Wczoraj był Dzień Mężczyzny. Co prawda nasze, polskie święto, ale jednak okazja warta zauważenia. Sprowokowało mnie do myślenia, kim tak naprawdę jest ten współczesny mężczyzna. Zadałam więc pytanie im właśnie. W końcu najlepiej czerpać wiedzę u źródła.
Zaprosiłam do rozmowy kilku panów z różnych środowisk. Z zamiarem znalezienia wspólnego mianownika, zapytałam, „czym jest dla nich męskość i jaki jest współczesny mężczyzna?”.
Męskość- czy to brzmi dumnie?
„Dziś niejeden mężczyzna czuje się rano kobietą, wieczorem zaś mężczyzną, a jeśli tak wygodnie lub jest taka potrzeba, to innego dnia zupełnie „kimś” innym.” – mówi Tomasz, polonijny działacz, patriota, z wykształcenia prawnik, wolontariusz Czerwonego Krzyża.
„Wciąż przypisuję się ją tylko samcom alfa, a homoseksualnych mężczyzn w związkach pyta, który jest mężem, a który żoną, zapominając o tym, że to podział na role przyjęty w związkach hetero normatywnych. W związkach dwóch mężczyzn – obaj są mężami i nie urąga to w żaden sposób ich męskości. Podoba mi się łamanie stereotypów przez Harrego Stylesa. Zakłada to, co uważa za stosowne. Bo przepraszam bardzo, ale od kiedy kawałek szmaty, który ubieramy ma płeć? Męskość to otwarty umysł, wolność, równouprawnienie płci, a nie jebana jaskinia.” – dodaje Bartek Fetysz, felietonista, autor książek, utworów muzycznych, influencer, zastępca Naczelnej w magazynie Lejdiz.
No właśnie, czy w czasach, gdy niektóre kraje mówią o rozróżnieniu na ponad 100 tożsamości płciowych, możemy mówić o wzorze na „współczesnego mężczyznę”? Czy da się znaleźć wspólny mianownik dla tych, którzy czują, że jednak pierwiastek yang jest u nich dominujący? Co się zmieniło, a może wartości męskie są ponadczasowe?
Nikodem aka Rock Daddy, influencer, autor książek, podcaster, tata autystycznego synka, sam także zdiagnozowany ze spektrum w wieku dorosłym, mówi: „W dzisiejszych czasach, kiedy mamy wolność, jesteśmy otwarci, mężczyzna nie musi już pełnić roli bread winnera. Nie musi bronić kobiety przed tygrysem czy chodzić na łowy. Dlatego jest szansa, że poczucie bycia mężczyzną się też zmieniło i jest kryzys”.
Nikodem jako tata dziecka z niepełnosprawnością propaguje ideę zaangażowanego tacierzyństwa. Ojców wspiera nie tylko słowem pisanym, ale także w praktyce w szkockich organizacjach pomocowych. Z wyglądu przypomina bardzo męskiego samca alfa. Jednak w jego wnętrzu kryje się mentalny chochlik, który sprawia, że cierpi czasami z powodu obniżonego nastroju. Ostatnio przyznaje, że rozstał się z social mediami, żeby zająć się realnym życiem. Nie siedzi jednak na siłowni, aby zbudować rzeźbę i częstować świat testosteronem, nie zalewa robaka whisky, ani nie wdaje się w pubowe pojedynki na ilość wypitych kufli piwska.
„Nie ma potrzeby, żeby każdy był mięśniakiem” – mówi.
„Są też mężczyźni fizycznie wątli, ale doskonale się spełniają mentalnie, są naukowcami, odkrywają świat i to nie umniejsza ich męskości. Z okazji Dnia Chłopaka dodam, że mnóstwo mężczyzn przeżywa kryzys, bo nie czują się męscy, silni, żeby wpasować się w wizerunek macho. Ja np. uważam, że jestem super facetem, ale jestem bardzo wrażliwy, nie jestem macho i to jest dla mnie najważniejsze, żeby być sobą.”
Czy w takim razie możemy mówić o kryzysie męskości, jak wspomina Nikodem?
Kryzys męskości czy zmiana definicji
„Ta męskość, o którą pytasz jest tylko na okładkach magazynów. Reszta to szrot zmęczony rzeczywistością – oczywiście nie stawiam tutaj największego kwantyfikatora „wszyscy”. – mówi Damian, były redaktor, z wykształcenia filozof, dziś doradca ubezpieczeniowy.
„Antyszczepionkowcy, płaskoziemcy, spiskowcy, antysemici, homofoby, rasiści, ksenofoby, nie chcą jeść robaków, a jeśli już to koniecznie muszą zapłacić gotówką, wiadomo kolejny spisek. Trzeba się jakoś dowartościować. Druga część mężczyzn (badania są na to) – im większy samochód tym lepsze samopoczucie, wiadomo. Potem cała masa nieudaczników też niedowartościowanych, następnie całkiem spora grupa po 40 z kryzysem. I jakiś tam procent mężczyzn spełnionych z żoną i 3-ma kochankami, samochodami, firmami.” – dodaje.
„Powodów kryzysów cała masa, ale fakt, że kobiety też na to mają wpływ” – mówi Damian.
Wtóruje mu Tomasz, który dodaje, że: „Męska tożsamość nie jest w stanie w pełni się realizować we współczesnych, cholernie trudnych warunkach. Jednym z prostych przykładów jest fakt, iż kobiety coraz silniej wchodzą w obszary dotychczas zarezerwowane dla mężczyzn. Z dumą obserwuję, że kobiety same zarabiają na siebie, ale też dlatego, że coraz trudniej jest utrzymać rodzinę z jednej pensji, kobiety osiągają znacznie więcej niż kiedyś w życiu, etc., a co za tym idzie coraz mniej potrzebna jest nam „chłopom” siła fizyczna.”
Zapytany o przyczyny kryzysów, Tomasz dodaje: „Dlatego tak, jak Damian wspomniał, spora część z nas postanawia, że jeśli nie może realizować męskiego wzorca w całości, to nie ma sensu realizować go połowicznie i zwyczajnie to mają w…. Powoduje to, że całkowicie się poddają, są leniwi, nie mają ambicji, celów, motywacji, ochoty, itd.”
Biorąc pod uwagę wzorce, które znamy z dzieciństwa, ojców, którzy byli zazwyczaj nieobecni i ich ojców, których świadomej obecności dzieci nie uświadczyły już wcale, trudno jest mówić o facetach, którzy mieli dobry start. Zazwyczaj jako kobiety oczekujemy od nich wsparcia, bycia zaradnym, ale jednocześnie zgadującym nasze życzenia wesołym księciem. Wyobrażam sobie, że takie oczekiwania muszą być dla mężczyzn frustrujące. Bo jak wykonać zadanie, jeśli nikt wcześniej nie pokazał w jaki sposób? Jak zdać egzamin, jak nie znamy podstaw? To jakby poprosić kierowcę, który po raz pierwszy trzyma w ręku kierownicę, żeby wygrał wyścig Formuły 1.
W poszukiwaniu wspólnego mianownika
Zapytany o męskość Marcin, który pomaga ofiarom i sprawcom przemocy, psychoterapeuta, działacz na rzecz polskiej społeczności w UK, odpowiada:
„Im dłużej żyję, tym trudniej mi być facetem w dzisiejszym świecie. Nie spłodziłem syna (mam trzy córki), nie zbudowałem domu (nie stać mnie na kredyt), ani nie zasadziłem drzewa…No może bukszpan i pomidory, które w angielskim lecie nigdy nie dojrzały. Trudno mi być facetem w świecie skostniałego patriarchatu, który goni kobiety do garów i podnosi mi się ciśnienie, gdy słyszę feministki krzyczące o równouprawnieniu, bo do pisuaru jakoś nie chcą sikać. Nigdy nikomu nie dałem w mordę ani nikt mnie. Nie lubię rywalizować, a dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę jest dla mnie bez sensu. Trudno mi stanąć po stronie samców alfa ze sportową bryką i trzecią kochanką w tym sezonie. Trudno mi też maszerować z różańcem w ręku i być wojownikiem Maryi”.
Marcin również wspomina, podobnie jak Nikodem o tym, że ważną wartością dla niego jest bycie sobą. Choć w wypowiedzi kryje się rys oczekiwań, które wobec niego miał świat, może rodzice, dziadkowie, otoczenie, to przyznaje, że najlepiej się czuje tam, gdzie czuje się potrzebny, gdzie może wykonywać czynności, które lubi i być z ludźmi, których kocha.
„Mam swoje miejsce, do którego lubię się schować. Tam, gdzie wita mnie pies, w domu z councilu i na wejście kradnie mi buta i chce, żeby go gonić. Lubię wracać tam, gdzie dzieci chcą ze mną rozmawiać, a żona od czasu do czasu upomni się o zaległą randkę. Lubię wracać tam, gdzie z usterkami muszę zmierzyć się sam, bo nie mam kasy na handymana za tysiące funtów. Lubię wracać tam, gdzie mogę pomóc sąsiadowi lub znajomym przewieźć lodówkę. Lubię wracać tam, gdzie pachnie karkówka z grilla i skoszona trawa. Lubię wracać tam, gdzie mam w nosie to, że ktoś ma mnie za „Janusza” bo lubię kiełbasę i piwo. Lubię siedzieć ze szwagrem do trzeciej nad ranem i popijając samogon nic nie mówić rozumiejąc się bez słów. Lubię rześkość poranka i weekend bez kaca. Lubię mój mały męski świat, w którym według światowych standardów jestem „przegrywem”. Lubię, bo jest w nim miejsce na zapach potu i perfum, szorstkie od pracy dłonie i miękkość z flaneli koszuli. Lubię wracać tam, gdzie mogę być sobą.”
Przyznaje, że zebranie cech wspólnych współczesnego mężczyzny to zadanie karkołomne. Nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy w stanie tego dokonać. Jednak większość panów przyznaje, że są pewne cechy, które określają dziś męstwo.
„Męskość to bycie odpowiedzialnym za swoje słowa i czyny. Dla każdego męstwo oznacza coś innego Dla jednych to siła fizyczna dla innych inteligencja” – mówi Artur Makselon, kucharz z Wysp, autor przepisów Lejdiz Magazine.
Fetysz dodaje: „Czym jest dla mnie męskość? Odejściem od ram i patriarchalnego pierdolenia o tym, że miejsce kobiety jest w kuchni, a facet musi zasadzić drzewo, zbudować dom i spłodzić drużynę dzieci, które potem kobieta będzie wychowywać. Nienawidzę słowa „męskość”.
„Prawdziwy mężczyzna, tak doceniony przez Artura Rubinsteina, „nie odpuszcza”. To znaczy, że mężczyzna jest konsekwentny, wierny własnemu słowu i własnym wartościom. Jest uprzejmy, odpowiedzialny za innych, posiada władzę (będąc głową rodziny), nienaganne maniery, jest szlachetny, o wysokiej kulturze osobistej, szarmancki. Bycie dżentelmenem jest również postrzegane jako bardzo męskie i dla mężczyzny to coś więcej niż tylko dobre maniery. Na mężczyźnie można polegać. Myślę, że konsekwencja i pewna stałość są jednymi z istotniejszych wyróżników męskości w kręgu kultury i cywilizacji. A jest ona szczególnie istotna, gdy naraża mężczyznę na niedogodności, zagrożenia i straty.” – podsumowuje Tomasz.
Męskie granie- czas na podsumowanie
Chcesz mieć mętlik w głowie? Pogadaj z facetami 😊 Właśnie odkryłam, dlaczego dziś celebrujemy święto aż 40 męczenników z Kapadocji. Co facet, to inne zdanie. Ilu mężczyzn, tyle pomysłów na męskość. Co jednak rzuciło mi się w oczy, to zgodność, że widzą siłę kobiet, która zapanowała w świecie i ochoczo się jej poddają. Nie boją się okazywać uczuć, łagodnieją. Nie w głowie im już polowania, a raczej stabilizacja. Lubią czuć swoją wyjątkowość, a zarazem władzę. I choć za męskie uważają bycie szarmanckim i władczym, to nieobce im są pieluchy czy wychowywanie dzieci. Niestety wraz z obnażoną wrażliwością przychodzą problemy i tu panowie, niemal zgodnym chórem, śpiewają o kryzysie męskości. Po licznych z nimi rozmowach śmiem jednak twierdzić, że to nie męskość chyli się ku kryzysowi, a patriarchat i stary świat, w którym nie było miejsca na bycie sobą, a jedynie na wyuczone role. Dodać by wypadało, że całe szczęście. Może wreszcie zaczniemy po prostu żyć w pełnej symbiozie i zgodzie ze sobą. Zatem drodzy panowie, wyzbądźcie się poczucia winy, że nie macie domów, drzew i synów. Pozwólcie swoim kobietom rozkwitać i bądźcie sobą. Tego Wam życzę z całego serca z okazji i bez okazji.
Related Articles
Related
Dzień matki- czego potrzebujesz dziś, droga mamo?
Hej Mamo, mamo realna, nie ta ze snów! Widzę Cię. Obecnie jestem mamą nastolatków i całkiem dorosłej córki. Nie dostałam dziś laurki. Nawet wiechcia, ani czekoladki. Za to dostałam piękną różę od knajpy. Taki miły gest chyba na pocieszenie dla tych, o których świat...
Reniferek- opowieść o stalkerce i jej ukochanym
Wyobraź sobie sytuację, że jesteś aspirującym do sławy facetem, przeciętnej urody, bez sześciopaku i jedziesz do Londynu szukać możliwości. Historia oparta na...naciągniętych faktach To pewnie początek historii wielu z Was, w tym bohatera filmu Richarda Gadda, który...
Pożal się Boże! Felieton Bartka Fetysza
Zauważam niepokojący schemat zachowań wśród kobiet. Wychowane w patriarchalnym świecie, zamiast w innych widzieć siostry, widzą konkurentki. Zazdroszczą im wersji, którymi same nie są. Szczególnie, kiedy tamte nie żyją pod tym samym kloszem, pod którymi je zamknięto....