Europa płynie krwią,a jej strumień jest niczym panta rhei. Jak twierdził Hieraklit z Efezu, nie ma bytu, nic nie jest stałe, wszystko się staje. Dopóki na świecie rządzić będzie chciwość, dopóty nie będzie spokoju. Świat staje się obecnie polem walki. Wszyscy wchodzą dwa i po stokroć do tej samej rzeki. Od tysięcy lat interesy możnych tego świata ścierają się na granicy moralności, dążąc ku dnu. Odkąd amerykańskie władze zadecydowały, że zburzą porządek arabski, świat zaczął trząść się w posadach. Imperialistyczne zapędy i chuć na pieniądz gwałcą prawa niewinnych ludzi. Skąd bestialstwo, skąd terroryzm? To ostatnie oddechy burzącej się niezależności i siły arabskiego porządku. Próba demonstracji, że on wciąż istnieje „póki my żyjemy”. Czy doprawdy nam Polakom niczego to nie przypomina?
Możecie na wieszać psy, odfriendować mnie na Facebooku, ale i tak Wam powiem co myślę. Europa sama jest sobie winna. Nie tylko wlazła z butami na nieswój teren, ale jeszcze próbuje go podporządkować. Za terrorem zawsze stoją ludzie, zazwyczaj niezadowoleni i to nie tylko z inwazji na ich teren, ale z biedy. Na wojnie bowiem nie zarabiają szarzy obywatele, a władze. Normalni obywateli po prostu giną, jeśli nie w wyniku zamachów, to walk, jeśli nie walk, to z biedy. Wojna jest siłą napędową gospodarki i świetnym interesem dla tych, którzy muszą nieco podreperować budżety państwowe. To prawo ekonomiczne, ale nie ludzkie. Tu nie chodzi o religię, o masakrę ludzi sensu stricte. Po co bowiem ktoś miałby brudzić się cudza krwią jakby nie miał w tym interesu. Nie Islam każe zabijać, nie Chrześcijaństwo było motorem napędowym do dwóch wojen światowych, a chciwość.
Nie interesuje mnie problem wklejania lub nie flagi na portalu społecznościowym. Osobiście uważam te dyskusje za infantylne, a zapalonych obrońców polskości, którzy nie czują się Francuzami i wklejać flagi nie będą za ludzi, którzy za istotę życia mają pokazanie się z właściwej strony, a nie życie w jego czystej postaci. Doprawdy w geście poparcia dla walki z terroryzmem można dopatrywać się drugiego, trzeciego i piątego dna, ale porównywanie katastrofy smoleńskiej z zamachem na europejską tożsamość jest dalece nie na miejscu. Na tym dywagacje a’ propos flagi zakończę bo szóstym zmysłem wyczuwam warszawską tęczę z Placu Zbawiciela.
Boję się. Jestem matką i zwyczajnie, po ludzku, boję się o najbliższą przyszłość. Nie chcę, żeby moje dzieci dorastały w czasie wojny, a ta wielkimi krokami się zbliża. Cofamy się bowiem do czasów Średniowiecza. W odwecie za zabraną normalność na terenie arabskim, zdesperowany lud podnosi się i w sposób niezbyt cywilizowany demonstruje swoje niezadowolenie. Ilość członków grup ekstremistycznych przeraża bo świadczy nie tylko o skuteczności wykorzystywania psychologicznej wiedzy do pozyskiwania jej członków, ale także o stanie gospodarki państw uwikłanych w wojny od lat.
Nie jest tajemnicą, że główną przyczyną konfliktów nowym terenie są interesy państw w sprawie ropy naftowej. Jednakże ten motyw pojawia się jedynie gdzieś w kuluarach rozmów. W konflikcie państwa islamskiego z Europą nie pojawia się zbyt często głos wskazujący USA jako winowajcę w sprawie upadku porządku arabskiego. Mało kto widzi zależności pomiędzy terrorystami a Amerykanami. Charakterystyczne natomiast dla tłumu jest spłycanie problemu do wojny religijnej i nienawiść do muzułmaninów jako przedstawicieli agresorów. Ileż jadu sączy się na portalach społecznościowych w stosunku do ludzi, którzy mają taki sam stosunek do ekstremistów jak my. Podobnie ma się sprawa ze słynnymi uchodźcami. Pojawiły się głosy, że terroryści paryscy częściowo wyłonili się z tłumów uchodźczych i za ich sprawą pojawili się w Europie. Nawet średnio inteligentny czytelnik powinien w tym momencie zadać sobie pytanie: dlaczego terrorysta miałby wmieszać się w tłum uchodźców i czy ta informacja nie jest przysłowiowymi „grubymi nićmi szyta”, i czy przywódcy państwa islamskiego nie chcą żebyśmy wierzyli, że wszyscy uchodźcy to terroryści? Przypominam, że podróże w obecnym czasie nie stanowią większego problemu, a już na pewno nie dla terrorysty, który ma w planie wysadzenie budynku czy wystrzelenie widowni na koncercie. To jest temat zastępczy i oddalający nas od sedna całego problemu. Nieistotne jest bowiem udawanie terrorysty, że jest syryjskim chrześcijaninem, a to, że strzelając, czy poświęcając swoje 15 letnie życie w imię Allaha podczas samobójczego wysadzenia, próbuje zakomunikować światu, że jest zwyczajnie chory, że niszczy to, co ma najcenniejszego- wolną, ludzką wolę i zdolność do uczuć wyższych, a dzięki temu do obrony słabszych przed upadkiem w dół. Czy świat, w którym jeden człowiek dbałby o drugiego, wychowywałby ekstremistów? Czy przepaść pomiędzy dobrobytem Europy i USA w stosunku do reszty świata nie kole w oczy?
Nie jestem jasnowidzem i nigdy nie będę dokonywać przepowiedni, ale przyszłość Europy nie maluje się w mojej głowie barwami tęczy. Przerażający jest obraz, który widzę w tle tragedii ludzkich jakie przeżywają obecnie rodziny tych, którzy zginęli. Zamiast flagi Islamu widzę tam bowiem flagę pieniądza. Odnoszę wrażenie, że media są ogłupiane, a przez to do szarego człowieka płynie nieodpowiedzialny i fałszywy przekaz i szczątkowe informacje, które rodzą niewłaściwe reakcje. Za brak wyobraźni amerykańskich władz ponosi konsekwencje cała Europa opanowana strachem przed kolejnymi akcjami terrorystów. Oczywiste jest to, że będzie ich więcej. W końcu prowokowanie rozjuszonych ekstremistów bombami nie może zakończyć się pokojem. Dodanie sentencji „from Paris with love” dopisanej na każdej bombie uderzającej w terytorium państwa islamskiego wydaje się w tej sytuacji już tylko zapałką, choć paradoksalnie o miłość do drugiego człowieka właśnie chodzi . W świecie panuje obecnie zbyt wiele nienawiści, agresji, złości, niewypowiedzianych frustracji. Nieodpowiedzialność w parze z nierównością zawsze budzą konflikty i bunt. Co będzie dalej? Obyśmy nie obudzili się za kilka miesięcy w jednym z krajów w stanie wojny, bądź nie obudzili się wcale. Tego sobie i Wam życzę, wysyłając z serca dużo miłości i pokoju, również tym, którzy nie są Francuzami z flagą w tle i tym, którzy zostali nimi mianowani.
GS