Dagmara Chmielewska to postać znana większość polonii w Wielkiej Brytanii. Jeśli nie ona sama, to na pewno głośno jest o jej działalności. Organizuje co roku londyńską akcję na rzecz wspomagania Wielkiej Orkiestry Świętecznej Pomocy, zaprosiła do Wielkiej Brytanii Łukasza Jakóbiaka i Mateusza Grzesiaka, prowadzi eventy, udziela porad biznesowych. Niesamowicie pogodna, charakterystyczna kobieta, która świetnie radzi sobie z promowaniem wizerunku przedsiębiorczej Polki.  Człowiek orkiestra. Opowiada dziś o kulisach swojej działalności, roli mamy w życiu dziecka, o księciu z bajki, z którym dzieli życie i planach promocji marka „Polska” w świecie.

Rozmawia: Gosia Szwed

11134208_10205354781163254_1434455463_n 2

Zdjęcie: Paweł Fesyk

Witam Cię Dagmaro, trudno było Ci się pożegnać z Polską?

Podróżuję od najmłodszych lat. Od 19 roku życia przynajmniej 3 miesiące mieszkałam za granicą i wracałam do Polski na studia, zorganizować kilka wydarzeń i jechałam dalej. Pracowałam w Grecji, Szwajcarii, Irlandii i Anglii. Dlatego tez walizka, bilet lotniczy i życie poza granicami były dla mnie normalnością. Nigdy nie żegnałam się z Polską, ponieważ nigdy nie traktowałam tego jako opuszczenia kraju. Raczej jako misjęJ Jestem bardzo często w Polsce- raz, czasem dwa razy w miesiącu więc idealnie wiem jakie zachodzą zmiany na drogach, w miastach i w mentalności ludzkiej. Zawsze wyjeżdżam z  Polski wiedząc, że wrócę za kilka tygodni. Wiec nie ma się z czym żegnać. Świat dziś jest bardzo mały 🙂

Trafiłaś do Londynu jako studentka polonistyki i co sprawiło, że właśnie to miasto wybrałaś na swoją przystań życiową?

Pierwszy raz trafiłam do Londynu jako 21 letnia studentka. Pracowałam w wypożyczalni samochodów w największej firmie na świecie, na lotnisku Heathrow. Pracowałam w dziale obsługi klienta. Później pracowałam w tej samej branży w innych krajach. Choć to zawsze było międzynarodowe środowisko w Londynie czułam się po prostu jako Dagmara Chmielewska. Tu nie byłam Polką, obywatelką ze wschodu, katoliczką, człowiekiem z przekonaniami. Tu byłam sobą.

Budowałam opinie tylko na podstawie mojej ciężkiej pracy, otwartości na ludzi i zainteresowaniem kulturą i życiem innych. Z dumą oczywiście mówiłam o naszym kraju, organizowałam wycieczki firmowe do Krakowa i okolic. Tak przekonywałam innych ludzi do siebie i tego skąd pochodzę. Jednocześnie w Londynie oceniano mnie za wartości jakie reprezentuję, a nie za to z jakiego kraju czy rodziny  pochodzę. Anglicy okazali się moimi przyjaciółmi. Stąd Anglia stała mi się bardzo bliska. Tu nauczyłam się maksymalnej tolerancji oraz życzliwości dla drugiego człowieka, nauczyłam się typowego angielskiego modelu biznesowego i partnerstwa współpracowników. Polskie korzenie wyposażyły mnie w zaangażowanie w to co tworzę, oraz ogromną pracowitość. Myślę, że połączenie cech dwóch narodów wychodzi korzystnie:-)

Na Twoje życie bardzo wpłynęła mama. Na pewno masz gdzieś w głowie obraz idealnej matki, jaka zatem powinna być, realizować się zawodowo, czy przez pierwsze lata zajmować się jedynie dziećmi?

Moja mama jest dla mnie największym autorytetem i przewodnikiem. Jeśli sama bym została matką z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że chciałabym być jej kopią. To ona nauczyła mnie jaką być mamą, ale też czego wymaga się od córki. Mój związek z mamą zawsze oparty był na bezgranicznej przyjaźni i zaufaniu. Stąd uważam, że mama to kobieta przedsiębiorcza. Absolutnie świadoma swoich wartości i potrzeb. Odpowiedzialna za siebie i otoczenie, ale zawsze niezależna. Mama potrafi podzielić swój czas na 100% zaangażowanie w rolach, w których występuje: mama, przyjaciółka, kobieta, pasjonatka, człowiek robiący karierę. Pamięta, że na wszystko można znaleźć czas. Mama to przede wszystkim przewodnik. Rodzi dziecko nie po to by zrealizować swój instynkt macierzyński, ale po to by być nauczycielem. Nauczyć jak rozmawiać z ludźmi, być odpowiedzialnym za wszystko co się mówi i robi,  jak rozwijać swoje pasje, uczyć radzić sobie w trudnych sytuacjach i dać odejść dziecku, kiedy jest na to gotowe. Mama to taka osoba, która przygotowuje menu podczas dzieciństwa pociechy, z którego dziecko jako osoba dorosła może wybierać odpowiednie potrawy, zależnie od potrzeby i ochoty 🙂

 

Wracając do pierwszych dni w UK…w jaki sposób udało Ci się znaleźć pierwszą pracę i jak to właśnie zajęcie wpłynęło na późniejsze Twoje decyzje o organizacji eventów i pracy charytatywnej?

Pierwszy raz przyjechałam do Londynu w 2004 roku. Zaprosił mnie mój przyjaciel z dzieciństwa. To on zagwarantował mi pracę i mieszkanie. On był moim pierwszym przewodnikiem po Londynie.  Zdobyłam doświadczenie w branży motoryzacyjnej, które przeniosłam później na inne kraje. Z odpowiednimi referencjami mogłam zdobyć zajęcie po prostu wszędzie. W każdej firmie pracowałam z dużym zaangażowaniem. Uczyłam się marek aut, rodzajów silników, oraz  historii firm produkujących samochody. Muszę dodać, że na początku nie wiedziałam nawet czym się rożni kołpak od alu felgi :-), ale chciałam dorównać mężczyznom, z którymi pracowałam. Udało się.

Dlatego jak skończyłam studia i wydarzyło się kilka innych rzeczy po drodze, zdecydowałam się wrócić do Wielkiej Brytanii. Rozpoczęłam od razu pracę w firmie, w której byłam w 2004 roku na biurowym stanowisku. Była to bardzo dobrze płatna praca z ogromną ilością czasu wolnego i niesamowitymi kontaktami  w międzynarodowym środowisku. Nie lubię marnować czasu więc jak tylko uporządkowałam sobie zwykle życiowe sprawy: pierwsze mieszkanie, samochód itp. mogłam się poświęcić pasji. Moim hobby zawsze było organizowanie akcji społecznych. Stąd w wolnych chwilach zaczęłam planować nowe, bardziej atrakcyjne zajęcia niż motoryzacja 🙂  Zarząd firmy okazał się również bardzo mocno przychylny wszystkim akcjom, które zaczęłam organizować. Z ogromnym entuzjazmem przyjął nawet moja propozycje organizacji wycieczki do Polski dla zespołów pracowników naszej firmy. Zabrałam ze sobą prawie 20 osób do kraju nad Wisłą. Po poznaniu naszej obsługi klienta, naszego jedzenia oraz wartości kulturowych, w naszej firmie Polacy do dziś traktowani są z największym szacunkiem.

11090867_10205354776483137_1071898892_o

Zdjecie: Paweł Fesyk

Zawsze byłaś społecznicą?

Tak. Zaczęłam swoją przygodę jak miałam 7 lat. Mój partner często powtarza, abym podawała publicznie, że mniej, ponieważ ludzie mogą nie uwierzyć 🙂 Jednak tak było i wszystko mam udokumentowane na papierze 🙂

W wielu wywiadach podkreślasz, że starasz się kreować pozytywny wizerunek Polski. Jakbyś dostała czarodziejską różdżkę i wymazała wszystkie stereotypy na temat Polski i Polaków, jak opisałabyś nas innym, co nas wyróżnia?

My mamy pozytywny obraz. Ja tylko to udowadniam zapraszając ciekawe osoby i robiąc pozytywne akcje.

Uważam, ze magiczna różdżka przydałaby się tylko i wyłącznie Polakom. Uważam, że sami tworzymy o sobie mity: mit o dyskryminacji, mit pijaka, mit złodzieja. Anglik i każdy inny obcokrajowiec nie wiedział nic o nas złego dopóki sami nie powiedzieliśmy mu, że mamy wady. Niech ktoś mi pokaże naród , w którym nie pije się alkoholu, wszyscy są nieskazitelnie uczciwi i nie ma żartu o innym narodzie. Dlatego pogódźmy się, ze wśród nas są rożni ludzie.

Bardzo bym chciała by dzięki tej różdżce Polacy zaczęli wzajemnie się wspierać, doceniać swój potencjał, pracowitość i niesamowite poczucie humoru. Chciałabym abyśmy byli waleczni i gotowi do dialogu, abyśmy byli otwarci na uczenie się języków i wykorzystywali to w kontaktach międzynarodowych. Byśmy więcej dawali od siebie, a nie wymagali od innych. Byśmy zamienili złe rzeczy w dobre- alkoholizm w dumę z posiadania najdroższej wódki świata, dyskryminacje- w dumę, ze mamy najlepsze firmy budowlane i hydrauliczne na świecie, a Polki są najpiękniejszymi kobietami uniwersum ;-), kradzież- w spryt i niesamowitą przedsiębiorczość.

Bądźmy dumnie i chwalmy się polskim produktami, kraina geograficzną, oraz potencjałem kulinarnym 🙂

 

Czy w działalności charytatywnej spotykasz wielu mężczyzn czy pomaganie innym to zdecydowanie kobieca cecha?

W moim działaniu nie robi wielkiej różnicy pomiędzy mężczyzną a kobietą. Raczej ważne są dla mnie cechy charakteru człowieka. Pracuję z obydwoma płciami i w każdej widzę identyczne zaangażowanie. Czasem tylko wykonywane prace są nieco inne, ale to jest bardzo naturalny podział. Nie mogę podać procentowej ilości mężczyzn i kobiet gotowych pomóc. Nie mogę nikogo wyróżnić, ani zdyskredytować.

Realizujesz nowy projekt dotyczący wizerunku Polski. Opowiedz nam o tym…

Prowadzę stowarzyszenie Hurricane of Hearts. Nazwa pochodzi od samolotów Hawker Huricane, którymi latali polscy piloci w bitwie o Wielką Brytanię. Na cześć pilotów w 2013 roku zrobiliśmy 40m2 flagę w kształcie szachownicy- symbol lotnictwa polskiego i rozłożyliśmy ja podczas meczu Anglia – Polska na Wembley. O tej akcji mówiło większość mediów, a Ministerstwo Spraw Zagranicznych wprowadziło broszki w kształcie flagi, które dziś noszone są przez dyplomacje. By móc kontynuować tradycje pamięci o Dywizjonie 303, zaangażowałam się z przyjaciółmi w produkcję filmu Dywizjon 303. Pracujemy głównie z Film Media. Na tym etapie głównie szukamy kontaktów z brytyjskimi instytucjami, historykami, dziennikarzami, aktorami, którzy mogą ocenić nasz scenariusz. Sprawdzić jego treść pod względem historycznym. Szukamy również funduszy na film. Niedługo zacznie się kolejny etap, ale będę opowiadać następnym razem. Dla mnie osobiście ten film jest ogromnym pomostem między nami a Brytyjczykami. Zależy mi byśmy pokazali bardzo wartościową część historii oraz nasz wpływ na losy świata. Dla Polonii jest to o tyle ważne, że większość z nas zostanie w Anglii na zawsze. Warto wstać rano i czuć się dumnym, z tego, że to właśnie my mieliśmy wpływ na to, że budzimy się w kraju pokoju i rozwoju.

Nadałam patrona naszemu stowarzyszeniu. Jest nim King Kong, który ma również bezpośredni związek z Dywizjonem 303. Merian Cooper- reżyser filmu tworzył bohaterski Dywizjon i na cześć bohatera jego filmu postanowiliśmy Goryla ustanowić naszym patronemJ Może w ten dość oryginalny sposób będziemy tez budować relacje między Polską a USA?

Co roku organizujesz londyński sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak zmieniło się postrzeganie fundacji po skandalu z Jurkiem Owsiakiem?

Uważam, że to co się dzieje ma zawsze jakiś cel. W przypadku Londynu osoby, które wierzą, że ta idea ma sens w ubiegłym roku kolejny raz biliśmy rekord za rekordem:

Zebraliśmy 31 tys. funtów, czyli o 4 tysiące więcej niż w 2014 roku.

217 wolontariuszy, czyli o 67 osób więcej niż w roku ubiegłym.

3600 uczestników w ciągu dwóch dni, czyli o 700 osób więcej niż w roku ubiegłym.

41 artystów z Polski ,czyli o 21 osób więcej niż w 2014 roku

49 osób specjalnie przyjezdnych na londyński Finał WOŚP- to o 33 osoby więcej niż wcześniej.

Uważam też, że sztab Hurricane of Hearts zdobywa sobie co roku większe zaufanie publiczne. Tym samym tworzy największy sztab na świecie.

11090879_10205354774283082_875703295_o

Zdjęcie: Paweł Fesyk

Nie boisz się, że wspomaganie kontrowersyjnej fundacji może zaszkodzić Twojemu wizerunkowi?

Gosiu, czy nie boisz się prowadzić ze mną ten wywiad i promować moja osobę? Ktoś może po tym artykule ocenić Lejdiz za kiepski portal? 🙂

Moim zadaniem jest być bezstronną i obiektywnie opisywać rzeczywistość, często idę pod prąd jako dziennikarka. Promuję silne, przedsiębiorcze, inspirujące kobiety, a Ty do nich niewątpliwie należysz…

Zawsze istnieje jakieś ryzyko. Według mnie Fundacja, która ma 24letnią tradycją i ciągle rosnące wyniki, zasługuje na podziw. Obserwuje co dzieje się w Polsce. Poznałam sposób pracy WOŚP, nasuwa się prosty wniosek. Jurek Owsiak prowadzi swoją Fundacje na modelu brytyjskim. Pamiętajmy, ze idea WOŚP pochodzi z angielskiego Great Ormond Street Hospital. Zatem Jurek działa dokładnie tak jak kraje zachodnie- czyli żyje w XXI wieku, część Polski została jeszcze w XX. Ja wolę iść z duchem czasu niż zatrzymać się i marnować czas na tzw. hejt. Nauczyłam się tez pewnego prostego przysłowia: na zaparkowane samochody psy nie szczekają. Skoro wiem, ze moja działalność jest rzetelna i pewna, grozi mi tylko jedno – tylko hejt stworzony przez zawistne osoby. Czy wyobrażasz sobie co działoby się w Polsce gdyby powstały ‘charity shops’? To byłaby społeczna ‘masakra’ 🙂

Dlaczego tak uważasz?

Ty mieszkasz w UK i uważasz, ze charity shopy to normalna rzecz, w końcu są na każdej high street…. Jakoś tu ludzie nie dywagują nad tym, ile z nich idzie na cel charytatywny, a ile na wynajem lokaju na high street, oplata za świadczenia i pewnie praca managera. Wyobrażasz sobie co by się działo gdyby nagle taki biznesowy model wprowadzić w Polsce?….

Niedawno organizowałaś szkolenie z Łukaszem Jakóbiakiem, słynnym polskim youtuberem, twórcą 20m2. Jak byś podsumowała jego wystąpienie, czy czegoś się od Łukasza nauczyłaś?

Z Łukaszem mamy wiele cech wspólnych. Głównie przebojowość i odwagę. Chyba też brak kompleksówJ  Łukasz jest osoba, która nie filozofuje, a działa. Jego drugie imię to „akcja”. Moje to  „przygoda”. Stąd to połączenie „Akcja + Przygoda” może dać wiele niesamowitych emocji w moim życiu.

Później był Mateusz Grzesiak- guru polskich motywatorów. Czy coś szczególnie utkwiło Ci w pamięci  z jego wystąpień?

Głównie to, że trzeba w tym co mówisz mieć odbicie we własnych czynach. Możesz kłamać, że jesteś inny niż mówisz, ale ludzie obok ciebie są mądrzejsi i prędzej czy później dowiedzą się, ze blefujesz.

Dagmarę Chmielewską zna większość polonii, szczególnie jej charytatywną stronę. W takim razie z czego się utrzymujesz skoro kawał życia poświęcasz pomocy?

Prowadzę konsultacje i szkolenie dla klientów indywidualnych oraz firm z zakresu: obsługi klientów, sprzedaży i zarzadzania ludźmi. Buduje plany marketingowe dla biznesów i startupów. Doradzam w PR firm.  Prowadzę mentoring w organizacji wydarzeń. Boli mnie jak wiele jest źle zorganizowanych akcji i niestety przez to psuje się rynek eventowy.

Ostatnio zapraszasz wielu mówców motywacyjnych, sama także starasz się być pozytywną coacherką. Czy w tym właśnie kierunku zmierzasz, chcesz być trenerką biznesową?

Ja już jestem trenerką biznesową, ale nie jest to moja główna misja. Coaching wychodzi mi w bardzo naturalny sposób. Ludzie zaczynają mnie tak postrzegać, ponieważ wiele działam i wypowiadam się na różne życiowe tematy. Ja chętnie dzielę się swoim doświadczeniem. Przede wszystkim bez przerwy jestem aktywna, stąd moje pozytywne nastawienie. Niezwykła energię czerpie od ludzi, którzy sprzyjają moim działaniach, a skutecznie eliminuję tych, którzy w pasożytniczy sposób starają się mi te energie odebrać. Jeśli moja postawa kogoś mobilizuje to znaczy, że to co robię ma sens nie tylko dla mnie 🙂

Sprawiasz wrażenie kobiety bardzo pogodnej. Czy w życiu Dagmary czasami leją się łzy?

Najczęściej leją się łzy jak się wzruszę lub zobaczę mysz J Wtedy chusteczka musi być w zasięgu. Należę do osób, które maja problem ze łzami. Czasem nawet bardzo bym chciała po prostu być beksą, ale jak tylko coś się dzieje nie tak, włącza mi się mechanizm obronny i za chwile przychodzi mi do głowy sposób jak to rozwiązać. Mam inna słabość niż łza- ja po prostu cholernie dużo klnę… Kiedyś moi profesorowie z filologii polskiej powiedzieli mi, że polonista wie, kiedy słowo ‘k..wa’ można użyć. Jak po prostu jest moment słabości robi mi się lepiej, gdy powiem kilka wulgaryzmów. Trwa to 1 minutę i później jest mi znacznie lepiej. W tym przypadku daruje sobie myśli, że wulgaryzmy to ubóstwo językowe.. tłumaczę sobie, że to dobry sposób dla mnie na wyrzucenie z siebie zlej energii.

Twoim życiowym partnerem jest…

Królewiczem z moich snówJ Jeśli ktoś mi powie, że nie ma królewiczów na złotych rumakach, to ja powiem, ze sąJ Jakub Smolarek jest absolutnie modelem faceta idealnego. Dobrze wiemy, że okiełznać taką kobietę jak ja nie jest prosta sprawa. Jego cierpliwość, silny charakter, cięta riposta sprawia, że radzi sobie ze mną bez problemów. Wyróżnia się empatią oraz współczuciem. Rozumie mnie jak nikt. Kuba jest coachem i filozofem, oraz biznesmenem, stad jego tak dobre podejście do mnie 🙂

Potrafi mi doradzić w każdej dziedzinie, w której ja się czuje słabo ale tez pozwala mi popełniać błędy, na podstawie których uczę się na przyszłość. Kuba jest facetem, przy którym każdy czuje się dobrze, stad cieszy się zaufaniem innych, a jego kontakty z klientami są naprawdę silne i przynoszą konkretne wyniki.

11094540_10205354779843221_1335275336_o

Zdjęcie: Paweł Fesyk

Czy uważasz, że partnerzy powinni rozumieć się bez słów, czy raczej dopełniać się jak dwie kompletnie różne połówki?

Uważam, że porozumienie bez słów jest krótkotrwale i działa tylko w niektórych sytuacjach. To właśnie rozmowa jest sukcesem do udanego związku. Uważam, że każda kłótnia jest najczęściej skutkiem nieporozumień miedzy ludźmi.  Dlatego zamiast coś zostawiać na później, należy wyjaśniać sobie od razu. Nie wiem czy jest jakakolwiek reguła, czy ktoś do siebie pasuje czy nie. Kieruje się tylko intuicją, a nie znakami zodiaków, datą urodzin, czy imieniem. Ja i Kuba różnimy się pod wieloma względami. On jest introwertykiem a ja ekstrawertykiem. Być może te nasze różnice właśnie najbardziej nas łączą i działają jak magnes 🙂

Czy związek wpłynął na Twoją życiową drogę?

Związek stanowi dużą część mojego życia. Jednak wciąż pozostaje w nim niezależna i pełna odpowiedzialności za siebie. Stad nie jest moim drogowskazem życiowym. Jednak sam Kuba jako człowiek i często bardzo ważne rozmowy są dla mnie wskazówkami co robić dalej. Mój partner jest bardzo mądrym człowiekiem. Często kiedy wracam do domu i przy lampce wina, długopisem w ręku oraz notatkami rozwiązuję problemy, on po prostu przychodzi zadaje mi pytanie, a ja zapisuję gotową odpowiedź. Na drugi dzień od razu realizuje to co mam świeżego w głowie 🙂

Czy masz w takim razie radę dla mam, szczególnie tych samotnych, które stoją na życiowym zakręcie i nie wiedzą gdzie dalej iść, co robić jeśli obok nie ma wspierającego ramienia, jak znaleźć równowagę, jak stać się silną kobietą, realizującą własne pasje?

Przede wszystkim niech wszystkie samotne mamy zaczną myśleć co zrobić by być szczęśliwe. Niech zaczną w siebie inwestować bardziej niż zawsze. Niech staną się aktywne. Niech organizują sobie czas jak potrafią; edukacja, sport, moda, pasja, wartościowy czas z dzieckiem i przyjaciółmi, kariera, oszczędności. Niech napiszą sobie wielkimi literami wszystkie cechy swojego charakteru, z których są dumne. Powieszą sobie te kartkę w widocznym dla siebie miejscu. Niech dążą do siebie idealnej a okaże się, że pojawi się facet idealny bez zbędnego szukania i wyczekiwania, a dzieci, które są obok nas staną się najlepszymi przyjaciółmi i radością życia. Mówię to jako dziecko wspaniałej, samotnie wychowującej mamy, która jest zdecydowanie kobiecym przykładem dla mnie, ponieważ pogodziła w sobie wszystkie życiowe role. Mówi to osoba, która jako nastolatka pełniła tez poważną role matki chrzestnej. Razem z siostrzeńcem na kolanach uczyłam się do egzaminów do szkoły średniej, matury, studiów. Chodziłam z nim na randki, imprezy i spotkania z przyjaciółmi. Wciąż byłam jedną z najbardziej aktywnych dzieciaków w mieście, a mój siostrzeniec i moi przyjaciele zawsze mieli dobrą zabawęJ Nawet ciągły obowiązek opieki nad małym chłopcem mogłam zamienić w coś, co jest pozytywne.

Twierdzę, że moje dzieciństwo było wspaniałe, bogate w przygody, przyjaciół oraz niezwykłego doświadczenia. Stąd wiem, że wszystko jest możliwe, reszta to tylko wymówki 🙂

Jak widzisz siebie za kilka lat?

Chcę rozwinąć Hurricane of Hearts jako jedną z najsilniejszych organizacji w UK. Stworzyć ośrodek kultury oraz silnie zaangażować się w promocje Polski na arenie międzynarodowej, może nawet zaangażować się w politykę Polski.

Dziękuję bardzo za wywiad i życzę w takim razie realizacji planów.

 

Zdjęcia: Paweł Fesyk

Zdjęcie tytułowe: Monika Jakubowska