„Zespół DAGADANA (ДаґаДана), bo o nich mowa, jest polsko-ukraińskim trio, łączącym różne style muzyczne. Przeplatając jazz, folk i elektronikę tworzą niepowtarzalny język zespołu. Pełne humoru koncerty, pokazują, że jest to ten rodzaj muzyki, który uszczęśliwia zarówno słuchaczy, jak i twórców. Ciepłe wokalizy, przetwarzanie głosu na żywo, odważne plastikowe brzmienia, transowy kontrabas oraz wykorzystanie dziecięcych instrumentów muzycznych, to recepta DAGADANY na oczarowanie słuchacza dźwiękami, których nigdy dosyć.”
Tak brzmi opis zespołu na oficjalnej stronie zespołu. Dziś rozmawiamy z zespołem o sytuacji na Ukrainie oraz ich nowej płycie.
Rozmawia: Karolina Markocka
Powiedzcie nam coś o swoim zespole. Kim jesteście, skąd pochodzicie, jaką muzykę gracie?
Jesteśmy ukraińsko-polskim trio, czerpiącym inspiracje z muzyki jazzowej, etnicznej oraz elektronicznej. Nasz zespół tworzą: Daga Gregorowicz z Poznania, Dana Vynnytska pochodząca z Iwano-Frankowska, obecnie mieszkająca w Polsce, oraz Mikołaj Pospieszalski, pochodzący z Częstochowy, a mieszkający obecnie w Krakowie. Przy powstawaniu nowego projektu związanego z twórczością poety Janusza Różewicza do współpracy zaprosiliśmy znakomitego amerykańskiego perkusistę, rodem z Chicago – Franka Parkera. W ten sposób nasz zespół się powiększył i stał się polsko-ukraińsko-amerykańskim kwartetem.
Ukraina jest dla naszego zespołu drugą ojczyzną, tym bardziej osobiście odbieramy to co się tam dzieje. Trudno jest powiedzieć cokolwiek, co by mogło opisać tę tragedię, tą ilość ofiar wśród cywilów. Postanowiliśmy wspierać protestujących tak jak możemy. W Poznaniu wsparliśmy i włączyliśmy się w organizację zbiórki odzieży, żywności i leków dla Majdanu. Graliśmy koncert wspierający protesty na Majdanie. Zachęcamy do wspierania zbiórki pieniężnej organizowanej przez stowarzyszenie Ukraińska Wiosna. Na naszym profilu facebook.com/dagadana można zapoznać się ze szczegółami akcji. Zachęcamy aby zwrócić uwagę na wszelkie informacje mające na celu pomoc w przyjęciu do polskich szpitali rannych, oraz żeby wesprzeć uchodźców uciekających przed represjami ze strony władz ukraińskich.
Przyjęcie w Azji było bardzo ciepłe. Od Indonezji, poprzez Malezję i Singapur, aż po Chiny ludzie reagowali bardzo żywiołowo, aktywnie włączali się we wspólne muzykowanie. Najwspanialsze momenty to te, gdy wszyscy słuchacze śpiewali im znane piosenki, które specjalnie przygotowaliśmy na potrzeby tej trasy. W Chinach udało nam się nawiązać współpracę z muzykami reprezentującymi muzykę etniczną chińską oraz mongolską, co zaowocowało wspólnym występem transmitowanym przez jeden z głównych kanałów radiowych. Ciekawym wydarzeniem była wizyta w chińskiej wiosce położonej wysoko w górach, gdzie działa szkoła muzyczna. Mieliśmy okazję zobaczyć występ dzieci, które przygotowały specjalnie dla nas ukraińską i polską piosenkę. Podczas całej naszej podróży spotkaliśmy się z niesamowitą otwartością ludzi na naszą muzykę i kulturę.
Skąd pojawił się pomysł na wykorzystanie wierszy Janusza Różewicza na nowej płycie i gdzie szukaliście inspiracji muzycznych do stworzenia tego projektu?
Wszystko zaczęło się od telefonu z Łodzi z Filharmonii, która to zaproponowała nam występ w ramach festiwalu „Kolory Polski” w Radomsku. Założeniem koncertu było to, aby wykonać na nim kilka melorecytacji do wierszy jednego z braci Różewiczów- Janusza. Na początku myśleliśmy, że chodzi o poetę Tadeusza Różewicza, jednak szybko nas uświadomiono, że najstarszy z braci też pisał. Nie miał jednak możliwości pokazania swojej twórczości szerszemu gronu odbiorców, gdyż został rozstrzelany przez Niemców w 1944 roku za działalność konspiracyjną. Wiersze, które trafiły do naszych rąk zachwyciły nas tak, że postanowiliśmy skomponować 5 piosenek. Teksty Janusza są nacechowane pięknymi obrazami, same nakierowywały nas na właściwy trop muzyczny, który chcieliśmy uzyskać. Decyzja o nagraniu tych piosenek była spontaniczna, tak jak decyzja o skomponowaniu kolejnych pięciu i wydaniu płyty poświęconej tylko temu jednemu poecie.
Jaka była reakcja rodziny poety? Czy otrzymaliście już pierwsze recenzje od Tadeusza Różewicza?
Rodzina Różewiczów po zapoznaniu się z pomysłem wydania płyty od razu wyraziła na to zgodę. Tak samo Tadeusz Różewicz po otrzymaniu od nas listu oraz muzyki ucieszył się, że ktoś zwrócił uwagę na twórczość jego brata.
Na czym polega pomysł napisania własnego listu przy zakupie płyty?
Obcowanie z poezją Janusza Różewicza uświadomiło nam, że ważnym elementem w komunikacji między ludźmi jest pisanie listów. Chcielibyśmy zachęcić ludzi do uszczęśliwienia kogoś tak wspaniałą formą wiadomości jaką jest list. Dlatego po każdym z naszych koncertów będzie można zakupić papeterię i wrzucić list do zabytkowej skrzynki pocztowej. Nie trzeba ze sobą przynosić znaczków, gdyż w akcję pisania listów włączyła się Poczta Polska.
Szata graficzna i oprawa Waszego nowego krążka są niezwykle interesujące. Czy planowane jest nakręcenie teledysków w podobnym stylu?
Teledyski będą kolejną wizją artystyczną nie związaną raczej z wyglądem płyty i okładki. Natomiast nie wykluczamy że inspiracja latami 30′ i 40′ pojawi się w następnych wideoklipach.
Każdy Wasz nowy projekt muzyczny jest wzbogacony o współpracę z artystą z zewnątrz. Tym razem jest nim perkusista Frank Parker. Czy moglibyście powiedzieć coś więcej na temat tej współpracy?
Frank Parker dołączył do projektu podczas nagrań pierwszych utworów z najnowszej płyty. Poszukiwaliśmy nowych brzmień, myśleliśmy o tym, że czegoś nam w tej muzyce brakowało. Gdy zaprosiliśmy do studia Franka wszelkie wątpliwości się rozwiały. Partie perkusyjne w jego wykonaniu nadały muzyce nowego charakteru, którym się zachwyciliśmy. W ten sposób Frank zagościł na dłużej w naszym projekcie.
Słuchacze na pewno będą chcieli zapoznać się z nowymi piosenkami. Gdzie wobec tego można Was usłyszeć, która częstotliwość brzmi Dagadaną ?
Wspierają nas oddziały Polskiego Radia, Rozgłośnie Studenckie. Zachęcamy na głosowanie na DAGADANA na liście przebojów Programu Trzeciego.
Słyszałam, że z nagraniem płyty ”List do Ciebie” wiąże się jakaś nostalgiczna historia, którą chcielibyście przytoczyć…
Tak jest taka historia. Gdy nagrywaliśmy materiał do płyty, staraliśmy się poznać jak najbardziej postać Janusza. Czytaliśmy wspomnienia o nim w książce pt. „Nasz starszy brat”-napisaną przez braci Różewiczów, dzięki czemu uświadomiliśmy sobie, że kilka z tych wierszy, które nagraliśmy powstały bardzo niedaleko w koszarach wojskowych w Częstochowie, w których stacjonował Janusz. Ciekawym jest fakt, że jesteśmy młodymi ludźmi, którzy tworząc mają tyle samo lat co on, 70 lat później w tym samym miejscu powstaje płyta, która jest też jego autorstwa. To jest w tym wszystkim najwspanialsze.
[/columnize]