Woody Allen. (Jakikolwiek) tytuł. Wszystko, co pojawi się później jest już raczej dodatkiem, bo samo nazwisko autora jest najlepszą rekomendacją jakiegokolwiek jego filmu. Ten reżyser produkuje jedno dzieło rocznie praktycznie od 1969 roku. I to już jest imponujące. Wszystko, co wyszło spod jego kamery zawsze posiada liczne rzesze fanów i równie liczne wrogów, którzy nienawidzą jego stylu czy też specyficznego poczucia humoru, patrzenia na życie. Do tego należy jeszcze dorzucić jego dość kontrowersyjny życiorys.
Postanowiłam zacząć tę recenzję od sylwetki reżysera i to nie byle jakiego, bo dziś chodzić będzie przede wszystkim o osobę Woody Allena i jedno z jego dzieł, które mogłam zobaczyć na dużym ekranie i na scenie. Co prawda nie był to Nowy Jork i jeden z teatrów na Broadway’u, ale i tak zdecydowanie było warto.
Fabuła „Zagraj to jeszcze raz, Sam” sama w sobie jest wartą opowiedzenia historią, jednak zanim o tym… Początkowo była to jedna ze sztuk grana od 1969 roku na wspominanym Broadway’u, napisana właśnie przez samego Allena. Kilka lat później, bo w 1972 roku powstał wyjątkowy film z Allenem, ale i Diane Keaton w rolach głównych. Postać neurotycznego i nieszczęśliwie zakochanego maniaka i recenzenta filmowego – Allana Felixa okazała się na tyle interesująca, że inne teatry na całym świecie zapragnęły przybliżyć ją widzom. Ja dołączyłam do tego grona dopiero około miesiąc temu, gdy na deskach teatru 6. piętro w Warszawie wreszcie mogłam obejrzeć tę sztukę w reżyserii Eugeniusza Korina (jeden z fragmentów: http://m.youtube.com/watch?v=_g00llt6vE8).

Bardzo zależało mi właśnie na tej wersji, bo chciałam zobaczyć jak z główną rolą radzi sobie dziennikarz, prezenter i samozwańczo okrzyknięty królem TVN-u – Kuba Wojewódzki. Oprócz niego wspaniale poradzili sobie także Daniel Olbrychski, Michał Żebrowski, Anna Cieślak i Barbara Kurdej-Szatan, choć zamiast niej wolałabym zobaczyć Małgorzatę Sochę (ale urlop macierzyński – święta rzecz).

Stwierdzenie „Zagraj to jeszcze raz, Sam” jest tak naprawdę błędnym przetłumaczeniem cytatu „Zagraj to Sam” pochodzącego z jednej ze scen kultowego filmu „Casablanca” z Humphrey’em Bogartem i Ingrid Bergman w rolach głównych. Nasz bohater – Allan oglądając tę produkcję kolejny i kolejny raz pragnie być dokładnie taki jak Bogart – niezwykle męski, stanowczy, z odpowiednio zdystansowanym podejściem do kobiet. Allan sam w sobie jest raczej jego przeciwieństwem, tzn. nieporadnym hipochondrykiem, który nie bardzo radzi sobie ze swoim życiem uczuciowym. Z dnia na dzień, z prozaicznego powodu, zostawia go żona Nancy, którą cały czas strasznie kocha.
W próbie uporania się z zaistniałą sytuacją pomagają Allanowi jego przyjaciele – Dick i Linda Christie. On pracoholik, który bezustannie robi interesy i za każdym razem, gdy go widzimy dzwoni do firmy i podaje numer telefonu, pod jakim można go zastać. Ona jako żona Dicka jest dla niego bardzo tolerancyjna, w pełni mu oddana, mimo, że charakterem i całą sobą bardziej pasowałaby do Allana. Dodatkowo nasz główny bohater może także liczyć na wyimaginowanego mentora – Bogarta, który przez cały czas i z różnym skutkiem podpowiada mu jak ma się zachowywać w relacjach z płcią przeciwną.
Po tym krótkim opisie można liczyć na to, że absolutnie wszystko się może wydarzyć, a nawet więcej niż mogłybyśmy sobie wyobrazić… i faktycznie tak się dzieje. Co i jak – zobaczcie same, bo naprawdę warto! Jeśli zdecydujecie się na teatr akcja sztuki dziać się będzie we wspaniałym Nowym Jorku. Natomiast jeżeli wybierzecie wersję filmową towarzyszyć wam będą krajobrazy z San Francisco, ponieważ w momencie kręcenia filmu, trwały protesty na nowojorskich ulicach. Polecam jedno i drugie, a na przystawkę także wspaniałą „Casablancę”, żeby odpowiednio wprowadzić się w tamtejszą atmosferę.

Magdalena Smolarek