„…osoba, która nie lubi podporządkowywać się autorytetom, stwierdziłam, że jako heretyk, czyli m.in. osoba na bakier dogmatom, mogę wylansować coś dziwnego na pograniczu herezji oraz akceptowalnej sztuki użytkowej…”
Joanna Chomicz, archeolog, fotograf, kompozytor. Gra na pianinie, maluje obrazy, pisze opowiadania, uwielbia piec chleb i słodką szarlotkę. Kocha zwierzęta i naturę; fotografuje patyki i śmieci, ale przede wszystkim projektuje odzież i filmowe kostiumy. Aha, i jeszcze jedno: nie do końca stoi nogami na tym świecie. Z Joanną Chomicz, rozmawia Damian Biliński.
● Damian Biliński: Jesteś zawodowym projektantem odzieży i kostiumów. Pasja, czy tylko zawód?
Joanna Chomicz: Nie lubię wyrazu “pasja”, jest nadużywane i sugeruje, że osoba mająca pasję nie widzi poza rzeczoną czynnością/zainteresowaniem nic innego. Z tego też względu nie mogę zaliczyć siebie do grona takich osób. Projektowanie, szycie, zajmowanie się modą, jest tylko jednym z moich zainteresowań, które uprawiam i które przy okazji stało się zawodem. Inna sprawa, że bogaty świat szmatek, włóczek i tworzyw wszelkiego rodzaju przyciągał mnie od dzieciństwa. W wieku przedszkolnym oglądałam popularne wtedy programy telewizyjne, uczące przetrwania i pragmatyzmu w otaczającej komunistycznej rzeczywistości. Były to programy edukacyjne typu: “jak z kocyka zrobić płaszczyk”, lub też “jak przedłużyć śpioszkom życie” i zamienić je np. na spodenki. Czy jak uszyć lalkę-szmatkę. Pamiętam, że pilnie notowałam tego typu porady. Więc może jednak pasja? Chociaż wolę określenie bzik. To tyle na temat projektowania i szycia ubrań. Kostiumy, to zupełnie inna sprawa. To bardzo bogaty świat, który wymaga używania wszelkich zmysłów i zaangażowania wyobraźni oraz wiedzy praktycznej. Czasami sam pomysł nie wystarczy, trzeba jeszcze wpaść na pomysł jego konstrukcji i realizacji. Nie mam na myśli kostiumów historycznych, czy teatralnych, które są bardzo wdzięcznym rodzajem odtwarzania przeszłości i adaptowania jej na warunki współczesne, ale kostiumów fantazyjnych, przy użyciu różnych materiałów, takich jak drut, drewno, masa plastyczna, czy glina. W tej dziedzinie jestem dopiero eksperymentatorem i, kto wie, może i pasjonatem.
● A zatem, każdy ma swojego bzika. Eksperymentujesz w domu, czy w pracy?
Moja pracownia znajduje się w domu, zatem tu i tam
Na fotografii: suknia ślubna inspirowana XVIII wiecznymi strojami, zaprojektowana i uszyta przez Joannę Chomicz. Fot. Towzie Tyke Photography
● Jakiego rodzaju są to kostiumy i dla kogo projektujesz odzież?
Odzież, nazwijmy ją normalną, projektuję dla klientów na zamówienie. Chętnie projektuję na pokazy mody, nawet jeżeli to są pokazy tematyczne, do których muszę się dostosować stylistycznie. Kostiumy projektuję we współpracy z fotografami na różnego rodzaju sesje lub inne wydarzenia artystyczne. I są to kostiumy różnorakie od stroju szamana, którego miałam przyjemność również wystylizować, poprzez ręcznie filcowane wdzianka, plecionki, siatki, konstrukcje, w zależności od upodobań i zapotrzebowania. Miałam propozycję zaprojektowania kostiumów do filmu, niestety musiałabym wyjechać czasowo do… Indii, na co nie byłam kompletnie przygotowana. Przymierzam się również do współpracy ze Szkockimi teatrami, jednak bardziej zależy mi na indywidualnych projektach.
Odzież, nazwijmy ją normalną, projektuję dla klientów na zamówienie. Chętnie projektuję na pokazy mody, nawet jeżeli to są pokazy tematyczne, do których muszę się dostosować stylistycznie. Kostiumy projektuję we współpracy z fotografami na różnego rodzaju sesje lub inne wydarzenia artystyczne. I są to kostiumy różnorakie od stroju szamana, którego miałam przyjemność również wystylizować, poprzez ręcznie filcowane wdzianka, plecionki, siatki, konstrukcje, w zależności od upodobań i zapotrzebowania. Miałam propozycję zaprojektowania kostiumów do filmu, niestety musiałabym wyjechać czasowo do… Indii, na co nie byłam kompletnie przygotowana. Przymierzam się również do współpracy ze Szkockimi teatrami, jednak bardziej zależy mi na indywidualnych projektach.
● Wygląda na to, że jesteś typem indywidualisty. Skąd zatem czerpiesz inspirację?
Inspiracja leży w zasięgu ręki. Świat jest tak bogaty, zarówno otaczająca nas przyroda, ludzie, etnografia, historia, starożytność… wszystko może stać się inspiracją, a odpowiednio zinterpretowane zmienić się w dowolny produkt. Niektóre tworzywa mają tak ciekawą fakturę, że właściwie same w sobie nie wymagają jakiegoś specjalnego projektu. Poza tym walczę ze sobą, żeby nie przejaskrawiać. Najlepsze są wszak rzeczy proste, nieprzekombinowane. Jedna z moich sukienek była zainspirowana kształtem główki wiolonczeli. Jest właściwie przeniesieniem rzutu z góry. Innymi słowy: był sobie gryf od wiolonczeli z głową, zrobiłam rysunek z góry, tzw. rzut, albo plan po archeologicznemu, a potem oglądałam rysunek ze wszystkich stron, aż mi się rzucił pomysł na głowy, popatrzyłam na zarys ludzkiej sylwetki i jedno z drugim mi się dopasowało, niektóre elementy zmieniłam, zrobiłam wykrój i mam sukienkę.
● Nie ukrywam, że trochę to skomplikowane. Trzeba nie lada wysiłku, aby wyobrazić sobie tę kreację. Występujesz pod jakąś marką?
Moja marka zwie się House of Heretics i poprzez niedawną zmianę nazwy będę musiała trochę przekształcić się stylistycznie, tzn. nie muszę, ale jako osoba, która nie lubi podporządkowywać się autorytetom, stwierdziłam, że jako heretyk, czyli m.in. osoba na bakier dogmatom, mogę wylansować coś dziwnego na pograniczu herezji oraz akceptowalnej sztuki użytkowej. W każdym razie zmieni się też źródło inspiracji. Może pojawi się więcej archeologii, etnografii, religii? Jako poprawny heretyk powinnam chyba pójść w tym kierunku. Może jakieś wyprawy krzyżowe? Z wakacji w Polsce przywiozłam sobie pół kilometra drutu, więc bazę do tworzenia mam, tylko pomysł jeszcze nie wykiełkował. Czekam na muzę (a raczej muza).
● Rozumiem, że drut jest niezbędny, ale jak większość czytelników (tak podejrzewam), nie bardzo rozumiem, w jakim celu?
Drut zakupiłam z zamiarem stworzenia z niego kostiumu. Jeszcze nie wiem, czy w całości, czy tylko elementów przeplatanych z innym tworzywem, być może skórą. Skóra od wieków dobrze współgrała z metalem. Na ten temat mogą wypowiedzieć się chociażby średniowieczni rycerze. Jak już wspominałam, nie mam jeszcze całkowitej koncepcji, dlatego trudno mi opisywać projekt, którego jeszcze nie ma. Zależy mi na tym, żeby tworzyć kostiumy nie tylko z konwencjonalnych materiałów, ale również z innych dostępnych tworzyw. Zwłaszcza z takich, dzięki którym można uzyskać ciekawą formę. Może to być drut, może masa papierowa, czy ciasto solne. Wszystko zależy od wyobraźni i możliwości manualnych, czy technicznych. Ja na brak wyobraźni nie narzekam, manualnie jestem raczej sprawna, zobaczymy, jak to wyjdzie technicznie.
Na fotografii Joanna Chomicz w wystylizowanym przez siebie kostiumie. Fot: Daniel Chorup
● Załóżmy, że potrzebowałbym strój kosmity. Jesteś w stanie zaprojektować coś oryginalnego? Ile może kosztować taki projekt?
To zależy, czy byłby to kostium do noszenia przez człowieka, czy może raczej projekt graficzny, jakie wykorzystuje się do filmów. Czy byłby oryginalny? Do tej pory wykreowano już tyle różnorodnych modeli tzw. obcych, że raczej trudno byłoby nie zasugerować się wizją innego twórcy. Ale kto wie, wyobraźnia ludzka jest nieograniczona i gdybym miała taką potrzebę, może wpadłabym na jakąś nowatorską ideę. Cena zależy od użytych materiałów, wymagań klienta, poświęconego na wykonanie czasu oraz pracy. To raczej ja mogę zapytać, w jakiej sumie miałabym się zmieścić i czego klient sobie naprawdę życzy. Inaczej budżet wygląda na wykonanie klasycznego szarego, pomarszczonego humanoida z dużymi oczodołami, inaczej na bliżej niesprecyzowaną bryłę z ociekającymi elementami W tym momencie przypomniał mi się kosmita z książki Joanny Chmielewskiej pt. “Lądowanie w Garwolinie”, którą polecam serdecznie. Bohaterzy książki również zmagali się z pomysłem na kosmitę, na dodatek było to w czasach, kiedy towarem deficytowym było w Polsce praktycznie wszystko. Autorka zaiste wpadła na genialny pomysł jak tanio i efektywnie skonstruować kostium kosmity, przy uwzględnieniu dostępnych środków oraz, w założeniu, dostosowując się do mentalności i krytycznego podejścia miejscowej ludności. Naprawdę gorąco polecam lekturę p. Chmielewskiej.
● Gdzie można obejrzeć twoje prace lub najzwyczajniej kupić?
Mam założony tzw. fanpage na facebooku pod marką House of Heretics. Mam też dwie strony internetowe, z czego House of Heretics (com) jest jeszcze w budowie, a moja imienna joannachomicz.com wymaga obecnie pilnego odświeżenia, ponieważ nie zaglądałam tam od dobrych 3 lat, zajęta zupełnie czym innym. Ubrania, czy też projekty, można zamówić bezpośrednio u mnie, pisząc na maila podanego na stronie, lub dzwoniąc. W tak zwanym międzyczasie umawiam się z właścicielami kilku sklepów internetowych na wystawienie moich ubrań, z tym, że chciałabym, żeby były to małe, indywidualne kolekcje. Większość z nich jest niestety nastawiona na komercyjny handel, co z kolei jest sprzeczne z moją filozofią. Nie lubię, gdy jest dużo, gęsto i jedno od drugiego się nie różni (tak jak na obecnym rynku). Wolę, kiedy klient ma świadomość, że jego ubranie jest unikatowe, tzn. szyte praktycznie w jednym egzemplarzu. Ponadto, na żywo moje prace można zobaczyć na pokazach mody. Miałam bardzo udany zeszły rok. O moje ubrania pytało się sporo osób, byłam zapraszana na różne pokazy mody, tematyczne lub ogólne. Tegoroczną jesień również miałam otworzyć pokazem stylistycznie opartym na tematach biurowych, formalnych w opozycji do chaosu i mody podziemia. Niestety organizatorzy w ostatniej chwili zmienili temat pokazu na cyganerię, bohemę i generalnie radosny kicz. Wobec powyższego odmówiłam udziału i myślę, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zamiast marnować energię i materiały na ubrania (które czasami nawet mi samej się nie podobają, ponieważ są szyte głównie po to, żeby zadowolić organizatorów), chętnie przygotuję indywidualną kolekcję, którą, mam nadzieję, uda mi się wystawić w galerii w Glasgow.
Na fotografii Joanna Chomicz w wystylizowanym przez siebie kostiumie. Fot: Daniel Chorup
● Jeśli twoje prace można zobaczyć na pokazach mody, to chyba można mówić o pewnego rodzaju sukcesie. Wszak nie każdej projektantce udaje się ta – dosłownie i w przenośni – sztuka.
Myślę, że do pełnego sukcesu, to brakuje jeszcze trochę pracy i czasu. Jeżeli jednak mam myśleć o sukcesie z perspektywy Polki – emigrantki, to rzeczywiście, udało mi się nawiązać kilka kontaktów w Glasgow i Edynburgu. Powolutku zaczynam być rozpoznawalna w “kręgach”, co jest jednocześnie miłe i zaskakujące.
● Na twojej stronie można podejrzeć zdjęcia stworzonych przez ciebie kreacji. Lubisz fotografować?
Tak, bardzo lubię fotografię, lubię też fotografować i to nie tylko modę, ale np. patyki w parku, albo ciekawie ułożone śmieci. Na mojej stronie chętniej zamieszczam zdjęcia profesjonalnych fotografów. Miałam przyjemność pracować z kilkoma prawdziwymi artystami i przy okazji fantastycznymi ludźmi. A moje zdjęcia, to przy nich takie podpierdółki.
● Co jest fascynującego i interesującego w fotografowaniu patyków albo śmieci?
Ciekawy może być układ, kolorystyka, faktura lub tekstura fotografowanego obiektu czy perspektywa z punktu widzenia odbiorcy. Sęk w tym, żeby taki “obrazek” stał się wyjątkowy nie tylko dla fotografującego, ale także dla przypadkowego odbiorcy.
● Podpatrywanie wyjątkowości natury przez obiektyw aparatu to kolejna pasja czy tylko chwila wytchnienia, relaks, odskocznia od zabiegania dnia codziennego?
Trudno mi na te pytanie odpowiedzieć, może dlatego, że się nad tym nie zastanawiałam. Mam wiele zainteresowań, które lubię, do których mam tzw. dryg i, z których nigdy nie zrezygnuję, ale zaraz pasja (znowu to wielkie modne słowo, którego nie lubię), odskocznia? Podobnie mam z graniem na pianinie, komponowaniem, malowaniem obrazów, czy pisaniem opowiadań. Mam takie etapy w moim życiu, kiedy w danym momencie lubię robić to, czy owo, lubię też zdobywać nowe umiejętności, sprawdzać się na nowym polu, więc… Może to raczej uzależnienie od nowych dyscyplin? To tak jak w grach komputerowych, przechodzisz na następny etap, jeżeli wykonasz jakieś zadanie. Czuję się pełniejsza, jeżeli poznam chociaż trochę jakąś nową dziedzinę.
● W tym miejscu mógłbym zapytać o wypiekanie przez ciebie chleba, komponowanie, malowanie obrazów czy pisanie opowiadań, ale zapytam o archeologię. Z wykształcenia jesteś archeologiem.
Odkopałaś coś ciekawego?
Odkopałaś coś ciekawego?
Z punktu widzenia archeologa z pewnością. Miałam przyjemność kopać na bardzo ciekawym stanowisku archeologicznym na pograniczu trzech kultur. Tu muszę dodać, że dla mnie wystarczająco fascynujące są ziemie polskie, nie mam specjalnych fascynacji archeologią np. śródziemnomorską. Nasze ziemie są bardzo bogate pod względem materiałowym, a niektóre znaleziska zarówno ciekawe, jak i bardzo piękne, w zależności od np. zdobienia naczynia. Nie do opisania jest uczucie, kiedy odkrywając kolejny obiekt nagle zdajesz sobie sprawę, że jesteś pierwszą osobą, która dotyka tego namacalnego śladu przeszłości człowieka, po raz pierwszy od, powiedzmy 2-3 tysięcy lat. Kiedy eksplorując urnę wiesz, że są to szczątki jakiejś kobiety, która żyła dawniej, kochała, śmiała się, tańczyła. Trzymając w rękach resztki przepalonego kolczyka zastanawiasz się wówczas, jak wyglądała? To są niezapomniane chwile.
Na fotografii Joanna Chomicz w wystylizowanym przez siebie kostiumie. Fot: Daniel Chorup
● Możesz opowiedzieć nam o jednej z takich chwil?
Pojechaliśmy kiedyś z małą ekipą na tzw. rozeznanie w terenie, zainteresowani zgłoszeniem sołtysa, że rzekomo na terenie wysypiska śmieci znaleziono jakieś skorupy. Wysypisko było rzeczywiście usiane wszelkimi skorupami z różnych hm.. powiedzmy epok Już mieliśmy się poddać, kiedy na jednej mniejszej górce, która wyglądała jak zrzucona z łyżki koparki (naprawdę nie wiem, jak się łycha fachowo nazywa) zauważyłam charakterystyczne dla obiektu zaciemnienie. Po krótkiej konsultacji z prowadzącym oczyściłam obiekt, który faktycznie okazał się później jamą grobową, zrobiłam dokumentację rysunkową, fotograficzną, zebraliśmy materiał i poszliśmy w inne miejsce. Kolega prowadzący kopnął z roztargnieniem w pobliski nasyp i nagle spod nóg wyleciało mu kilka bardzo ładnych czarnych fragmentów ceramiki. Zdębieliśmy. Po czym wykonaliśmy to samo, oczyszczenie, dokumentacja, eksploracja itd. Na podstawie znalezisk w następne wakacje rozpoczęły się na tym terenie wykopaliska. Przez kilka lat odkryto spore cmentarzysko, z mnóstwem materiału, zapinki, sprzączki, naczynia, kilka zagadek archeologicznych czekających na postawienie teorii. Naprawdę fascynujące stanowisko archeologiczne. A ilu tam studentów wyuczyło się archeologii…
● Rzeczywiście fascynujące. Myślisz, że archeolodzy na świecie odkopią coś takiego, co przewróci do góry nogami wszystkie
podręczniki historii?
podręczniki historii?
Uważam, że jest to jak najbardziej możliwe. Wszystkie dotychczasowe teorie oparte są na dotychczasowych znaleziskach, poza tym, cóż, niektórzy zapominają, że są to wciąż jednak teorie, a nie fakty. Ile badaczy, tyle interpretacji.
● Masz swoje teorie na temat tajemniczych podziemnych “komór” pod Gizą, “piramidy” w Bośni, ruin Arkaim, które nazywa się “rosyjskim Stonehenge” czy Göbekli Tepe – sanktuarium z epoki kamienia, które istniało, zanim oficjalnie człowiek wymyślił Boga…
To nie jest moja specjalizacja. O niektórych miejscach słyszę nawet po raz pierwszy Nie jestem łowcą stanowisk, a już na pewno nie należę do maniaków mylących s-f z nauką i pochodzeniem człowieka. Chociaż niektóre zagadnienia i badania są zastanawiające. Jednak, żeby mieć cokolwiek do powiedzenia na ten temat, chciałabym mieć możliwość bycia na miejscu takich badań, ponieważ z góry nie wierzę mediom. Poza tym, skoro już wspomniałeś, skąd wiadomo, kiedy człowiek “oficjalnie” wymyślił Boga? W ogóle nie podoba mi się to sformułowanie samo w sobie. Jako osoba wierząca uważam, że nie trzeba było nic wymyślać. A człowiek, nazwijmy go, pierwotny, nie był tak zamulony cywilizacją, fast foodem, ani telewizją, jak współcześni ludzie i prawdopodobnie więcej czuł i widział, niźli jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić.
● Powiedziałaś, że czujesz się pełniejsza, gdy poznajesz jakąś nową dziedzinę życia. Każdy ma jakieś marzenia, a Ty?
Chciałabym wrócić do Ojczyzny, mieć własny dom, ogród, cztery koty, jednego Husky i żyć spokojnie z rodziną aż do starości. Mało wyszukane? Może wróciłabym do komponowania muzyki i malowania, bo na to mam wciąż najmniej czasu. Chciałabym też robić kostiumy filmowe. Może coś na pograniczu archeologii i fikcji, wtedy mogłabym połączyć obie te dziedziny w jedną całość.
● Prezentowane w naszej rozmowie i zaprojektowane przez ciebie kostiumy (zresztą jesteś w nie ubrana), są jak z bajki, wyimaginowanego, magicznego świata. Czy to świat Joanny Chomicz?
Nawet mój eks-mąż na pożegnanie powiedział, że jestem dla niego jak Pam dla Jima Morrisona, kosmiczną przyjaciółką, do tego kosmosem i hipergalaktyką, więc może faktycznie nie do końca stoję nogami na tym świecie?
● Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Damian Biliński
Rozmawiał Damian Biliński
Fot: Daniel Chorup
www.danielchorup.com
www.danielchorup.com
www.openscotland.pl |