[columnize]

Autor: Gosia Szwed

iedzą w hiszpańskiej celi, niepokoją się stanem zdrowia pięcioletniego syna imieniem Ashya, który za chwilę będzie poddany terapii protonowej, której odmówił brytyjski NHS. Co dalej stanie się z rodzicami, którzy desperacko szukali pomocy, gotowi na wszelkie konsekwencje, okupując swoją miłość strachem i stygmą „porywaczy”?

Brett i Nagmeh King zabrali syna Ashya ze szpitala w Southampton, Hampshire (UK), gdzie pięciolatek był leczony na wyjątkowo złośliwego guza mózgu. Wszelkie metody stosowane przez lekarzy jednak zawiodły i specjaliści zaczęli rodziców przygotowywać na najgorsze, dając chłopcu najwyżej 4 miesiące życia. Chłopiec był już po skomplikowanej operacji mózgu, pod stałą opieką medyczną, karmiony specjalnym płynem za pomocą specjalistycznego sprzętu. Kochający rodzic nigdy się poddaje. Podczas gdy syn leżał w szpitalnym łóżku, starannie zaplanowali „porwanie” i wywiezienie do Hiszpanii, gdzie chłopcu zaproponowano terapię protonową, która potencjalnie może uratować dziecku życie. Policja w całym kraju została postawiona w stan gotowości, rozsyłając wici po całym świecie. Wg brytyjskiego prawa Ashya został porwany i narażony na poważne zaniedbanie medyczne, co kwalifikuje się jako czyn karalny i potencjalnie naraża rodzinę na utratę praw do wychowywania syna.

30 sierpnia rodzina została odnaleziona w hiszpańskiej Maladze, gdzie chłopiec trafił pod opiekę doświadczonych lekarzy. Starszy brat opublikował krótki film, który wyjaśnił, że rodzice dobrze przygotowali się do podróży z chorym synem. Zaopatrzyli się w taki sam rodzaj płynnych posiłków, które dostawał do tej pory w szpitalu, zainwestowali w ładowarkę do medycznego sprzętu, który pomagał chłopcu i nawet specjalny wózek inwalidzki wart £1600. Zatem trudno im zarzucić zaniedbanie. Dziś staną przed sądem, który zadecyduje o ich losie, o tym, czy mieli prawo zabrać swojego syna bez niczyjej zgody, wywieść z kraju i czy dopuścili się okrucieństwa. Grozi im ekstradycja. Światło ujrzał także film nagrany w szpitalu, w którym ojciec dziecka tłumaczy swoją decyzję i zapowiada, że nie wróci do Wielkiej Brytanii do czasu kiedy Ashya nie zostanie poddany leczeniu, którego rodzice sobie życzą dla syna- terapii protonowej, której odmówiono im w szpitalu i mówi o tym co mieli ze sobą, żeby synowi zapewnić bezpieczeństwo. Jednocześnie oskarża lekarzy leczących syna, że stosowali metodę prób i błędów, doprowadzając dziecko do tragicznego stanu, w którym jedyne co mógł robić to patrzeć w sufit. Lekarze tłumaczyli stan chłopca jako normalny po operacji mózgu. Jednakże odkąd dziecko opuściło szpital, okazało się, że nagle chłopiec zaczął poruszać kończynami.

Nie zaoferowano mu terapii protonowej, która w Wielkiej Brytanii jest używana jedynie do leczenia skomplikowanych guzów oka. Terapia jest uznawana za skuteczniejszą i powodującą mniej skutków bocznych, o łagodniejszym przebiegu niż tradycyjna radioterapia. Wiązka protonów uderza bezpośrednio ze zwiększoną siłą w ognisko chorobowe, zamiast promieniować na cały organizm. W Wielkiej Brytanii wiadomo o przypadkach, które zostały wysłane poza granice UK na terapię protonową i zostały sfinansowane z NHS, inne rodziny musiały leczenie sfinansować same. Terapia protonowa to koszt około £100 000.00. Kilka ośrodków w Europie i w USA wykonuje zabiegi na guzach mózgu.

Państwo King zostali aresztowali pod zarzutem porwania i okrucieństwa wobec syna. Są przetrzymywani w więzieniu w Madrycie, gdzie odbędzie się proces sądowy. Jeśli nie zgodzą się na ekstradycję, rozpocznie się długotrwały proces. Nie wiadomo czy zostaną zwolnieni warunkowo i będą w stanie zobaczyć ukochanego syna, który może umrzeć w każdej chwili. Oskarżeni o okrucieństwo wobec syna, obecnie muszą znosić okrutne traktowanie ze strony służb publicznych, które pilnują przepisów. Policja tłumaczy się koniecznością podjęcia wszelkich środków wobec zagrożenia życia dziecka, o których zostali zaalarmowani przez służby medyczne. Pracownicy szpitala natomiast zapewniają, że ściśle współpracują z kolegami ze szpitala w Maladze w celu osiągnięcia jak najlepszych efektów leczenia, sugerując także, że sugerowali rodzicom chłopca zasięgnięcie opinii innego specjalisty i asystę w pozyskaniu środków na ewentualne leczenie zagraniczne. Niestety tak się nie stało, rodzice podjęli decyzję o metodzie leczenia syna samodzielnie i bez informowania personelu, opuścili szpital. Nic jednak nie wskazuje na fakt, że rodzice zabierając syna ze szpitala, dopuścili się przestępstwa.

[/columnize]