[columnize]Autor: Magdalena Smolarek
„Służby specjalne” – Chabior, Bołądź, Grabowski, reżyseria- Patryk Vega – polecam. Na tym opisie mogłabym skończyć i zapewne już sporo osób zainteresowałoby się tym filmem. To jedna z takich produkcji, do której nie trzeba zbytnio namawiać, bo albo aktorzy, albo reżyser, albo mówiący wiele, a dalej zostawiający sporo niedomówień zwiastun sprawią, że sporo osób będzie chciało ją zobaczyć.
W tym właśnie filmie Vega pokazuje, że potrafi zrobić dobry film o tym, co lubi najbardziej – policja, służby, sprawy do rozwiązania, prawdziwe życie. Odcina się tym samym od komedii niskich lotów, lukrowanych postaci i marnej, płytkiej fabuły. Sam o tym mówi w wielu wywiadach, ale także widzowie znający seriale „Prawdziwe psy” czy „Pitbull” cieszą się, że wrócił z dalekiej podróży do tego, na czym zna się najlepiej.
Zanim o „Służbach” to muszę jeszcze wspomnieć o jego serialach i o pracy, jaką nad nimi wykonał. Wszedł w to środowisko, rozeznał się w zakresie jego działań, rozmawiał z wieloma pracownikami policji, niektórych poznał także prywatnie. Zebrany przez niego materiał posłużył do nakręcenia dokumentalnego serialu „Prawdziwe psy”, w którym komisarz Sławomir Opala, były funkcjonariusz Wydziału Zabójstw Komedy Stołecznej w Warszawie, opowiada o swojej pracy. Opala sam nazywał się psem, ale miał na myśli pozytywny wydźwięk tego określenia, bo jak twierdził zwierzę to jest wierne i walczy do końca. W serialu tym widzimy kulisy pracy policji, poszczególne akcje, przesłuchania, rozwiązywanie konkretnych spraw. Wszystko jest surowe, ale tym samym niepozbawione prawdziwości. Ostatni odcinek całej serii podsumowuje cały dokument i pokazuje jak zmieniło się życie Opali przez kilka ostatnich lat. To, co mi osobiście spodobało się w osobie Opali to fakt, że jest to naprawdę inteligentny facet, który lubił to, co robił i konsekwentnie dążył w swojej pracy do perfekcji.
Po „Prawdziwych psach” Patryk Vega zdecydował się rozszerzyć historię policyjnych realiów i tak powstał początkowo film, a następnie, kultowy już, serial fabularny „Pitbull” z plejadą polskich aktorów: Dorociński, Rosati, Grabowski, Stroiński, Mohr, Gajos. Główny bohater to podkomisarz Sławomir Desperski, pseudonim „Despero”, którego pierwowzorem był oczywiście Sławomir Opala. Vega stosuje tu podobny zabieg jak w poprzednim serialu, czyli nasz bohater w każdym odcinku przypomina nam najważniejsze fakty na temat pracowników wydziału, a także tego, co wydarzyło się w ostatnim czasie (w kilku ostatnich odcinkach). Między rozwiązywaniem trudnych spraw wielu zawikłanych zabójstw trochę bardziej możemy przyjrzeć się tutaj prywatnemu życiu policjantów, a dokładnie jego szczątkom lub jego brakiem, bo akurat ci funkcjonariusze prawie nie mają czasu na cokolwiek poza ich pracą. Nie, Vega nie gloryfikuje tych ludzi, nie stawia tezy, że są tak oddani temu, co robią. Po prostu ta praca wymaga nielimitowanych godzin i bezwzględnej dostępności o każdej porze dnia i nocy.
Po tak udanych produkcjach Vega niestety bardzo obniżył loty, zaliczył kilka filmowych wpadek. Jego „Ciacho”, „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć” i inne to zdecydowane porażki. Aż wreszcie mamy rok 2014 i pojawia się zwiastun trzymający w napięciu, w którym wzrok widza przyciąga Chabior, Zieliński, specyficzna wersja Bołądź (o tym za chwilę) i sytuacje wydające się bardzo zbliżone do rzeczywistych zdarzeń politycznych z ostatnich lat.
„Służby specjalne” to w najprostszych słowach historia likwidacji WSI i powstania niejako w jej miejsce tajnej organizacji. W jej skład wchodzą: były pułkownik SB Marian Bońka (Janusz Chabior), kapitan, który wrócił z misji w Afganistanie Janusz Cerat (Wojciech Zieliński), wyrzucona z ABW podporucznik Aleksandra Lach, pseudonim „Białko” (Olga Bołądź), dowodzi ich zadaniami generał brygady Romuald Światło (Wojciech Machnicki). Ich zadaniem jest likwidowanie niewygodnych pod konkretnymi względami osób, pełniących różne wysokie stanowiska w państwie. Państwo w państwie; nie wiadomo kto kim zarządza, kto komu wydaje rozkazy.
Vega jest w swoim żywiole, znowu może opowiedzieć o zamkniętym środowisku i działających w nim relacjach. Pomocne w tym przedsięwzięciu okazuje się bardzo skrupulatne przedstawianie poszczególnych działań operacyjnych, z podzieleniem ich na części (u Tarantino byłyby to zapewne rozdziały), jak również wprowadzenie specyficznego (niezrozumiałego poza tym gronem) żargonu. Po obejrzeniu tego filmu zatem dowiedzieć się można co oznaczają określenia „człowiek pod żyrandolem” (prezydent), „abwera” (ABW), „gwardia” (cywile), „legia” (wojskowi), ale także zostaje zasiana w widzach niepewność co do takich faktów jak m.in. samobójstwo Andrzeja Leppera czy śmierć Barbary Blidy. I tutaj Vega chyba przedobrzył z materiałem, do jakiego miał dostęp. Chcielibyśmy choć chwilę dłużej pozostać w jednej scenie, przyjrzeć się wszystkiemu z bliska, ale nie ma czasu, kolejny fakt, następnych mnóstwo detali. Widz może się nie gubi, ale czuje pewien niedosyt, przynajmniej pojawił się on u mnie. Nie po to trzej główni bohaterowie, postacie trzech agentów zostały tak misternie zbudowane, żeby tylko musnąć ich kontekst nie przyglądając się im bliżej. W tym momencie jednak kojarzą mi się dwie wspomniane wcześniej produkcje i to, że praca, jaką należy wykonać góruje nad życiem prywatnym.
Na koniec jeszcze w osobnym akapicie muszę wspomnieć o fantastycznej roli Olgi Bołądź. Ona jak dla mnie, może wspólnie z Chabiorem, „ukradła ten film”. Niewielu jest aktorów w polskim kinie (m.in. Tomasz Kot), którzy potrafią tak świetnie przygotować się do roli – nie tylko pod względem tekstu, ale i zbudowania całej postaci. Vega powiedział jej, że ma chodzić jak mężczyzna, wyglądać jak mężczyzna i… ona to zrobiła. Nauczyła się chodzić w specyficzny sposób, wyćwiczyła mięśnie na siłowni, podszkoliła podstawowe techniki walki, a także obcięła włosy (co było dla niej dość traumatycznym wydarzeniem, które zobaczyć możemy na: http://m.youtube.com/ watch?v=ptaIY57gDo4 ). Chapeau bas!
W filmie tym zobaczymy przez chwilę jeszcze jedną postać, na którą chciałabym zwrócić uwagę. Funkcjonariusz ABW, który dzwoni do domofonu pewnej posłanki. Jest nim dawno nie widziany Sławomir Opala. Niestety rola ta była jego ostatnią u Vegi i w ogóle. Pół roku temu Opala popełnił samobójstwo.
Faceci, policjanci, agenci, męski zawód, męska praca. Czy ten film może być w ogóle dla kobiet? Jeśli ktoś nastawia się na romantyczną opowieść to zdecydowanie nie do takich kategorii ten film należy. Jednak czy to, co kobiece oznacza wyłącznie coś słabego, romantycznego, delikatnego? Czy tylko takie jesteśmy? Długie blond włosy, sukienka, szpilki i do kuchni?
Polecam ten film absolutnie WSZYSTKIM, bo warto zobaczyć, że jak ktoś poświęca sporo miesięcy na zgłębienie działań jakiegoś środowiska, nad poznaniem motywów postępowania jego członków i robi to rzetelnie i z pasją to musi z tego wyjść coś niepowtarzalnego i po prostu dobrego. Udało się to przy „Prawdziwych psach”, „Pitbullu” i przy „Służbach specjalnych”.
[/columnize]