[columnize]Autor: Gosia Szwed
K to wczoraj zasiadł przy angielskim programie telewizyjnym i włączył Channel 5, zobaczył coś co sprawiło, że w XXI wieku jeszcze przecieram ze zdziwienia.
Już po tytule dokumentu „40 Kids by 20 Women” można było się domyślić, że będzie gorąco. Do głowy mi jednak nie przyszło, że będzie także zabawnie, przerażająco i obrzydliwie. Czterej panowie zebrali w sumie 40 adoratorek i spłodzili ponad 70 dzieci. Jeden z nich jest ojcem ponad czterdziestki dzieci i nie zamierza na tym poprzestać. Cała zabawa na koszt państwa.
Pierwszy bohater filmu dokumentalnego- Mike Holpin- jest ojcem 40 dzieci z 20 różnych związków. Cherlawej postury, bezzębny, z tatuażami, z papierosem w ustach toczy swoją historię i wyraża żal, że żadne z dzieci nie ma ochoty na kontakt. Uważa, że sprzyja idei Boga, który powiedział: „idźcie i rozmnażajcie się”. Na pytanie jednak czy w niego wierzy, odpowiada, że oczywiście nie. Jednak kiedy dół twardnieje, głowa robi się miękka- dodaje. 16 dzieci pana Holpina została zabrana przez opiekę społeczną i oddana do rodzin zastępczych, ze względu na zachowania ojca, który nie stronił od alkoholu i kobiet. Nie ma kontaktu z żadną z matek swoich dzieci.
Dziś, zrezygnowany 56 latek chciałby odzyskać kontakt z dziećmi. Niestety nie pamięta połowy imion, mijając je na ulicy, nie byłby w stanie ich rozpoznać, a jedyny syn , który czasami z ojcem rozmawia, nie okazuje się zbyt pomocny w nawiązywaniu kontaktu z rodzeństwem. Pan Holpin stara się jednak przypomnieć wszystkie swoje dzieci poprzez wytatuowanie imienia każdego z nich na plecach. Dwudziestka potomstwa to zapewne nie koniec. Zgodnie bowiem z wolą Boga, chce się rozmnażać dalej i jak sam twierdzi kocha seks, nie wierzy w antykoncepcję. Dodaje jednak, że bez dzieci żyć nie może, czuje się okropnie z tym, że dzieci były mu odebrane. Zatem przestał pić i dziś, jak twierdzi, jest zupełnie innym człowiekiem i chce odzyskać kontakt z dziećmi, które go nienawidzą, jednocześnie spłodzić kilka nowych dusz. Może jednak dzieci zdały sobie sprawę, że w czasie kiedy tatuś powinien chodzić z nimi na plac zabaw i się bawić, wykorzystywał ich obecność do podrywania kolejnych kobiet, bo te podobno uwielbiają samotnych tatusiów z dziećmi i stąd ich stosunek do ojca?
Kolejny płodny samiec to Keith MacDonald. Piętnastka dzieci z dziesięcioma mamami. Szesnaste w drodze. Bezrobotny. Mam wrażenie, że nazwisko ma nieprzypadkowe, bowiem kobiety traktuje niczym hamburgery, które należy szybko skonsumować, zapłodnić i iść dalej. Fast Breed. Bohater ma dopiero 29 lat, a wygląda niczym Adonis z filmu grozy. Również pozbawiony zbędnej przedniej części szczęki, uśmiecha się dumnie, zdobywając kolejną ofiarę na oczach widzów. Podobnie jak starszy kolega twierdzi, że jest niezwykle płodny i temu właśnie zawdzięcza liczne potomstwo. Nie traktowaniu kobiet jak mięso i nie wobec negacji wszelkiej antykoncepcji, to kobiety są winne, nie on. Przyznaje, że cierpi na niecierpliwość, nie jest dobrym słuchaczem i bardzo lubi gry komputerowe. Pan MacDonald nie może z powyższych powodów znaleźć pracy i woli oddawać się rozrywkom na koszt podatników. W pewnym momencie udało mu się nawet zostać „niepełnosprawnym” i pobierać benefit na złą kondycję pleców. Nie bardzo tylko wiem w jaki sposób w takim razie był w stanie w tym czasie począć dzieci. Dodaje, że podrywanie dziewczyn w dzisiejszych czasach jest niezwykle proste. Wystarczy je zagadać w autobusie, poprosić o telefon, one nigdy nie mówią „nie”. Przyznaje, że dwoje dzieci zostało poczętych w autobusie, reszta wkrótce po tym jak go opuścił. „Old MacDonald had a farm, e-i-e-i-o!”
Kolejny bohater to brytyjski Jamajczyk- Russian, tancerz. Jego miłość do kobiet widać na każdym kroku. Dla nich tańczy, stroi się i żyje. W filmie uczy sztuki uwodzenia swojego najstarszego syna. W odróżnieniu od swoich kolegów „po fachu” uwielbia swoje dzieci i ma z nimi świetny kontakt. Jego liczne potomstwo jest efektem jego słabości do kobiet, nie ich winą. Twierdzi, że nie potrafi się oprzeć kobietom, że podrywają go same. Bardzo się stara wyglądać dobrze i pracuje zawodowo. Ceni kobiety niezależne, pracujące. Nie znosi tych, które siedzą w domu „na benefitach”. Sam jest mechanikiem samochodowym w ciągu tygodnia, tancerzem w weekendy.
Inny loverman to właściciel pubu. Poniekąd profesja tłumaczy jego liczne potomstwo. W końcu serwuje gościom rozbudowany „customer service”, który w tym przypadku zatacza kręgi poza mury lokalu. Mr Loverman to Nick, który obecnie ma partnerkę o połowę młodszą, która niestety jest bardzo zazdrosna, ale za to ma świetny kontakt z jego dziećmi, których kilka jest prawie w jej wieku.
Do tej pory myślałam, że takie historie zdarzają się w krajach trzeciego świata, ewentualnie u arabskiego szejka. Dokument jednak dowodzi, że całkowicie zdrowi mężczyźni ze światłej Europy także potrafią sprowadzić rolę kobiety do rozpłodowej krowy i zaspokajać swoje potrzeby kosztem innych.
Film do obejrzenia tutaj: http://www.channel5.com/shows/40-kids-by-20-women/episodes/40-kids-by-20-women
[/columnize]