Reniferek- opowieść o stalkerce i jej ukochanym
Wyobraź sobie sytuację, że jesteś aspirującym do sławy facetem, przeciętnej urody, bez sześciopaku i jedziesz do Londynu szukać możliwości.
Historia oparta na…naciągniętych faktach
To pewnie początek historii wielu z Was, w tym bohatera filmu Richarda Gadda, który gra…siebie. Mianuje się Donny (tytułowy Reniferek) i mało tego, że mówi o sobie, to przedstawia podobno historię opartą na faktach. Przynajmniej tych widzianych z jego perspektywy. Komika ze Szkocji.
Serial to nietypowy. Najczęściej na Netflixie ciągną się tasiemce, które nas wciągają niczym narkotyk. I tak tracisz, godziny, dni i miesiące, powoli identyfikujesz się z bohaterami, przeżywasz ich życie jak swoje, śmiejesz się i płaczesz.
Stalking to nie problem marginesu
Ponad 2.5 mln. ludzi w samej Anglii i Walii padło ofiarą stalkingu w ostatnim roku. Też kiedyś zdarzyło mi się być ofiarą stalkera. Zatem temat niezwykle ciekawy,bo dotyczy milionów ludzi, choć jest inny, trudny, to zarazem wciągający.
Główny bohater to standuper. Nie bardzo jednak mu się wiedzie. Jego humor jest, mówiąc oględnie, dość ciężki, nawet jak na widownię brytyjską, która z zasady ma nieco inne postrzeganie rzeczywistości.
Początek relacji i uzależnienia
A oto scena pierwsza. Do baru, gdzie pracuje Donny wchodzi nagle pani, która jak rozumiem zamiary autora, ma być z tego gorszego sortu, przy tuszy, raczej mało urodziwa, do tego w stroju starszej pani. Jest smutna. Za to na zapytanie, kim jest, rozkręca się niczym papier toaletowy.
Wyuczony skrypt, prawniczka, finansowo ustawiona, mieszkania w najlepszych dzielnicach, tworzy obraz kobiety sukcesu, którą tak bardzo chciałaby być.
Swój status zresztą stara się podkreślić wiele razy, podpisując każdą wiadomość „wysłane z mojego Iphone’a”, jakby chciała zawsze postawić tą kropkę nad „i” utożsamiajac się z grupą eksluzywnych użytkowników znanej marki.
Ten jednak staje się nieco wątpliwy, kiedy każde niemal słowo przez nią napisane zawiera przynajmniej jeden błąd. W państwie brytyjskim misspelling jest przywilejem klas niższych, albowiem w dobrych szkołach od piątego roku życia do późnej dojrzałości wciąż stosuje się literowanie i jeśli ktoś na poziomie człeka dorosłego tego nie przyswoił, to głąb zapewne a nie prawnik z luksusowej dzielnicy.
Pech chce, że główny bohater podaje Marcie bezpłatną herbatę. I tak zaczyna się historia niecodziennego związku tych dwojga ludzi. Poranionych, niespełnionych, szukających potwierdzenia własnej wartości i własnej tożsamości. Przypadki prosto na kozetkę psychoterapeuty.
Swoją drogą rola, w którą wciela się Jessica Gunning jest neizwykle odważna. Jako niezbyt jeszcze dobrze znana aktorka podejmuje rękawicę z podłogi i odgrywa rolę stalkerki doskonale. Choć ma na koncie kilkanaście ról filmowych, teatralnych czy telewizyjnych, na pewno będzie kojarzona w dużej mierze z tym przebojem Netflixa, a jak wiemy w tym świecie metkę trudno odczepić.
Niska samoocena rodzi kłopoty
Donny ma problem nie tylko z brakiem popularności jako komik, ale także z odnalezieniem swojej seksualnej tożsamości. W procesie dążenia do sławy na „skróty” poznaje agenta, który pod wpływem środków odurzających go wykorzystuje seksualnie. Na początku w bohaterze rodzi się bunt, niezgoda, ale nie ucieka. Poddaje się i w sposób obrzydliwy pnie się po szczeblach kariery.
W całym tym procesie stalkerka Marta wciąż za nim chodzi. Pojawia się na występach, kontaktuje się z rodzicami, pisze, grozi. Jednak jest jedyna stałą w życiu bohatera, swoistym uzależnieniem, jednym z kilku, z powodu których bohater zdaje się mieć problemy. Donny dość szybko orientuje się, że ma do czynienia ze stalkerką, która już była za owe czyny karana. Jednak wchodzi w ten toksyczny związek jak w masło. Może dlatego policja u nie wierzy? Bo gdzieś w pokładach mózgowych zwojów zwanych nieuświadomioną potrzebą Donny Marty potrzebuje jak tlenu i bawi się z nią grę „przyciąganie, odpychanie” niczym rasowy narcyz.
Trauma pokoleniowa?
W wyniku śledztwa Marty okazuje się, że życie Donny’ego całkiem jest rozwiązłe, i tą wiadomość chce przekazać jego rodzicom. Na co bohater reaguje dość rozsądnie i udaje się na poważną rozmowę właśnie z nimi. Okazuje się, że nie tylko on był ofiarą gwałtu, ale wysłuchuje historii ojca, który był wykorzystywany przez lokalnego księdza jako chłopiec. Takie drugie dno. Trauma pokoleniowa. Jak go zwał, tak go zwał.
Jednak historia kołem się toczy a ojciec na odchodne rzuca (pewnie w ramach pocieszenia) „czy to czyni mnie gorszym mężczyzną?”.
Związek- czy może być bardziej skomplikowany?
Donny po wyrwaniu się ze szpon agenta gwałciciela, buduje związek z…transseksualistką. Piękną kobietą, którą nazywa Teri. Związek z nią jednak się rozpada, pomimo, że bohaterka jest terapeutką i właśnie w pokoju zwierzeń się poznają. Gazety poświęcają związkowi więcej miejsca niż sam serial. Niech będzie, że temat przełomowy, niecodzienny, a do tego naprawdę świetnie grająca aktorka Nava Mau z Mexico City. Uznajmy, że wątek ciekawy, bo wtrąca życie z nieco innej perspektywy, osoby transpłciowej, jakby to miało dla kogoś większe znaczenie.
Post analiza związku
Ostatecznie stalkerka zostaje aresztowana. Jednak to nie koniec historii. Donny z ponad przeciętną tendencją do uzależnień, odsłuchuje każde z tysięcy nagrań, czyta każde słowo Marty, jakby chciał zrozumieć co się w niej działo.
W rzeczywistości lektura ta zajmuje mu zapewne dobre kilka miesięcy, bo jak głosi wieś gminna, stalkerka wysłała mu ponad 41 tysięcy maili, 350 godzin nagrań, 744 twitty, 46 wiadomości na Facebooku i 106 listów. Trzeba przyznać- kreatywna!
Marta same zło?
Szczerze mówiąc po obejrzeniu całości muszę przyznać, że straciłam dobre kilka godzin z życia. Serial dla 45 letniej kobiety, która już zachwyca się tylko zjawiskami miłymi i radosnymi, jest po prostu za ciężkim kalibrem. To jednak moja opinia, w której lojalnie uprzedzam jestem w mniejszości. Chwilami miałam odruchy wymiotne i bynajmniej nie były one związane ze stalkerką.
Ta wydała mi się raczej pogubioną, zakochaną bez pamięci dziewczyną, która dostała nieco uwagi i rozkwitła. Bohater, autor, gwiazdor wydał mi się wyjątkowo nieprzyjemny, pod każym względem. Poczynając od samego konceptu, próby ośmieszenia kogoś, z kim łączy (ła) go więź to kiepska strategia . Ponadto z narracji wyłania się zwykły psychologiczny brutal i Piotruś Pan zarazem. Nie powiem, że zaslużył na wszystko, co go spotkało, bo nie ma takiej winy, żeby kara mogła by być aż tak okrutna.
Piekło na ziemi- stalking, agresja, ryzykowne zachowania seksualne, uzależnienia, dążenie do sławy za wszelką cenę
Nie popieram takich zachowań, ale wybaczcie sceny regularnych gwałtów mężczyzny na mężczyźnie było tak obrzydliwe i złe do szpiku kości, że historia stalkerki przy tym to Pikuś. Ten wątek jednak wydaje się tu kluczowy. To on czyni z Donny’ego zagubionego w swojej seksualności faceta, który i tak był słabiutki jak witeczka wiosenna, która wpadła w tornado. A tu adoracja, niczym najświętszego sakramentu ze strony, jakby nie patrzeć zapatrzonej w niego kobiety!
Każdy przemocowiec był kiedyś ofiarą
Każdy przemocowiec kiedyś był ofiarą- tak zdaje się brzmieć morał tej historii. Co jednak stało się z Martą, tego już się nie dowiadujemy, dlatego serial trafi na wiarygodności w jednoznacznej ocenie. Oczyma wyobraźni widzę drugą część stalkerskiej sagi. Tym bardziej, że teraz wiele pan powstało niczym grzyby po deszczu i mówi, że jest serialową Martą. Jeśli nie nią samą, to aspirantką do tej roli. Szkoła stalkerek? Zachwyt złem? Jeśli powstanie druga część, to wolałabym, żeby jednak była fikcją.
Być może to Ty, Twoja koleżanka, sąsiadka, a może kolega z pracy. Zwracajcie uwagę na takie zachowania i ostrzegajcie innych. Zarówno, kiedy ktos obsesyjnie skupia swoją uwagę na innych, jak i tych, o których uwagę zabiegają.
W razie czego, jeśli jesteś w UK pomoc znajdziesz tu: National Stalking Helpline
Join
Work With Me
0 Comments