[columnize]
Małżeństwo to związek dwojga ludzi oparty na wzajemnym szacunku, zaufaniu, kompromisie. Przyszli małżonkowie zarzekają się, że będą kochać aż po grób, wspólnie wychowywać dzieci i nic ich nie rozdzieli. To na tyle bajki.
Dzisiaj przeczytałam co najmniej trzy niezgodne z teorią życia szczęśliwego historie. Jedna dotyczy Katie Price, która przysięgała już trzy razy i za każdym razem coś staje jej na drodze do spełnienia obietnicy. Pierwszy mąż został oddelegowany, drugi podobnie, trzeci natomiast- oddelegował się sam, choć w sposób niezbyt elegancki. Kieran Hayler potraktował swoją żonę w najgorszy możliwy sposób, który panią Price upokorzył i pozostawił w żalu z ich wspólną ciążą. Kolejne dziecko celebrytki, modelki, kobiety przedsiębiorczej, zamożnej , do tego powszechnie uznawanej za urodziwą- zostaje bez tatusia i mamusi w jednym domu. To będzie już piąte dziecko Katie Price. Należy w tym miejscu napomknąć, że mąż Katie z zawodu jest striptizerem. Zatem wierności aż po grób raczej nie należało się spodziewać. Kieran zdradzał Katie od ponad 7 miesięcy z jej najlepszą przyjaciółką, nomen omen świadkową ich ślubu- twierdzi modelka. Z teorią nie zgadza się jednak mąż wplątanej w aferę kochanki- twierdząc, że to był jedynie niewinny pocałunek pijacki a nie romans.Rozgrzesza w ten sposób także swoją żonę. Trzeba przyznać, że afera na miarę „Mody na Sukces”. Komedia pomyłek czy też dramat w w pięciu aktach, biorąc pod uwagę wplątane siłą rzeczy dzieci, trwa. Kto wie jaki będzie jego finał i czy poranione dzieci będą w stanie zbudować w miarę normalne relacje w przyszłości.
Takie natomiast mają szanse budować „dzieci” ze związku idealnego, który nie doczekał się finału przed ołtarzem ani nawet urzędem. Chodzi o pewnego gentlemana- Chrisa Seviera, który postanowił wystąpić o prawo do poślubienia swojego….komputera. Stwierdził, że skoro prawo do małżeństwa mają pary homoseksualne, on ma prawo do tworzenia związku z obiektem swoich uczuć, a dokładniej przekaźnikiem jego erotycznych fantazji. Mężczyzna twierdzi, że jest uzależniony od porno i czuje się dyskryminowany bo wybrał komputer jako obiekt swoich uczuć. Związek ma wszelkie przesłanki aby stać się idealnym, więc doprawdy nie rozumiem dlaczego odmówiono mu prawa do miłości wirtualnej i związku z procesorem, który może generować jedynie pozytywne wibracje.
Kolejna historia jest jak najbardziej przyziemna. Romantyczna para postanowiła powiedzieć sobie „tak” niczym Romeo i Julia. Szekspirowska para była równie młoda, pełna energii i nieobliczalna jak 18sto letnia Elisany da Cruz Silva i Francinaldo. Najwyższa brazylijska modelka wkrótce poślubi prawie o metr niższego partnera i do tego zapewnia, że natychmiast chce mieć z nim dziecko. Obydwoje deklarują, że różnica wzrostu im nie przeszkadza, a modelka nie ma nic przeciwko schylaniu się do pocałunków do poziomu narzeczonego. Parze niestety nie sprzyjają rodzice. Mimo to ta historia ma szansę na powodzenie i życzę parze, żeby wytrwali w swoim młodzieńczym zapale.
Zatem pozostaję dziś z pytaniem: czy tak naprawdę instytucja małżeństwa nie jest przereklamowana, warto czy nie warto przysięgać miłość aż po grób? Czy to w ogóle jeszcze jest możliwe w dzisiejszych czasach? Powyższe historie to tylko małżeńskie telegramy z jednego dnia. Statystycznie coraz więcej małżeństw się rozpada, kończy się rozwodem, a niektórzy z nas wciąż wierzą, że za kolejnym razem się uda.
[/columnize]