Nie, nie będę dziś udawała, że znam się na piłce nożnej bo tak wypada. Szczerze mówiąc nie ma o niej pojęcia tak samo jak wczoraj. Jednak uległam owczemu pędowi i mecz Polska- Portugalia obejrzałam. W dodatku sprawiło mi to dużą przyjemność. Ach co to był za mecz! Ronaldo jak z obrazka, Lewandowski- cud nad Wisłą, piękni panowie, zielona murawa, biała piłka i mało elastyczna bramka. Testosteron wylewał się uszami zawodników, którzy dynamicznie poprowadzili nas na wyżyny męskiej rozrywki. Ileż małżeństw przeżyje drugą młodość jak kobiety zaczną wreszcie rozumieć co jest tak fascynującego w bieganiu za piłką po zielonej trawce. Te faule, te ataki, obrona, bramkarz w locie przechwytujący piłkę…Ach!

Trzeba przyznać, że polska drużyna dała z siebie wiele (jeśli nie wszystko?). Gra była dynamiczna i na poziomie w przeciwieństwie do poprzednich meczy, podczas których ja laik miałam wrażenie, że panowie się przechadzają zamiast wziąć sprawy w swoje ręce.

Chłopaki nie płaczą? A jednak! Płakał i Lewandowski, i Błaszczykowski, a nawet Fabiański. Płakali bo było tak blisko, tylko jeden karniak zadecydował o wygranej Portugalii. Ot łut szczęścia. Do tłumu rozżalonych na pewno dołączył niejeden widz. Choć płakać nie ma po czym. Polacy po 30 latach pokazali klasę, grali najlepiej jak potrafili z bardzo silnymi rywalami. Oglądanie tego meczu nie kuło w oczy, najlepsza polska drużyna od lat wywiązała się z zadania doskonale. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do nich. W drugiej Portugalczycy nabrali jednak południowego wigoru i zaczęła się prawdziwa walka. Niesamowite jest to jak faceci reagują na zagrożenie. Budzi się w nich samczy zew, zwierzę zdolne do każdej niemal sztuczki, żeby osiągnąć cel. Jednocześnie nie można odmówić zawodnikom po obydwu stronach świetnej kondycji i gry fair play. Nie widać było między nimi nienawiści, a zdrowy duch rywalizacji, przepraszanie na faulowanie, podnoszenie powalonego przeciwnika z murawy. Prawdziwy duch wspólnej Europy.

Jak donosi prasa duch zdrowej rywalizacji przeniósł się poza trybuny i Ronaldo uściskał Lewandowskiego na pożegnanie. Dla większości Polaków, droga drużyno, jesteście bohaterami, doprowadziliście Polskę najdalej w mistrzostwach jak tylko mogliście. Dziękujemy za każdego gola, skuteczną obronę (co za bramkarz z tego Fabiańskiego!), za uczciwą i piękną grę. Doceniamy każdą waszą ranę i siniaka, godziny treningów i poświęcenie życia osobistego. Sprawiliście, że dziś znowu możemy chodzić z podniesioną głową, a świat uczy się wymawiać polskie nazwiska. Połączyliście rodziny, które z fascynacją i nieukrywaną przyjemnością zasiadają wspólnie i przeżywają emocje. Dziękujemy Wam i czekamy z niecierpliwością na kolejne Wasze sukcesy bo przecież do nich właśnie jesteście stworzeni!