedyne co jej teraz zostało to BMW rocznik ’92, za które ktoś zaoferował AED5000 (około 4500PLN). Pyta jednak, na ile jej te pieniądze starczą i co później?
Odnośnie polityki imigracyjnej – Emiraty mają swoje twarde zasady, o których wie tutaj każdy. Wizę i pozwolenie na pracę można dostać tylko jeśli ma się mniej niż 65 lat. Po tym czasie, jeśli nadal ktoś przebywa w Emiratach, może dostać przedłużenie wizy, jeśli nadal jest zatrudniony, ale już nie musi. To dobra wola urzędnika. PP się poszczęściło, że w ogóle jeszcze może tutaj być. Są przypadki deportacji.
W Emiratach nie ma systemu publicznych ubezpieczeń, emerytur, socjalu dla imigrantów. Paszportu nie można dostać, nawet po 30 latach przebywania w tym kraju. Emieratczykiem można się co najwyżej urodzić.
Emiraty to miejsce dla młodych i zatrudnionych. Rząd nic imigrantom nie oferuje. To miejsce tymczasowe i wie o tym każdy, kto tu przyjeżdża.
To, czy to jest dobre, czy złe, to zupełnie oddzielna kwestia. Grunt, że jest to powiedziane wprost, nie ma pokątnego wykopywania starszych ludzi z powrotem tam, skąd przyszli. Zasady są jasne od samego początku.
Morał z bajki jest taki – nie zapuszczaj się w las. Ciesz się czasem w Emiratach. Napatrz się na Ferrari. Kup samochód z silnikiem 3,8 i ujarzmiaj pustynie. Ale oszczędzaj, odkładaj na biznes w rodzimym kraju, albo chociaż w innym kraju Unii. Planuj. Wyjedź, póki blask brylantów nie przysłoni widoku na ciemny las.
Marta